środa, 12 czerwca 2013

Wakacje, czyli sprawa niecierpiąca zwłoki

Planowanie podróży nie jest takie łatwe.  Ledwie człowiek wyruszy z domu a już szuka wc. Zamiast cieszyć się widokami i celem podróży myślę tylko o tym, że chce mi się siku. To nic, że przezornie jadłam śniadanie na sucho, no i broń Boże żadnej kawy! Jadę, tupię nogami, skręcam się i rozglądam, gdzie by tu, gdzie..


(toaleta królewska )
No, a ponieważ ja to z tych księżniczek, co to wygodnie muszą mieć to zaczyna się problem. Musi być wygodnie. Z tym całym rynsztunkiem. Barierki, płaskie wejścia, uchwyty, podtrzymywacze itd. Bez tego da rady, ale z tym wygodniej i łatwiej. Zadziwiające jest dla mnie to, że toalety dla niepełnosprawnych mieszczą się głównie łącznie z damskimi. Na moje szczęście jestem kobietą. A panowie to, co? Najwygodniej jest na stacjach benzynowych.  No tak, ale kiedy jedziemy w tzw. głuszę, gdzie stacji brak, to zaczyna się problem. No, bo do lasu na pewno nie. Niewygodnie, a poza tym kleszcze, pająki, pokrzywska i różne robale. Fuuu! Wtedy trzeba szukać jakiejś knajpy. Za darmo, czy nie, ale jakieś rozwiązanie jest. I tylko nie Toy Toy! Chociaż w jednym takim chciałam nawet przez chwile zamieszkać. Właśnie zeszliśmy z wodospadu Szklarki i stał osamotniony w oddali. W środku o dziwo zapach, jak w ogrodzie botanicznym, a w głębi plumkała niebieska woda, jak w kolorowych jeziorkach. Rozmarzyłam się, ale ze spokoju wyrwał mnie szum przejeżdżających tuż obok samochodów. Mieszkać przy samej szosie, o nie, dzięki. Toy Toytojowi nierówny. Z tego przy Kamieńczyku zwiewałam z garderobą w zębach, bo gęstość zapachu niemalże dusiła. Dla mnie jednak najważniejsza jest wygoda, czyli dojście bez schodów. Takie właśnie gwarantują te przystosowane dla osób niepełnosprawnych. Jednak jakież jest moje zdziwienie, kiedy często są zamknięte na cztery spusty. Pobierowo, ulubiona nasza miejscowość nadmorska. Wspinam się z ledwością na moich czterech kończynach do drzwi z moim znaczkiem. Naciskam na klamkę. Zamknięte. Teraz muszę wrócić kilka metrów, żeby panią toaletowa poprosić o otworzenie. Pani siedzi sobie w baraczku, do którego prowadza wysokie schody. Wołam więc męża, żeby interweniował. Znudzona pani wychodzi , patrzy na mnie ze zdziwieniem i mówi: ale tam to korzystają ci na wózkach.

-No jasne! Tylko oni są niepełnosprawni! ( co za dyskryminacja)-  Pani chyba nie rozumie znaczka.

 


 -Po tych schodkach do wc dla „normalnych” mogę wejść, nawet wbiec z rozwianą grzywą, tylko zanim co, to się zesikam z wysiłku. - Otwiera, dalej nieprzekonana.

 Nie rozumiem tego. Dlaczego często toalety i specjalne wejścia dla niepełnosprawnych są zamknięte? Trzeba wejść drugim wejściem, po schodach i poprosić o otworzenie. A może należy znać jakiś tajny kod dostępu albo zastukać trzy razy w rynnę?

Świnoujście. Latarnia morska. Do budynku kilkanaście kamiennych stopni. Pokonujemy z trudem. Toalety dla mnie są! Nawet dwie. Oczywiście zamknięte. No tak, ale, po co mają być otwarte? Są, a komu przeszkadzają, że są. Nikomu. Czyste, zadbane, bo nieużywane. Dla inspekcji chyba tylko. W sumie i logiczne. Który niepełnosprawny da radę pokonać 300 schodów, żeby z najwyższej latarni nad brzegiem Bałtyku podziwiać okoliczna panoramę? Żaden, to po co otwarta toaleta. Niestety nie dla wszystkich wygody i piękno tego kraju jest dostępne.   

