Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
Te słowa będę pamiętać do końca życia. Słowa, które dały mi
potężnego kopa i sprawiły, że przestałam się nad sobą użalać. Kiedy przychodzi
kryzys zawsze staram się sobie je przypominać i moment, w którym zostały
wypowiedziane. Powiedziała je moja Mama, kiedy jęczałam, że nie dam rady wejść
po schodach, bo to takie trudne. Zrozumiałam wtedy, że w życiu będę miała do
pokonania jeszcze wiele schodów i krętych ścieżek. Niekoniecznie będzie łatwo,
ale nigdy nie będę sama w ich pokonywaniu.
Moja Mama zawsze bardzo o mnie dbała. Sama pokonała wiele życiowych
zakrętów. Zawsze była i jest przy mnie. Jako dziecko buntowałam się przeciwko
temu, że jest zawsze, bo uważałam, że za bardzo się mną opiekuje. Chciałam być samodzielna
i zdobywać świat bez wiecznego trzymania za rączkę. Buntowałam się, kiedy Mama
odprowadzała mnie do szkoły i niosła ciężki plecak. I kiedy raptem pojawiała się,
zupełnie przy okazji w drodze powrotnej. Mówiła, że właśnie wyszła po zakupy i
przypadkiem w okolicy mojej szkoły. Nie lubiłam, kiedy ograniczała mnie w
wykonywaniu domowych zadań. Najbardziej, kiedy na przekór wszystkiemu wspinałam
się po drabinie, żeby zmienić firanki. W moim przypadku było to karkołomne
zadanie i groziło kontuzją, ale jako zbuntowana nastolatka nie myślałam wtedy o
tym.
Wtedy się buntowałam, ale teraz rozumiem i wiem dlaczego żyłam niemal pod kloszem.
Moja Mama mnie kochała i zawsze troszczyła się o moje bezpieczeństwo. Tęskniła za mną, kiedy jako dziecko byłam w szpitalu lub sanatorium i cierpiała tak samo, jak ja. Później nosiła mnie na rękach, kiedy miałam kilkukilogramowy gips na
nogach. Goniła do ćwiczeń, których nie cierpiałam, a teraz wiem, że były i
są konieczne. Dla mnie pracowała w domu i dzięki temu zawsze była, kiedy jej
potrzebowałam. Stała w długich kolejkach, żeby w domu niczego nie zabrakło.
Dbała i dba o to, żeby rodzinny dom był przytulny i zawsze można było chętnie do
niego wracać.
Myślę, że może czasami troszczyła się o mnie aż za bardzo. Bała
się bowiem, żeby nic złego mi się nie stało i żeby moje życie mimo choroby było
łatwiejsze. Dzięki temu stałam się silniejsza. Chciałam udowodnić, że potrafię być
samodzielna i spełnić swoje marzenia. Chciałam to udowodnić przede wszystkim Mamie,
a dopiero potem sobie i innym. Chociaż wiele lat minęło zanim zrozumiała, że
już nie musi mnie trzymać za rączkę, bo ja tego nieustannego uścisku nie potrzebuję.
Ważne, że jest przy mnie i wiem, że kiedy ją poproszę o wsparcie zawsze je
otrzymam.
W tej swojej trosce potrafiła mi jednak przypomnieć, że życie nie
jest łatwe i nikt mi nie obieca, że będzie kiedykolwiek. Ważne jest jednak to,
żeby zawsze odnaleźć w sobie siłę do pokonywania trudności.
Moja mama do końca swych dni, a byłem już po czterdziestce, zimą - gdy wpadałem z wizytą - sprawdzała, czy mam kalesony i czapkę. Na początku mnie to drażniło, później przyzwyczaiłem się do tego rytuału, a teraz... brakuje mi jej.
OdpowiedzUsuńKażdy chyba musi dorosnąć do tego, by cenić rodziców, a szczególnie opiekuńcze mamy. W młodości chcemy pokazać jacy jesteśmy samodzielni i zaradni i drażni nas nadopiekuńczość. Później często chcielibyśmy na nowo poczuć się bezpiecznie pod skrzydłami mamy i żeby odsunęła od nas wszelkie problemy.
OdpowiedzUsuńMamy Fighterki- pełny dla Nich szacun i najlepsze życzenia.
OdpowiedzUsuńBo mama zawsze wiedziała co powiedzieć i co zrobić .
OdpowiedzUsuńNo, bo Mamy zawsze wiedzą, co powiedzieć i zrobić. Może czasami popełniają błędy, ale dla nas i tak są najmądrzejsze i najlepsze :)
UsuńW piękny sposób wyrażała się i wyraża matczyna miłość Twojej Mamy :) A Ty tak pięknie to umiesz dostrzec... :)))
OdpowiedzUsuńKiedys myślałam, że ta miłość jest zbyt wielka, ale musiałam dorosnąć by zrozumieć, że zawsze jej potrzebowałam i potrzebuję nadal. :))
Usuńa potem jeszcze zaczyna się dostrzegać we własnej Mamie najlepszą Przyjaciółkę :)
Usuń