Pilotem to ja jestem średnim. Nie samolotowym, a wycieczkowym. Taką mam bowiem niewdzięczną funkcję, kiedy jedziemy na wycieczkę. Mąż prowadzi samochód, a ja powinnam go prowadzić właściwymi drogami. Ale przecież to nie jest moja wina, że mózg kobiety pracuje zupełnie inaczej, niż mężczyzny. Dla mnie często w prawo, to w lewo, a w lewo to w prawo. Idę we właściwą stronę, ale mówię o tej drugiej. Na wycieczkach wolę obserwować krajobraz i zazwyczaj, kiedy jestem zafascynowana jakimś widokiem od strony kierownicy pada pytanie, w którą drogę powinniśmy skręcić. I tu zaczynam nerwowo wywijać mapą, wywracać ją do góry nogami i często okazuje się, że nawet nie wiem jaką mijamy właśnie miejscowość. Jaka ulga, kiedy uda mi się prawidłowo wytypować kierunek. Czasami jednak jest tak, że po kilku kilometrach okazuje się, że aleję 300-tu dębową, park zamkowy i ruiny dawno minęliśmy. Zamiast tego jest gołe pole, a my podążamy w zupełnie innym kierunku. No tak, ale to nie moja wina, że stacja benzynowa, która miała być po lewej była po prawej, a zaznaczony na mapie dom obok którego należało skręcić, został wyburzony ;). Wtedy jeden rzut oka na mapę przez męża i od razu drogi się prostują. Z łatwością trafiamy w punkt. Na szczęście dalszą trasę koduje we własnym mózgu, a ja mogę się zająć podziwianiem widoków, a nie płachty papieru, na której najbardziej mnie interesują zaznaczone zamki, kościoły i ruiny. No, ale sami powiedźcie, jak tu nie podziwiać.
Po każdej takiej wyprawie słyszę, że z pilota to mogę mieć tylko pilotkę na głowie. Chyba muszę wreszcie zainwestować dżipiesa :)
Ja mam "dżipiesa" a i tak na kolanach muszę mieć mapę. Niewdzięczna jest fucha bycia pilotem. Najbardziej nie lubię tego okrzyku tuż pod ogromną tablicą z wieloma kierunkowskazami "gdzie teraz??!!!"
OdpowiedzUsuńNo przecież muszę najpierw na mapę zerknąć, a i to niekoniecznie od razu odczytam. A wiadomo że jak się źle pojedzie, no to kto jest winny???? Pilot!! Tak jakby kierowca nie miał oczu i głowy.
Takie chwile bezradnosci są rzeczywiście najgorsze.
UsuńWiele jeszcze zależy od kierowcy. Mój jest cierpliwy, najwyżej jedziemy wokół ronda dwa razy, a co tam. Albo zawracamy. Ja lubię obejrzeć mapę wcześniej, wówczas jakoś łatwiej kierunki siedzą w głowie. Najbardziej nie lubię opcji pilot i kierowca w jednym w swoim wydaniu :P
właśnie tak :) najgorsze są te wielkie tablice, które zaskakują niespodziewanie :)) w takiej chwili tracę głowę i nawet nie wiem, jak się na mapę patrzy
UsuńE, przecież zawsze docieracie tam, gdzie chcecie - i tak pięknie to opisujesz!
OdpowiedzUsuńZawsze mi imponowała orientacja w terenie mojego Ojca.
I okazało się, że tego można się trochę nauczyć :) Dopóki się nie zagadam albo nie zamyślę z grubsza działa.
Ale ja lubię mapy, nawet ze dwa razy pobiegłam na orientację w czasach raczkowania tej dyscyliny sportu w PL (mam przyjaciół biegających wielopokoleniowo do dziś).
W związku z czym moje ostatnie propozycje kupna GPSa pozostają niestety bez odzewu...
Ale zdarzają mi się kwiatki typu jazda ciemną nocą 6 km "drogą" z dwóch płyt pod koła, przy czym po ciemku nie widać co jest z boku i czy to na pewno nie są mokradła. Dojechaliśmy tam gdzie trzeba. Najkrótszą drogą. :)
my za bardzo się nie przejmujemy, że się pogubimy. wtedy właśnie znajdujemy najciekawsze miejsca, bo one kryją się w tych bocznych drogach. poza tym bardzo lubimy mapy, bo kryją w sobie tyle tajemnic, a GPS nie pokazuje wszystkiego.