Międzyzdroje. Okrzyczane, jako najpiękniejsza i najbardziej popularna nadmorska miejscowość. Niestety skromna ilość parkingów i mnóstwo wąskich jednokierunkowych uliczek, którymi można błądzić w kółko, aż razi. Rząd drewnianych toalet tuż przy deptaku. Niestety każdy, kto podchodzi może tylko pocałować klamkę. Niby takie rozwinięte turystycznie miasto. A najważniejszej potrzeby turysty nie rozumie. Ni w ząb. Na drodze naszej wędrówki odnajdujemy znajomą włoską restaurację. Korzystam z luksusu, a w tym czasie mąż z zainteresowaniem studiuje menu. Ceny są zawrotne, a chwila mojej ulgi kosztuje tyle, co kawa. Wracamy na deptak. Z ulgą można pospacerować, najlepiej unikając wszelkich napojów.

 Zbliżają się wakacje, a ja pilnie studiuje mapę stacji benzynowych. No, bo jak wyruszę w trasę, muszę być odpowiednio przygotowana. 

32 komentarze:

  1. ooo, to widzę, że i nadmorskie tereny nas łączą :)... w zeszłym roku zaliczyliśmy Świnoujście i nawet te rozreklamowane Międzyzdroje :)
    Mimo powagi tematu uśmiałam się, nie powiem. Poczucie humoru masz przednie! :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też w zeszłym roku zaliczyliśmy Pomorze. Międzyzdroje mnie rozczarowały kolejny raz. Molo może i fajne, ale bez przesady, no bez :) Bardziej urokliwe są małe miejscowości, Pobierowo ukochane, Niechorze, Międzywodzie. I uwielbiam plażę w Dziwnowie i osiedle rybackie, małe, ciasne, ale klimatyczne. Miało być śmiesznie i na temat :)))

      Usuń
    2. My byliśmy w Radawce koło Dziwnówka... lubimy takie dziury zabite dechami!!!!

      Usuń
    3. my tez, nie lubię tłumów, tylko, że my jeździmy we wrześniu i w dziurach nie ma gdzie zjeść, dlatego wybieramy Pobierowo, chociaż trzeba jechać na początku, bo po 10-tym już dużo się zamyka

      Usuń
  2. ja natomiast mam awersję do publicznych toalet.Cierpię katusze że cho ho . W lato olewam robale w lesie , ale zimą masakra siakaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No owszem. W lecie można się jeszcze przełamać, kiedy w publicznych ohyda i trzeba wisieć pół metra nad klozetem.

      Usuń
  3. Moje szczęście polega nie tylko na tym, że jestem pełnosprawna, ale i na tym, że potrzebuję siku bardzo rzadko. jeśli trzeba, to wytrzymam cały dzień. Wręcz wkurzają mnie te postoje co chwilę, gdy gdzieś jedziemy i wszyscy (oprócz mnie) rzucają się do okupacji wc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami też mogę przetrzymać całe kilometry niż się mordować z obleśnymi klozetami. Najgorzej jest nad morzem, bo wiecznie bym latała, może to szumiący Bałtyk mnie prowokuje :D

      Usuń
    2. Mnie Bałtyk i wszelkie inne akweny prowokują tylko i wyłącznie do jednego: do wejścia do nich i moknięcia aż do całkowitego rozpuszczenia :)

      Usuń
    3. mogę moknąć, czemu nie, ale żeby ciepła woda była, no, bo ja wiesz, z tych księżniczek :)

      Usuń
    4. A ja z tamtych (co to kobiety są gorące!) i wszystko mi jedno. Byle mokro było!

      Usuń
  4. W trasie to korzystam głównie z toalet na stacjach, ale i czasem las się zdarza :) Zwiedziłam te same miejscowości i zaobserwowałam to samo - kible pozamykane na klucz.
    Inną rzeczą jest też to, że ludzie nie potrafią poszanować rzeczy. Naflejtuszą gdzie się da i nawet nie myślą po sobie sprzątnąć. Więc jakoś specjalnie mnie nie dziwi, że wc zamykają, bo sprzątać po feljtuchach jest na prawdę nieprzyjemnie.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. To jest najgorsze. Nie moje, to nie muszę dbać! Najlepsze by były samoczyszczące :)

