Wczoraj miałam dziwny nastrój. Ani smutny, ani zły, po prostu nijaki. Czułam się jakbym wisiała w próżni. Nic mi się nie chciało. Ryczeć, śmiać, a najgorsze gadać. Mąż twierdzi że kiedy nie chce mi się mówić, muszę być poważnie chora. Nie starałam się jednak zrozumieć, co mi jest, bo kto zrozumie kobietę?? :) Stwierdziłam po prostu, że muszę przetrwać moje niechciejstwo do wszystkiego i poczucie...nawet nie znudzenia....po prostu tego "czegoś".
W końcu jednak, w obawie żeby to "coś" nie zaraziło kolejnego dnia, sięgnęłam po najmądrzejszą moim zdaniem książkę. "Potęga teraźniejszości" E.Tolle odpowiada na wszystko, co mnie męczy i jest dla mnie prawdziwym objawieniem, a każde słowo niesie prawdę i pocieszenie. Otworzyłam ją zatem i trafiłam na ciekawie brzmiący rozdział "zakorzeń się głęboko w sobie". Usiadłam więc w ciszy i wsłuchałam się w samą siebie. Poczułam swoje wnętrze. Bez analizowania i myślenia po prostu się zakorzeniłam. Wierzcie my, to naprawdę działa. Uspokaja, rozpuszcza wszystkie zgryzoty. I po co było uciekać cały dzień przed sobą??
Polecam tę książkę każdemu, kogo życie zbyt mocno przytłacza. Świetna lektura na długie jesienno-zimowe wieczory. Pewnie nie rozwiąże wszystkich problemów, ale nauczy, jak sobie z nimi radzić bez paniki. Pokaże również, że często nasze problemy i lęki siedzą tylko w głowie, a nie rzeczywistości.
Mnie nauczyła nie zaśmiecać myśli różnymi sprawami na raz. Dzięki temu przestałam generować problemy i zauważać je tam, gdzie ich nie ma. Skupiam się na tym, co robię w danym momencie. Jak kroję pieczarki, to myślę o pieczarkach, a jak wieszam pranie, to myślę, żeby zrobić to równo.
Ciekawe......może dzięki tej książce zostanę super hiper gospodynią domową :)
:) Wczoraj mialam taki dzień, płen niepokoju, wewnętrznego napięcia. Na szczęście minęło :) Dobrze, u Ciebie również, ksiażki poszukam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Widocznie biomet szalał :) Książki poszukaj koniecznie.
UsuńPozdrawiam :D
Wszystkich problemów na pewno nie rozwiąże. W poniedziałek pocięły mnie meszki (kuczmany). Całą głowę, twarz, uszy, szyję, jedną rękę. Bąble wielkości grochu i większe. Nic nie pomaga. Nawet joga :(
OdpowiedzUsuńI tak będzie jeszcze z miesiąc, może dwa. Koncentruję się na tym aby nie drapać i może dzięki temu żaden biomet mnie nie dopadł.
Dobrze, że Wasze już minęły :)
To po coś łaziła po krzakach? ;D
UsuńWspółczuję, to musi być okropne. Musisz zająć głowę i ręce czymś innym i zapomnisz o drapaniu :)
Pozdrawiam :D
Gdy jest niepokój należy sięgać po rzeczy kojące. Dla jednych jest to książka, dla innych muzyka, dla jeszcze innych plusk strumienia. ważne, by znaleźć dla siebie stosowne ukojenie:-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepsza metoda przychodzi sama albo......po prostu leży pod ręką, a my jej nie zauważamy od razu :)
UsuńDokładnie tak...wszystko w naszej głowie. I kiedy widzę jak sama się nakręcam próbuję to zatrzymać.
OdpowiedzUsuńTo tak jak z oglądaniem jakiegoś strasznego filmu, kiedy za bardzo się denerwuję, powtarzam sobie.....to tylko aktorzy, a to jest film, a za kamerą cała ekipa i pewnie dziesiątego dubla kręcą. I pomaga :)
Dokładnie tak. Najlepszą metodą na złe myśli, jest jak najszybsze ich zatrzymanie. Przecież nie pomaga, kiedy zamartwiamy się w kółko, bo najczęściej są to wymyślane przez nas scenariusze w stylu: co by było gdyby....
Usuńa ja dzisiaj kroiłam pieczarki.... :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że jesteś :) :********
rozumiem, że po "naszemu" :)))
UsuńTrochę tego nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńA konkretnie czego? Zatrzymywania myśli, czy zagłębiania się w sobie? Mogę to wytłumaczyć bardziej lub .... zapraszam do lektury książki. Po niej wszystko staje się proste :)
UsuńPozdrawiam i życzę mniej myśli na sekundę :DDD
Jeśli miałabyś zostać hiperkurą, to nie czytaj, wyrzuć to natychmiast!
OdpowiedzUsuńMoja kochana :)))) Jak zawsze praktyczne podejście do sprawy :)
UsuńCiekawe rady....Kiedy coś robię, zawsze bujam w obłokach. potrafię zupełnie zniknąć ze świata realnego i przenieść się do tego wyimaginowanego, k którym właśnie rozmyślam.
OdpowiedzUsuńRozglądam się wokół siebie.....oooooooo, to ja w domu jestem? ;)
Powiedziałabym, że żyję równolegle - w tym swoim i w tym do rozmyślań.
Serdeczności Polly :)
Kto zrozumie kobietę- hasło dobre ja to zamie3niam w pytanie i czekam na chętnych, no tych co to stwierdzą że rozumieją :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńKażdy ma czasem taki gorszy dzień. Ja zawsze mówię wtedy, że ciśnienie jest nie takie ;)
OdpowiedzUsuńE tam za raz gospodynią. Szczęśliwym człowiekiem :)
OdpowiedzUsuńZnam ten stan. I rozwiązanie też :))
:****
Idę poszukać książki, chociaż ostatnio życie nie daje mi czasu na przemyślenia. Działanie- tego ode mnie oczekuje. Działam, a w nagrodę urywam dla siebie chwile z których cieszę się, jak dziecko ;)
OdpowiedzUsuńDreamu polecam w oryginale "Power of Now" to moja biblia od wielu juz lat.
UsuńMam tez dyski z medytacjami E. Tolle - cudowna sprawa.
Znalazłam po polsku, jak poszukam głębiej, znajdę pewnie i w moim ulubionym języku ;*
UsuńPolly,
OdpowiedzUsuńdzięki za namiary. Książkę na pewno kupię, bo poczytałam o niej, a ostatnimi czasy intensywnie pracuję nad swoją mózgownicą - właśnie w tym kierunku, jaki zaleca autor i Ty :))
Zgryzoty osłabiają. W takim momentach warto pomyśleć o pozytywach, nawet jeżeli trudno je odnaleźć - to podobno nazywa się szczęście... Wiem, że szczęśliwa kobieta z Ciebie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/