UsuńOj tak, tak. A na dodatek niektórzy bardziej wierzą GPSom niż własnemu rozumowi! Na razie to ustrojstwo jest dla mnie nieocenione w jednym punkcie - jazda w konkretne miejsce w centrum miasta w obcym kraju. Zadajesz nazwę parkingu i prowadzi jak po sznurku. Po tym jak kiedyś wszystkie dzieci angażowałam do odczytywania nazw ulic w ciemnym wielkim obcym mieście, to spora odmiana... :)
UsuńPiękne widoki:)
OdpowiedzUsuńSłoneczka!
buziaki :***
UsuńPolly chyba mamy tego samego Męża:)))))
OdpowiedzUsuńChociaż mamy dżipiesa, to mój Mąż też uwielbia mapy na każdej wycieczce tym bardziej jak trzeba gdzieś dojść piechotą:)
Za pilota też muszę robić ale nic sobie z tego nie robię,podobnie jak Ty podziwiam;))
A w tle to Karkonosze?
w tle oczywiście Karkonosze :) wystarczy, że wyściubię nos kilka kilometrów od domu, a przy dobrej widoczności Śnieżka, jak na dłoni. mąż po prostu ubóstwia mapy, potrafi je kontemplować godzinami, a najbardziej te wojskowe z dokładnymi dróżkami :)
UsuńJa mojemu ostatnio nabyłam taka mapę Tatr,są tam takie szczegóły,że GPSa się nastawia wg tych danych:))
UsuńUwielbiam Karkonosze,często tam bywam;)
pozdrawiam cieplutko
buziaki :)
UsuńPolly, gołe pole też ma swój urok. A propos GPS-u, to też w pole mnie wywiódł, i to nie raz :)
OdpowiedzUsuńŚliczne widoki, aż zachciało mi się jakieś, choćby małej, podróży.
dlatego jeżeli zakupimy GPS, to tylko dla orientacji w wypadku totalnego zgubienia. wolimy zdać się na mapę i intuicję :)
UsuńHi, hi, hi.... Dobrze,że przynajmniej jest ktoś, kto prostuje drogi.
OdpowiedzUsuńdokładnie tak :D
UsuńMam odwrotnie, niestety. Jako pilot z mapą jestem bezbłędna i to mnie martwi, bo zamiast rozglądać się spokojnie i pstrykać zdjęcia,muszę dawać się wykorzystywać do jazdy z mapą na kolanach. Nie chcą nikogo innego :(
OdpowiedzUsuńbuuuuuuuuuuuuu :) to ja mam większy luz :D po prostu jesteś za dobra, musisz się trochę popsuć :)
UsuńZdecydowanie muszę. Tak dalej nie może być!!!
UsuńPolly, zdjęcia z płotami są rewelacyjne - uwielbiam takie klimaty.Się nie Frasuj , docent mawia że moje drugie imię to nawigacja
OdpowiedzUsuńz centralnej - Gryzmo
cieszę się, że trafiłam w gust :) moje drugie to antynawigacja :)))
UsuńGPS to dopiero potrafi wyprowadzić w pole. Kiedyś na Słowacji wjechałem ludziom na podwórko :)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o takich przypadkach :) dlatego do tej pory bardziej kochamy mapy niż GPS :)
UsuńNiech ten Twój mąż przestanie Cię tak stresować, bo przyjdzie mu słuchać Twojego jąkania, albo jeszcze mu się zawiesisz i nici z pilota :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
się nie przejmuję. oglądam, podziwiam, fotkuję, potem się gubimy, odnajdujemy i fajnie jest :)
Usuńbuziaki :D
No cóż ja zawsze muszę być i kierowcą i pilotem, żona zwykle śpi w samochodzie. W zasadzie powinienem się cieszyć. Czuje się bezpiecznie jak ją wiozę. Zresztą i organizatorem wycieczki muszę być i inicjatorem i ... ech, facet to zawsze jedynie na siebie może liczyć.
OdpowiedzUsuńoj, tak nie narzekaj :) to miłe, że z czystym sumieniem oddaje się w Twoje ręce :))
UsuńNigdy nie wiem, któro to prawo, a któro lewo. Wszyscy się dziwią, jakim cudem zdałam wobec tego egzamin na prawko ;) A na takich wycieczkach to ja z reguły jestem kierowcą, ale i to różnie się kończy ;)
OdpowiedzUsuńna szczęście naukowo udowodniono, że mamy prawo mylić kierunki :)
Usuńwidoki cudne!
