Święta, święta a po świętach padam na nos. No, tym razem nie na nos a na cztery litery. Zmęczenie wzięło górę nad siłami i ambicją. Oprócz mojej dumy ucierpiało kilka części ciała. I ani kule nie pomogły ani powolne człapanie. Zaliczyłam potężny upadek i to na środku chodnika, aż ziemia zadrżała!! Na szczęście był mąż i znajomi. Pomogli pozbierać posiniaczone członki z ziemi i jak księżniczka zostałam wniesiona na rękach do mieszkania.
Trochę mi wstyd tak nie móc się utrzymać na własnych
kończynach, ale wiem, że czasami nie mogę nic na to poradzić. Niestety zrobiłam
to trochę na własne życzenie. Pomijam fakt, że nie moim życzeniem była choroba,
ale powinnam już wiedzieć, kiedy przystopować i nie zamęczać się. No tak, ale
jakbym tak trzęsła się nad sobą, jak nad jajkiem to niczego bym w życiu nie osiągnęła.
No jasne, że mogę powiedzieć, jestem niesprawna i nie mam siły i wywołać w
sobie uczucie rozżalenia i niemocy. Ale kto za mnie przeżyje mój ziemski czas.
Leżąc na kanapie nie doświadczę niczego fajnego! A ja lubię żyć, chociaż
czasami jest ciężko i boląco. I uwielbiam robić wiele rzeczy na raz, nawet
kosztem totalnego zmęczenia. A najbardziej lubię takie prozaiczne czynności,
których nie mogę wykonywać. No tak, ale co fajnego jest np. w myciu okien i
zmienianiu firanek? Dla mnie sama radość, a dla tych, co mogą, czyste utrapienie.
Paradoks.
Czasami myślę, że moją
chorobą zostałam przystopowana przed totalnym szaleństwem. Takim z radości oczywiście.
Gdybym była zuuuuupełnie zdrowa, to rozniosłabym świat! Byłabym jednocześnie wszędzie
i wszystkim i mogłabym wykonywać wszystkie zawody świata, nawet kopać rowy ;).
A może w swojej przewrotności Bóg dałby mi zdrowie i lenistwo. Miałabym
normalne, ułożone, zaplanowane, nudne życie i nie chciałabym wcale zdobywać
świata? No, nie wiem.
Teraz jestem, kim
jestem i to, co robię sprawia mi ogromną radość, mimo, że jest okupione bólem i
niemocą. Ja chcę, żeby moje życie było jak najbardziej normalne, cokolwiek to
znaczy. Dlatego nigdy nie odpuszczę! Wygoję siniaki, krwawiące łokcie i ruszę
do przodu.
No i widzisz, nawet choroba może mieć dobre strony: być może gdybyś była zdrowa, nie zaznałabyś uczucia księżniczki noszonej na rękach :)
OdpowiedzUsuńW zdaniu: "Ja chcę, żeby moje życie było jak najbardziej normalne, cokolwiek to znaczy." zawiera się już fakt, że Twoje życie jest normalne, ponieważ Ty tego chcesz! I to Ty czynisz je najnormalniejszym w świecie. Ręce, nogi, oczy, uszy, zęby nie odbierają życiu normalności. Tak trzymaj!
Dzięki:) Normalna księżniczka ;D
OdpowiedzUsuńJa zawsze mówię, że KALIKA to egzemplarz exclusive:-)
OdpowiedzUsuńI też żyję normalnie. Na ile się da. A da się dużo. Aaa wwiesz, że zęby połamane odrastają??? ;-DDDD
taaa, jasne i to w kilku miejscach naraz ;DDDD z urażoną dumą jest niestety gorzej, kurcze, żebym chociaż napita była, toby dla postonnych trochę śmiechu było a i ja bym tyle nie pamiętała ;DDDD
UsuńCo to znaczy normalne? Dla każde najnormalniejsze jest to co naturalne, jego i tylko jego.
OdpowiedzUsuńTak jak na końcu edukacyjnych filmów amerykańskich, złota myśl: "zawsze trzeba być sobą, nawet jak to jest trudne".
Szybkiego gojenia życzę :)
Normą jest dla mnie to, co było w całej mojej rodzinie, bo z rodziny czerpiemy wzorce. Jestem pierwsza i jedyna, która odbiega od normy i ciężko mi się z tym pogodzić, ale staram się. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń