Każdy z nas chce czuć się ważny i doceniany. Szkoda tylko,
że niektórzy aż za bardzo uzurpują sobie prawo do rządzenia i często bezmyślnego
kierowania losem innych.
Wielki prezes,
dyrektor, kierownik itd., kim tak naprawdę są? Takimi samymi ludźmi, jak ci,
którzy nie piastują takich stanowisk. Tylko szkoda, że zapominają, że wszyscy
jesteśmy równi. W swoim zaślepieniu władzą krzywdzą swoich podwładnych, nie kierując
się sercem. Nie zawsze chodzi o pieniądze,
chociaż te najbardziej nakręcają świat. Chodzi o to, by mieć nad kimś władzę. Niektórym
wręcz sprawia przyjemność, to, że swoimi bezmyślnymi osądami lub decyzjami
robią krzywdę.
Dyrektor lub wielki nadmuchany jak balon prezes, a w środku
zwykły, zakompleksiony człowiek, który przez całe życie czuje się niedoceniony.
Musi więc podnieść swoją wartość kierując losem innych. Dzisiaj ma władzę, a jutro będzie samotnym
nędzarzem, bo przez całe życie wszystkich do siebie zrażał. I tak od wieków, jedni
rządza, a drudzy cierpią. A potem umierają i ich działania tracą znaczenie. Każdy z nas jest dzieckiem Boga. Szkoda, że o
tym zapominamy i stajemy się tacy ziemscy i zadufani w swoje człowieczeństwo. Chciałabym
żebyśmy byli bardziej Boscy niż ludzcy, bo słowo „człowiek” traci coraz
bardziej na wartości.
Mam alergię na tych dorobkiewiczów i innych poniżających każdego, kto trochę mniej miał szczęścia na dorobienie się i pozycję społeczną. Lubię za to prostych ludzi pracy i ze wsi. Takich, którzy coś potrafią zrobić własnymi rękami, a nie w tabelkach czy na kalkulatorach. Którzy przede wszystkim są człowiekiem, a potem stanowiskiem.
OdpowiedzUsuńA niektórym tak trudno być człowiekiem na stanowisku. Niekiedy nawet urzędniczka zapomina o ludzkiej twarzy, tak bardzo zapatrzona w swoje "STANOWISKO". ;)
UsuńCoraz częściej widzę, że im człowiek ma mniej na koncie bankowym, tym więcej okazuje innym serca.
To bardzo trudna sztuka znaleźć złoty środek postępowania. Ja jestem akurat kierowniczką, daje moim pracownikom dużą swobodę. Długo kierowałam się sercem i dostałam nauczkę. Molestowali mnie żeby iść do szefa o premię świąteczną. Obiecał. Jedna milusińska którą uratowałam od zwolnienia, właśnie rozsiewa plotki że ja dostałam premie a one nie. Fajnie prawda?
OdpowiedzUsuńMasz rację. Trudno znaleźć złoty środek. Najgorsze jest to, kiedy ktoś z upodobaniem niszczy życie podwładnych nie tylko zawodowe, ale i prywatne. Można być wymagającym i stanowczym, ale nie deptać niczyjej godności. Prawda?
UsuńTo jest świństwo, taka indywidualna cecha człowiecza. Można i z dołu i z góry.
OdpowiedzUsuńGeneralizowanie nie pomaga, w sumie mam dużo szczęścia ba zawsze trafiam w urzędach na grzeczna obsługę. Teraz najciekawiej jest w przychodniach, nabuzowany tłum i nabuzowana obsługa. Przepuściłam w olbrzymiej kolejce staruszka, był już nastawiony żeby wykrzyczeć swoje prawa i całkiem się rozkleił jak powiedziałam że ja się nigdzie nie śpieszę i z dziką przyjemnością poczekam.
Czasami trzeba pomóc innym znaleźć w sobie ludzkie odruchy, choć zwykle nasz pierwszy i jedyny to odruch wymiotny.
UsuńUśmiech na dzień dobry i urzędniczka jest moja :). Od kiedy zakodowałam sobie w głowie, że wszyscy są dobrzy, tylko czasami zagubieni, nie mam problemów z załatwianiem wszelakich spraw. To, co zrobiłaś dla tego staruszka było super rozbrajające. Myślę, że gdyby nie nasz strach przed ośmieszeniem, częściej okazywalibyśmy innym serce.
Usuń