wtorek, 23 lipca 2019

Gorący temat.

Obraz może zawierać: 1 osoba, kwiat



  Staram się nie myśleć o sprawach, które mnie męczą i na które nie mam wpływu, obkładam się książkami wszelakiej tematyki. Ostatnio coraz bardziej mnie fascynują tematy związane ze zdrowiem i funkcjonowaniem ludzkiego organizmu. Z zapartym tchem przeczytałam książkę pt. "Dlaczego zwierzęta nie dostają zawałów serca....tylko my ludzie" napisaną przez dr. Matthiasa Rath, lekarza i znanego na świecie naukowca. Kolejna pozycja po "Mity o cholesterolu" , która świadczy o tym, jak wiele błędów popełnia medycyna konwencjonalna w leczeniu chorób sercowo-naczyniowych. Tak naprawdę nie potrafi ich skutecznie wyleczyć, a wręcz doprowadza do poważnych powikłań zdrowotnych. Przykładem jest tu mój wujek, który "zawdzięcza" błędom w leczeniu i niewłaściwej profilaktyce, operację wszczepienia by-passów. Okazuje się jednak, że są bezpieczne i skuteczne  sposoby na zapobieganie, a nawet leczenie miażdżycy, zawałów serca, udarów, czy też nadciśnienia. Natura od wieków wie, jak sobie z tym radzić i jak....."Pokonać miażdżycę"

Zajrzyjcie, bo naprawdę warto. Może ten artykuł pomoże komuś, kto od lat zmaga się z chorobami naczyniowo-sercowymi lub chciałby zdobyć wiedzę, jak im zapobiec.






czwartek, 11 lipca 2019

Jestem niepełnosprawna = GORSZA?!!!

 

Znak, Niepełnosprawny, Inwalidztwo




   Tak właśnie się czuję. Gorsza i nabita w butelkę. Po tylu obietnicach wsparcia dla niepełnosprawnych, okazało się, że na obietnicach się skończyło. Ktoś mi powie, że to fajnie, że chociaż część z nas dostanie 500 plus. Jasne, można i tak się pocieszać. Dlaczego w przypadku dzieci nie ma kryterium dochodowego, a w przypadku niepełnosprawnych jest? Przecież wielu chorych nigdy nie podejmie żadnej pracy, a ponieważ wymagają stałej opieki osoby dorosłej, to dochody w gospodarstwie domowym są niewielkie. Poza tym koszt rehabilitacji i sprzętu medycznego jest tak wielki, że trzeba dosłownie żebrać, żeby na niego nazbierać. Ja pracowałam przez kilkanaście lat, ale moja renta na pewno nie pozwala mi na zakup niezbędnego sprzętu. Nie miałabym żalu, gdyby dotacje, chociażby do mojego wózka były wyższe, a sięgają zaledwie połowy. Niedawno musiałam przeprowadzić jego remont i od trzech miesięcy czekam na zwrot kosztów z PCPR-u. Pani w NFZ poinformowała mnie uprzejmie, że po pięciu latach użytkowania należy mi się dotacja na nowy, a w przypadku mojego najwyższego stopnia niepełnosprawności mam do tego prawo każdego roku. Pytam się tylko za co ja mam go kupić?  Nowe koła i poduszka to koszt ponad 3000 zł, a wartość całego wózka ponad 9000 zł. Myślę, że wielu nie stać na kupno samochodu o takiej wartości, przy czym samochód może być fanaberią, a wózek jest mi niezbędny.

  Przez wiele lat nie korzystałam z pomocy państwowych instytucji, bo wierzyłam, że jakoś sama dam sobie radę. Od czasów wózka wszystko się zmieniło. Dlatego tak liczyłam na to 500 plus. A na razie chyba ogłoszę w domu 100 plus do skarbonki i może za 5 lat będę miała nowy wózek.

  Myślę, że moje rozgoryczenie bierze się również stąd, że czasami miałabym ochotę wreszcie odetchnąć i przestać się zmagać. Poczuć się wystarczająco bezpiecznie i z takim poczuciem patrzeć w przyszłość. Wiem, że takie myśli kłębią się w głowach wielu niepełnosprawnych i ich rodzin. Pozostaje mi nadzieja na to, że w naszym kraju ktoś wreszcie poważnie potraktuje nasze problemy i ja jeszcze tego dożyję.

poniedziałek, 1 lipca 2019

Zaniedbanie.

  Saharyjskie upały na szczęście powoli odchodzą i mam nadzieję, że nie wrócą. Znowu będę mogła otworzyć moje balkonowe blogowe biuro. Upał dokucza mi najbardziej dlatego, że nie mogę spędzać czasu na dworze. Czuję się, jak sardynka zamknięta w puszce.

 To był trudny czas nie tylko dla mnie. Mój wujek musiał przejść operację wstawienia bajpasów, bo w ten upalny czas odezwały się jego problemy sercowe ze zdwojoną mocą. Najbardziej bulwersuje nas fakt wieloletniego zaniedbania ze strony lekarzy. Wujek kilkanaście lat temu przeszedł poważny zawał, po którym długo był w śpiączce. Potem zaczęło się żmudne dochodzenie do zdrowia i oczywiście faszerowanie lekami. Leki na nadciśnienie i obniżenie poziomu cholesterolu, a w konsekwencji na rosnący poziom cukru. Tylko, że to nie zatrzymało w żaden sposób blaszki miażdżycowej, która powolutku i po cichutku zarastała żyły. Zadziwia mnie fakt, że przez te wszystkie lata żaden lekarz nie wpadł na pomysł, żeby zbadać stan żył i tętnic. Nikt również nie pokierował mądrze jego dietą

  To kolejny dowód na to, że leki niczego nie leczą!!! Jedynie zmianą sposobu żywienia i całego stylu życia można sobie pomóc!!!  Musimy zacząć zdawać sobie sprawę, że problemy z krążeniem i okładającą się blaszką miażdżycową dotyczą coraz młodszych.  Dużo stresu, przemęczenie, byle jakie jedzenie i trucizny na każdym kroku. Wszystko to powoli i skutecznie niszczy nas od środka.  Dlatego w moim domu coraz bardziej zmieniamy nawyki. Na porządku dziennym jest po pierwsze woda z miodem i dużą ilością witaminy C. Po drugie duże dawki flawonoidów zarówno w suplementach, jak i świeżych owocach i warzywach. Po trzecie coraz mniej mięsa, szczególnie wieprzowego, które jest przyczyną stanów zapalnych. I po czwarte coraz więcej spacerów. A po piąte...ciągle szukam naturalnych metod, jak zapobiegać i radzić sobie z istniejącymi chorobami. A, kiedy już się tak naszukam, naczytam i zmęczę, to odpoczywam z lampką czerwonego wina. Oczywiście z powodów czystko zdrowotnych :))))

Dlaczego czerwonego i dlaczego polifenole z wina, warzyw i owoców mogą nas uratować, przeczytajcie w artykule "Polifenole, najprostszy sposób na zdrowie"



Purpurowy Winogron, Winnica, Napa Valley