Czy wiesz zdrowy człowieku jak fajnie jest tańczyć do utraty
tchu? Biegnąć przed siebie zwyczajnie i bez celu. Stąpać w mini na obrzydliwie
wysokich obcasach. Zapinać szybko małe guziczki. Wbiegać po schodach bez
zadyszki i w ogóle wbiegać. Wejść na własnych nogach na najwyższy górski
szczyt. Pokroić mięso w drobną kostkę nie gubiąc po drodze noża z 10 albo i 100
razy. Stać na własnych nogach w gigantycznej kolejce pełnej ciekawych ludzi.
Pracować do utraty tchu. I zwyczajnie chodzić. Ile wspaniałych, normalnych
rzeczy. A Ty biedny – zdrowy człowieku z takim mozołem dźwigasz to zwyczajne
życie i nie widzisz tych cudowności. To może wreszcie uciesz się, że masz to,
czego innym brak. I przestań marudzić, że Ci źle. Zawsze może być gorzej.
A jutro może zaświeci wreszcie słońce i dla mnie. Wyruszę
przed siebie, bez obawy, że schody złośliwie zrzucą mnie z siebie. I obejrzę
wiosnę z bliska. Tylko żeby już nadeszła, bo więdnę z braku słońca i powietrza.
L Tylko tyle, tak mało
chcę, ale sama na własnych nogach, bez siniaków i rozwalonych łokci.
Nie da się tak...Zdrowy człowiek nigdy tego nie zrozumie, traktuje swój stan, jako coś oczywistego. Kiedy byłam zdrowa, ciągle narzekałam, ciągle było mi źle, mało. Mój mąż mówił
OdpowiedzUsuń- Ty się ciesz, że chodzisz, widzisz...
- PHI!KAŻDY CHODZI! KAŻDY WIDZI!
Nie każdy, już wiem. Ale tę mądrość od czasu, kiedy coś straciłam. Dopiero dostrzegłam, jakie super rzeczy miałam.
Trudno chyba oczekiwać, że człowiek zdrowy będzie chodził i
- Alleluja! Chodzę, widzę!
Ale czasem warto poza czubek swojego zasmarkanego nosa spojrzeć. Wtedy mamy szansę dostrzec, ile mamy. :-))
P.S. Notes już w SKRYDZIE ;-D
Pozdrawiam :-)
Jak kiedyś mądrze powtórzyłaś po ZMORCE : trzeba być przygotowanym, bo nic nie trwa wiecznie...
OdpowiedzUsuńP.S. Mam nadzieję, że nie w tapczanie, bo tam szukają najczęściej ;D
Czy mnie się wydawało, czy ja napisałam komentarz?
OdpowiedzUsuńA ja przepraszam; byłam z pieskiem, czy bez pieska ;-D
Usuńa to zależy gdzie ;D
Usuńz pieskiem, ale bez komentarza :)))))))))))))))))
UsuńNo, tutaj. O krojeniu mięsa.
OdpowiedzUsuńjeszcze raz napisz, bo go nie ma
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej coś go zeżarło. A było o tym, że krojenie mięsa bez względu na to, ile noży się przy tym gubi i czy jest się zdrowym, nigdy NIE JEST fajne.
Usuńpanimaju żaluzju, a mnie chodzi o to, że krojenie czegokolwiek to męczarnia, a mięcha szczególnie ;D
UsuńWiem :)
UsuńPollyanno już się zalogowałam i kolejny raz popełniam komentarz.
OdpowiedzUsuńKażdy człowiek ma pewną przypadłość .
Mam niewidomego kolegę o absolutnym słuchu.Ja natomiast mam wzrok już słaby a i słuch nigdy nie był absolutny tak jak u Marcina.
Koleżanka jeżdżąca na wózku inwalidzkim od zawsze , niesamowicie wysportowana i silna.Ja natomiast mam tak słabe nadgarstki że słoika z koncentratem nie odkręcę.
Młody Sebastian spadł z konia i ma przetrącony kręgosłup , ale umysł rewelacyjny - postawił na wykrztałcenie i zdobywanie wiedzy.
i na koniec : 32 letnia babka która za 6 miesięcy odejdzie zostawiając dzieci
W śród moich znajomych wszyscy są TACY SAMI .Razem płaczemy, razem się śmiejemy - nie szukamy winnych , lecz każdy na swój sposób biegnie do przodu .
Ja pomimo ,opisuję satyrycznie mój świat i cieszę się każdym dniem, godziną , minutą , sekundą - jutra nie znam .Najgorszym przeżyciem był moment w którym umierał syn a mnie pozostał NIEMY KRZYK ........Syn żyje , słonce świeci , klepię kotlety, przycinam stara jabłoń ....
pozdrawiam słonecznie i życzę siły w ,,BIEGU DO PRZODU"
Dziękuję Ci. Chociaż przeżyłam już wiele, to ciągle uczę się żyć sama ze sobą, bo wciąż coś się zmienia, jedno psuje, drugie naprawia. Najważniejszy jest jednak ten "bieg do przodu", prawda? :)
OdpowiedzUsuńPolly anno , dałaś mi sygnał na blogu wp . Jednak Gryzmolinda docelowa będzie na bloggerze .Na razie uczę się ,,z czym to się je" i dlatego tu i tu są identyczne wpisy.Już niedługo przekieruję wszystkich na bloggera.
OdpowiedzUsuńPolly , nauka życia samej ze sobą jest cholernie ciężka i zawsze chylę czoła przed osobami które podjęły się tak trudnego kunsztu . Potykamy się , upadamy , podnosimy i zastanawiamy co było powodem kolejnego upadku
pozdrawiam wieczorowo i przepraszam za galimatias z blogami
gdziekolwiek byś nie była jakoś się odnajdziemy w tym wirtualu, ja też dłuuuuugo badałam temat :)
OdpowiedzUsuń