OdpowiedzUsuńa co do map to zawsze mężowi memu powtarzam, że dla mnie ten zlepek dziwnych linii nie ma nic wspólnego z rzeczywistością :))))))) Chyba już załapał! :))))
Buziaki :*********
właśnie zlepek dziwnych linii :)))) dla mnie ma znaczenie, kiedy między tym zlepkiem zaznaczony jest jakiś zamek :)
Usuńbuziaki :***
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj, ja mam tę samą rolę co ty w samochodzie, kiedy jedziemy gdzieś dalej. Nie powiem - stresuje mnie to zajęcie. Faktycznie, jeśli chodzi o czytanie z mapy i orientację w terenie, nie możemy się równać z mężczyznami. Pocieszające jest to, że w innych dziedzinach nie mamy sobie równych ;)
OdpowiedzUsuńno właśnie, ich największym osiągnięciem jest orientacja w terenie, a to się nie równa z naszą orientacja w życiu :)))
UsuńGps to taki chochlik jest co to czasem potrafi wywieźć w pole, potrafi tak namotać że nie raz mnie kierował w las ;) Mapa jest niezawodna.;)
OdpowiedzUsuńteż tak myślimy, ale gps by się przydał dla lokalizacji w leśnych ścieżkach.
Usuńuwielbiam podróżować z mapą na kolanach!! żadnych gpsów!!!!!
OdpowiedzUsuńi też potrafię zagapić się na piękne z oknem i trza zawracać :::))))
no to witam w klubie :))))
UsuńSię nie przejmuj :) Kiedyś wywiedziesz swego męża na pokuszenie :) Nie będzie chyba narzekał :)
OdpowiedzUsuńDzień dobry :)
dzień doberek :))) wywiodłam go nie raz i......nie narzekał, no chyba, że się bał odezwać ;DD
UsuńUps nie raz znaczy że .................pokuszycielka z Ciebie haha :)
Usuńi to pełną gębą ;DDDD
UsuńOjć się zaczynam bać, chociaż ja no hmmm no wieeesz odporny na kuszenie jestem to jednak .......... :)
Usuńsię nie bój :) jesteś bezpieczny, nie śmiem Cię nawet palcem tknąć :) ale coś mi się nie chce wierzyć w tę odporność. czy aby na pewno jesteś aż tak.....twardy....to znaczy odporny :)
UsuńOch twardym jak skała, tyle, ze kropla draży skałę, znaczy odporny jestem jak nie wiem co :) A skąd ta niby Twoja nieśmiałość się wzięła co??
Usuńto nie jest nieśmiałość, raczej obawa :) wolę nie czynić konkurencji, bo to może się dla mnie źle skończyć ;D poza tym we właściwych rękach każda odporność....oporność...twardość...no... opada :)
Usuńmapa na kolanach zawsze działa!
OdpowiedzUsuńGPS niestety nie :)
niedawno wyprowadził nas w przeciwnym kierunku niż planowaliśmy, bo z dwóch możliwych (o tej samej nazwie) miejscowości, wybraliśmy tą niewłaściwą :PPP
A Twoje widoczki do podziwiania przez okno naprawdę urzekające.
poza tym gps nie ma w sobie tyle uroku co mapa :) na mapie zawsze można znaleźć coś ciekawego do obejrzenia :)
UsuńPiękne te Twoje zagapienia :) spoko, myślę, że mąż już doskonale Cię zna
OdpowiedzUsuńja mam idealny mózg do pilotażu, ale tak już mam, czasami myślę, że to defekt jakiś
jeżeli defekt, to tylko na plus :) mąż zna moje pilotowanie doskonale, dlatego nawet się nie wkurza, jak zgubimy drogę, tylko się śmieje :)
UsuńWiesz już, że b. lubię Twoje zdjęcia, wiesz. :-) Ale nie wiesz, że nie umiem czytać z mapy i mam zerową orientację w terenie. Ja nigdy nie wiem, gdzie jestem, jak gdzieś dojechać, ja pytam.. Trochę głupio, ale tak mam i już!
OdpowiedzUsuńnie we wszystkim trzeba być doskonałym Ethel :) do niektórych rzeczy trzeba mieć po prostu ludzi :)
UsuńPilotka w papilotkach - jakież to urocze!!!!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńBez dżipiesa w nieznaną trasę nie ruszam się z domu. Błądzę zawsze, nadrabiam kilometrów, chyba juz wszyscy się przyzwyczaili. Mój zmysł orientacji też gdzieś się zgubił i to sto lat temu. A mapę i tak przeważnie trzymam do góry nogami.
Jak mam gdzieś kogoś zawieść, to biorą ze sobą prowiant. ;)))) Jak ja Cię rozumiem! :)
:))))) to też jesteś taka pilotka, jak ja :) ale takie błądzenie nieznanymi ścieżkami bywa całkiem miłe. fajnie jest się czasem zagubić w jakiejś głuszy :)
Usuń