      Usuń
  5. Wiesz, pełno czy niepełno sprawny, każdy człowiek musi. I każdy powinien mieć przyzwoite warunki. Też zaliczyłam jeden toy toy taki, że Wersal prawie. Ale ćwiczę się zazwyczaj do nurkowania w stylu wolnym. Co rusz wydłużam czas na bezdechu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez się zacznę ćwiczyć. Nurkowanie, ale i narciarza. No tak, żeby na pół wisząco i nie siadac bele gdzie :)

      Usuń
    2. Hahaha :) Ja jestem wytrenowana "na małysza" - wiszę nad każdym kiblem, bo normalnie oczami wyobraźni widzę te wszystkie zadki, które siadały tam przede mną.
      :)))

      Usuń
    3. Bleee, ale mi uruchomiłaś w tym momencie wizje :)))

      Usuń
  6. Polly, Ty juz wiesz, ja tu od Emki:)) I bardzo sie ciesze, ze trafilam:) A na temat ubikacji w Polsce po ostatnim pobycie 5 lat temu to mam traume:))) I oboje jestesmy sprawni fizycznie, chociaz mojego meza mozna uznac za niesprawnego psychicznie, bo on po polsku niekumaty. Kryste!! Jakie on biedak mial przezycia!!! Chyba siade i napisze notke u siebie, bo to za dlugie na komentarz;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej :) ja też tu od Emki :) a ileż tu znajomych twarzy!!!!! :))))) czuję się jak w domu :))))

      Star pisz pisz pisz ... ty wiesz że my jak kania dżdżu oczekujemy twoich notek :))))

      Buziaki Polly :) dzisiaj tylko toalety zaliczyłam ale obiecuję ze jutro nadrobię więcej
      Buziaki :****
      Aleście się ze Star zgrały o tych zasranych tematach :))))))

      Usuń
    2. Witajcie kochane ! :))) strrrasznie mi miło :)) przychodźcie i czujcie się, jak u siebie :))

      Usuń
    3. Ja dla odmiany napiszę, iz: ja tu od Stardust:D :D i że równiez tutaj zaglądać zamierzam:)

      Usuń
    4. Witaj :) Cieszę się bardzo, bardzo i zaglądaj, jak najczęściej :))) Buziaki :)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Polly, to ja teraz naprawde sie przywitam. Dlaczego naprawde? bo wlasnie skonczylam czytanie calego Twojego bloga, od samego poczatku, notka po notce i wiekszosc komentarzy.
    Jestem pelna podziwu dla Ciebie, szkoda ze wczesniej rozmawiajac z Toba u Emki nie wiedzialam tego wszystkiego co wiem teraz. Bardzo mi przypominasz moja kolezanke, ktora niestety juz nie zyje, a byla przez polowe zycia sparalizowana od pasa w dol.
    Niesamowicie pogodna osoba.
    Pamietam jak kiedys pojechalam do niej w odwiedziny i razem wybralysmy sie na grilla do jej znajomych. A ludzi bylo tam sporo, nie wszyscy ja znali, wiec co niektorzy przygladali sie tej siedzacej na wozku kobiecie ktora tryskala zyciem, humorem i geba jej sie nie zamykala od gadania i smiechu.
    Jeden z panow nie wytrzymal i kogos zapytal co z nia "nie tak" ze siedzi na wozku. Dostal odpowiedz, zgodna z prawda, ze jest sparalizowana. Wtedy dopiero nie mogl pojac i w pewnym momencie zwrocil sie do mojej kolezanki "jest pani tak radosna a jednoczesnie tak ciezko chora". A moja ukochana kolezanka odpowiedziala z oburzeniem w glosie "ale kto panu powiedzial, ze ja jestem chora? ja jestem tylko sparalizowana!"
    Bo dla niej choroba byl katar, a paraliz to normalny stan, w ktorym zyla od lat.
    Zmarla prawie 11 lat temu a mnie jej ciagle brak, nie masz pojecia jak wiele sie od niej nauczylam:))
    Innym razem dzwonie do niej zeby sobie ponarzekac a ona krotko "ty narzekasz? ja nawet wlasnym sraniem nie rzadze a ty do mnie narzekasz?" I juz mi dziob zamknela:)))
    Dzwonie znow a ta odbiera tlefon z takim smiechem, ze az sie powietrze w sluchawce trzesie, a przeciez byl to telefon stacjonarny bez zanych ekranow i nie wiedziala kto dzwoni.
    Wiec pytam "a ty z czego tak rechoczesz?" a ona "bo wybieram z katalogu wysylkowego kostium kapielowy"
    Szczeka opadla mi na kolana, ONA wybiera kostium kapielowy?????
    I pytam "a gdzie ty w tym kostiumie chcesz wystapic?" "no jak to gdzie? NA PLAZY" padlo glosem pelnym swietego oburzenia.
    Jeszcze bardziej zwatpilam i mowie "na p-l-a-z-y?? toz ja juz nawet dawno na plazy sie boje pokazac" I slysze w odpowiedzi "bos glupia, ale to twoj problem".
    Dzizas jak ja ja kochalam i kocham nadal.

