wtorek, 14 maja 2019

Polak głodny, to zły, czyli o skutkach ubocznych diety Dąbrowskiej.

 



  Ponieważ nie ustaję w poszukiwaniu sposobu na wyeliminowanie choroby i jej skutków ubocznych, postanowiłam wypróbować na sobie słynną dietę doktor Dąbrowskiej. Słyszałam o jej skutkach same ochy i achy, zrzucone kilogramy, więcej energii itd.itp. Zabierałam się do niej od dawna, ale jakoś brakowało pomysłu i motywacji. Tym bardziej, że całe życie byłam mięsożercą i nie przywiązywałam większej uwagi do roli warzyw i owoców. Dopiero Flavon zmienił moje nastawienie i skłonił do poszukiwań i zmiany stylu życia, a przede wszystkim odżywiania. I tak na hasło koleżanki:zaczynamy Dąbrowską! ruszyłam z kopyta do akcji.

   Pełna zapału obstawiłam kuchnię miskami z warzywami i owocami, nożami, deskami, garnkami, aż blatu roboczego na przerabianie zabrakło. Odpaliłam stronę z przepisami i zabrałam się do roboty. I tak po kilku godzinach krojenia, siekania, mieszania, gotowania i smażenia powstała zupa ogórkowa na wywarze jarzynowym, kalafior w sosie pomidorowym, trzy rodzaje sałatek, frytki z warzyw. Usatysfakcjonowana zapasem na kilka dni i kompletnie obolała klapnęłam wieczorem na kanapę z wielka ulgą. I wówczas się zorientowałam, że żadnej z tych potraw w ferworze walki nawet nie zjadłam. I wtedy zapaliła mi się lampka! To na tym polega ta dieta!  Brak czasu na jedzenie, najlepszą metodą na odchudzanie :DDD


                                      


  Po pierwszym dniu kuchennej rewolucji kręgosłup tak mnie bolał, że leżałam, jak zdechlak, od czasu do czasu aplikując sobie rzadziutką zupkę na przemian z kalafiorkiem i sokami warzywno-owocowymi. Nawet przekonałam samą siebie, że wcale nie jestem głodna i nie mam ochoty na kanapeczkę z kiełbaską, która ta cudnie pachniała w lodówce, ani z domowej roboty truskawkowym dżemikiem. Eeeeeech........Najgorsze było to, że stres spowodowany zbyt szybkim tempem pracy i głodem sprawił, że ból kręgosłupa narastał i rozprzestrzeniał się na wszystkie mięśnie. I tak zagryzałam moje warzywka tabletkami przeciwbólowymi. Dzień i noc. Złość narastała razem z bólem i wszystko zaczęło mi przeszkadzać. Mój biedny mąż chował się z mięsnymi obiadkami, ostrzył wszystkie noże, które raptem okazały się być dla mnie nieprzydatne do krojenia czegokolwiek, solidarnie siekał  i wyciskał mi soczki.

                                       

  Po czwartym dniu wiecznego kalafiora, kapusty i niekończącej się ogórkowej oraz kolejnej nieprzespanej nocy spowodowanej bólem i zimnem, mimo ciepłej piżamy i dodatkowego koca, powiedziałam dość!!! Sobotni poranek zaczęliśmy wspólnym śniadaniem. Słodziutka herbatka z cytrynką, bułeczka okropnie pszenna z kiełbasą i dżemikiem. Humor od razu skoczył do góry, a dosłownie po godzinie ustąpiły wszystkie bóle.

To było ogromnie trudny eksperyment, ale jednocześnie bardzo owocny. 

Po pierwsze noże mam teraz ostre jak żyletki.

Wózek doczekał się konserwacji, bo przecież również zawinił i nagle stał się mega niewygodny.

Z pozostałego kalafiora powstała pyszna zupa krem.


                                     

Szczęśliwy mąż, który znowu ma radosną żonę.

Miska pyszniutkich kiszonych buraczków.

Pomysły na bezmięsne obiady.

Całe 1,5 kg w dół!!!

Kolejna porcja wiedzy na temat ludzkiego organizmu i jego potrzeb. Musiałam bowiem sprawdzić, dlaczego moja reakcja na dietę była taka, a nie inna. Wiem już dlaczego odczuwałam złość, mimo, że wcale nie byłam aż tak głodna. Ja nie, ale moje hormony, komórki, mięśnie i mikrobiota tak. Hormon głodu grelina szalał w tym czasie po całym moim organizmie. Jednocześnie spadek poziomu glukozy pociągnął za sobą serotoninę, która przestała  mnie chronić przed stresem, a w konsekwencji bólem i złym nastrojem. Dlatego własnie odczułam taki błogostan po zjedzeniu porządnej porcji cukru.

Nie przekreślam tej diety i może kiedyś jeszcze spróbuje, ale na razie postanowiłam, że moje oczyszczające głodówki będą trwały znacznie krócej, co będzie również zdrowsze dla moich mięśni.

Więcej informacji na temat złości podczas głodu i znaczenia greliny znajdziecie w poście na blogu       Zdrowie w modnym stylu: Grelina, hormon głodu.

                      Gruby, Nadwaga, OtyÅ‚ość, Waga