Dlaczego większość ludzi myśli, że osoby niepełnosprawne ruchowo są, delikatnie rzecz ujmując nierozgarnięte. Kiedy byłam młodsza nikt nie mówił o mnie do mnie, tylko do kogoś zdrowego kto był obok. Tak, jakbym nie była w stanie zrozumieć o czym mowa. Teraz czasami też się tak zdarza. Niestety nie wszyscy potrafią właściwie na mnie zareagować i prowadząc rozmowę nie patrzą mi w oczy. Tylko błądzą gdzieś wzrokiem, może w poszukiwaniu ciągnącego się za mną na cienkiej niteczce mojego mózgu ;) ? Ale ja mam zanik mięśni, a nie szarych komórek!
Najbardziej nie cierpię, kiedy ktoś na siłę próbuje mnie
wyręczać w normalnych sprawach. Stara
się mnie odciążyć ponad miarę i odnosi odwrotny skutek. Zaczynam wówczas wątpić we
własne możliwości i siły albo z uporem udowadniam, że mogę, potrafię i dam radę!
Staram się jednak zrozumieć, że ludzie nie wiedzą, jak mają
się przy mnie zachowywać. Budzi się w nich strach, litość, zażenowanie i rodzi
się milion pytań. Czy powinni rzucić się
ku mnie na ratunek? Może lepiej nie zadawać zbyt wielu pytań i nie obarczać informacjami,
bo mogę się zasapać? Nie wiedzą, czy się uśmiechać, czy wręcz przeciwnie, bo
nie wiadomo jak na to zareaguję. Pytać ze współczuciem, co mi dolega lub lepiej
nie, bo może wpadnę w histerię?
Rozumiem to, można się pogubić. Może gdyby niepełnosprawny
nie był wciąż nowością w aktywnym życiu byłoby łatwiej.
hmm... wydaje mi się, że problem tkwi w zacieraniu znaku równości pomiędzy niepełnosprawnym a człowiekiem. A przecież osoba niepełnosprawna to PEŁNOWARTOŚCIOWY człowiek, zawsze wrażliwszy niż ten, który jest pełnosprawny ruchowo, bo patrzy na świat z innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, WIOSNA idzie! :)
Dziękuję :) I huraaaa wiosna! :D
OdpowiedzUsuń