Po przemierzeniu prawie kilometra, odpuściliśmy aleję gwiazd. Tym bardziej, że zapas sił, jaki mi pozostał, przeznaczyłam na dalszą trasę. Kilka kilometrów od Międzyzdrojów odkryliśmy bardzo ciekawą miejscowość, Lubin. W 1953 roku archeolodzy odnaleźli tam pozostałości po grodzisku, które funkcjonowało na przełomie X-XII w. W 2008 roku odkryto ruiny najstarszego chrześcijańskiego kościoła na Pomorzu z czasów wczesnego średniowiecza. Grodzisko było usytuowane na klifie, z którego rozciąga się przepiękny widok na wody Zalewu Szczecińskiego oraz archipelag czterdziestu czterech jego wysp. Oprócz widoków urzekła nas panująca tam cisza. Miejsce jest naprawdę magiczne.
Przy dobrej widoczności można wypatrzeć fabryki chemiczne w Policach, znajdujących się po drugiej stronie Zalewu szczecińskiego.
W Lubinie przed wojną funkcjonowała największa w Europie cementownia. Uległa częściowemu zniszczeniu w wyniku działań wojennych, a reszty dewastacji dokonały wojska radzieckie. O historii cementowni dowiedzieliśmy się w muzeum broni V3. Znajduje się ono w miejscowości Zalesie, na trasie między Lubinem a Międzyzdrojami. Zwiedzaliśmy to miejsce kolejny raz, ponieważ jesteśmy fanami historii, a założyciel muzeum to prawdziwy pasjonata. Posiada ogromną wiedzę na temat wojny, a szczególnie broni V3. Muzeum znajduje się w bunkrze, gdzie kiedyś przechowywano pociski, a opodal na wzgórzu są pozostałości po betonowej wyrzutni. V3 zwana "stonogą", była największym działem II wojny światowej. Lufa miała długość 130 metrów, a jej zasięg to 165 km, tyle ile wynosi odległość z wybrzeża Francji do Londynu. Podczas gdy w Zalesiu trwały eksperymenty, na wybrzeżu Normandii budowano kompleks bunkrów, które miały obsługiwać działa V3.
Cel był jeden. Zniszczyć Londyn. Na szczęście do tego nie doszło. Niemcy nie zdążyli. Ciekawe jak potoczyłyby się losy wojny, gdyby im się udało.
Wejścia do bunkra pilnuje niebieskooki Romek w gumowym ubranku. Wszystko ma gumowe. Sprawdziłam. Nawet majtki.
W środku jest bardzo dużo ciekawych eksponatów. Wiele z nich zostało odnalezionych w pobliskich lasach, które kryją niejedną zagadkę. To nie tylko broń, części mundurów, ale i przedmioty codziennego użytku. Miałam okazję obejrzeć bardzo ciekawe żelazka. Jedno z nich ważyło aż 10 kg i służyło do prasowania mundurów. Wystarczyło kilka godzin prasowania i muskuły, jak u kulturysty :)
Do Pobierowa wracaliśmy wieczorem. Zmęczeni, ale i pełni niezapomnianych wrażeń. Droga prowadzi przez Woliński Park, w głębi którego ukryty jest rządowy ośrodek wypoczynkowy, Grodno. Kiedyś pilnie strzeżony i przeznaczony wyłącznie dla komunistycznych dygnitarzy. Kilka lat temu został przekazany w ręce zarządu Wolińskiego Parku. Miał zostać całkowicie udostępniony dla zwykłych obywateli. Niestety brama wjazdowa pozostaje zamknięta i obwarowana ostrzeżeniami, że bezprawny wjazd grozi karą. Kiedyś ośrodek funkcjonował i przynosił dochód. Obecnie stanowi tylko problem i niszczeje. Ciekawe jakie będą jego losy.