Wreszcie jest ciepło, wreszcie świeci słońce, wreszcie znowu chce mi się żyć. Powoli wygrzebuję się ze smutku i marazmu i odnajduję radość z rzeczywistości. Powoli, ale mam nadzieję, że skutecznie i na długo wrócę do samej siebie. Do takiej jak lubię najbardziej. Z uśmiechem na ustach i radością w sercu. Drżę tylko w obawie żeby znowu coś lub ktoś mnie nie zburzył, bo składanie w całość trwa bardzo długo. Głupie i niepotrzebne myśli, czarne wizje i przewidywania przychodzą łatwiej niż te wesołe. Odganiam zatem wstrętne wrony znad mojej głowy i wystawiam twarz do słońca, jak moje bratki na balkonie. To kwiaty dają mi największą radość. Uwielbiam patrzeć jak powoli rosną, wystawiając łebki na świat. Chucham i dmucham na moje maleńkie ziarenka, które niedługo mają być dorodnymi stokrotkami.
Są po prostu cudowne. Najchętniej siedziałabym cały czas i patrzyła, jak wynurzają się ze swoich skorupek, milimetr po milimetrze.
Wreszcie balkon wypełniają uśmiechnięte, kolorowe buzie bratków.
Siadam obok nich, wystawiam twarz do słońca i wdycham słodki, miodowy zapach. Kicham przy tym niemiłosiernie, ale nie pozwolę żeby alergia popsuła mi przyjemność.
Natomiast pod balkonem rozpanoszyły się krokusy.
W domu też unosi się kwiatowy zapach. Fajnie być kobietą :)
Najbardziej jednak nie mogę się doczekać leśnych kwiatów i małych, zielonych listków na drzewach. Niestety ostatni rekonesans przywołał mnie do porządku. Jeszcze za wcześnie. Ale ja już przebieram niecierpliwie nogami, bo marzą mi się cudowne wycieczki i spacery. Na razie ostro trenuję moje nóżęta, żeby były gotowe na sezon. Chciałabym znowu oglądać świat z bliska, dotykać go stopami, a nie tylko podziwiać z okien samochodu. Nie wiem, może dążę do niemożliwego, ale, jak to mówią nadzieja umiera ostatnia. Czasami jednak mam dosyć życia samą nadzieją. Chcę namacalnego dowody na to, że mogę, że potrafię, że dam radę! Bez bólu, zmęczenia i niemocy! Chcę żeby moją pierwszą myślą po przebudzeniu było "jak fajnie, że jestem i mam siłę i ochotę być dalej". Szukam zatem celu i dowodu, że warto, a raczej celów i dowodów, bo jeden to za mało żeby żyć pełną piersią. A tylko takie życie mnie zadowala.