    Sorry ale walnelam takiego byka, ze o malo sobie sama tetnicy szyjnej nie przegryzlam ze wstydu, wiec musialam skopiowac, usunac i poprawic blad, bo pewnie nie moglabym spac:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękiiiii i buziaków miliardy!! :))) Twoja przyjaciółka była niesamowita i ja też dążę do takiego stanu radości, brakuje mi tylko tej pewności siebie, którą miała ona. Plaża mnie jeszcze trochę krępuje :)), ale uczę się pilnie. Chcę żeby mój blog był hihrający, szurnięty i szalony, bo lubię taką być. Musiałam jednak wyrzucić z siebie przeszłość i jakoś ją sensownie zakończyć, teraz jest mi o niebo lepiej. Cieszę się, że trafiłam do Ciebie. U Ciebie jest poważnie, ale na wesoło i imponuje mi Twoja siła. Buziaki :)))

      Usuń
  9. Tez sie bardzo ciesze, ze spotkalysmy sie u Emki:)
    buziam:***

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja, od kiedy mocno kulawa jestem, nie lubię wsi. Ja, dziecko wsi, zawsze b. lubiłam, ale teraz? Nie! Bo ja muszę mieć warunki, paniusia! W lesie??? Zapomnij, ja nie ukucnę! Ale wiesz co? B. polecam- dostałam od znajomej malutką, turystyczną ubikację. Stajemy w lesie, wystawiamy i sikam!
    P.S. Ja też jak gdzieś jedziemy nie piję NIC. Ani rano, ani w czasie podróży. Później czuję się, jakbym kaca miała, aż głowa boli. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem taki przenośny kibelek. Teściu ma na działce. Tez nie ukucnę, a ostatnio jak poszliśmy na wycieczkę do lasu i był szlaban, to nie miałam jak go pokonać :)) W końcu przeczołgałam się prawie na brzuchu i utytłana szłam na spacerek :)))Bo my z tych samych paniusiów :) Pozdro :)

      Usuń
  11. Ha, ha to się spotkałyśmy. Ja mam cały wpis o toaletach przy okazji wpisu o Malcie. Dla mnie to równie ważna sprawa:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze poczytać :) Okazuje się , że jest to powszechny problem, ale chyba tylko dla podróżujących, bo władza ma to gdzieś, niestety :)

      Usuń
  12. Polly mam dla Ciebie świetną lokalizację, będziesz zachwycona, mówię Ci. Szwecja. A właściwie jej daleka północ. Oj długo się jechało. Szwagier męża mego do znajomych kilka lat mu na wakacje nas wywlókł, cóż to była co droga! a wakacje jakie! Renifery chadzały sobie nie bojąc się ludzi! Ale pustkowie, wytrzymaliśmy tydzień.
    ale do rzeczy
    Otóż, zajeżdżamy na parking i tam wc- salony!!!! Zatkało mnie. Otwarte wsjo. Pustkowie.
    No ja Ci powiem że w restauracjach u nas wysokich lotów ani tak czysto ani takich przestrzeni.

    Do dziś nie mogę sobie podarować że wtedy aparatu nie miałam.... renifera albinosa ...ech!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szwecja.....fajna sprawa :)
      u nas toalety totalnie kuleją. wystarczy pojechać do Niemiec i od razu widać różnicę, a co dopiero Szwecja :) oni są chyba najbardziej cywilizowani :)
      następnym razem proszę o fotki :D

      Usuń