Jesień wreszcie zaczyna pokazywać swoje najpiękniejsze oblicze.
Dlatego w ostatnią sobotę wybraliśmy się do lasu. Nie mogliśmy bowiem przejść
obojętnie obok doniesień grzybiarzy. Podobno bez kosy i kosza wielkości
kontenera nie ma, po co wyruszać z domu. W lesie wylądowaliśmy bladym i bardzo,
ale to bardzo rześkim świtem. Dziękowałam swojej przezorności, że mimo
zniecierpliwienia męża, nałożyłam cztery warstwy odzieży. Przy okazji
stwierdziłam, że szybciej się ubieram na imprezę niż do lasu. Mąż niecierpliwie
tupał nogami, a ja wędrowałam od szafy do szafy. Kolejne bluzki, swetry i
polary lądowały najpierw na mnie, a potem na podłodze. Wreszcie zostawiliśmy
bałagan na potem i pojechaliśmy w moje ulubione miejsce. Ulubione do soboty, bo
czar już prysł. No, ale po kolei.
Zaparkowaliśmy na poboczu leśnej drogi. To z tego miejsca
mam najbliżej do tego fragmentu lasu, który jest dla mnie najwygodniejszy. Nie
ma tam zbędnych chaszczorów. Tylko trawa i miękki mech. W sam raz dla moich sześciu
odnóży. Grzybów niestety nie było tak wiele, jak zapowiadano. Deptałam śladami
poprzedników i napotykałam najwięcej naciętych nóżek. Zeźliłam się okrutnie, a
jeszcze bardziej, kiedy wróciliśmy do auta. Już z daleka widziałam karteczkę
wetkniętą za wycieraczkę. Czyżby reklama drewna na opał?
Wezwanie do
nadleśnictwa w celu zapłacenia mandatu, z obowiązkowym stawieniem się w
poniedziałek w godzinach urzędowania. W innym wypadku sprawa zostanie
skierowana do sądu. Oczywiście zrobiło mi się słabo. Wizja krat więziennych,
czarnej kawy, suchego chleba i przedwcześnie owdowiałego męża stanęła mi przed
oczami.
Całą niedzielę spędziłam na wertowaniu przepisów.
Przebrnęłam przez ustawę o lasach państwowych, kodeks wykroczeń, wraz z ze
zmianami w dziennikach ustaw, historie innych poszkodowanych. Dotarłam nawet do
orzecznictwa sądu najwyższego kasujące nieprawidłowo nałożone mandatu. Dzięki temu utwierdziłam się w przekonaniu, że
nic się nie zmieniło i nadal mam przywilej parkowania w lesie poza miejscami
wyznaczonymi.
Przygotowana jak adwokat przed rozprawą jakoś doczekałam
poniedziałku.
Nie wiedziałam jednak czy rozmowa z leśnikiem potoczy się po
mojej myśli. W końcu urzędnik może się
uprzeć i ukarać z innego paragrafu. Skoro zlekceważył moje przywileje, to
widocznie bardzo mu zależy bym zapłaciła karę. W końcu optymizm i wsparcie
męża, wzięły górę. Z nastawieniem, że wszystko musi być dobrze zadzwoniłam do
strażnika leśnego, który wysmarował wezwanie.
Pan okazał się bardzo miły i
wyrozumiały i skończyło się na pouczeniu. Potwierdził, że faktycznie zgodnie z
prawem mogę jeździć po lesie i parkować poza wyznaczonymi miejscami, oczywiście
w taki sposób, by nie niszczyć lasu. Warunkiem jest to, że samochód musi być
wyraźnie oznakowany. Z radością podziękowałam i zakończyłam rozmowę. Nie
chciałam z nim dyskutować, że z pouczeniem się nie zgadzam, bo spełniłam
wszystkie warunki. Posiadam stosowną kartę parkingową, która leży zawsze za
przednią szybą. Samochód jest również oklejony specjalnymi znaczkami, których
chyba tylko ślepy by nie zauważył. Może powinnam na miejscu anteny zamontować wielką
chorągiew - „jestem niepełnosprawna”.
Pan urzędnik liczył zapewne, że się wystraszę i nie będę upominać
o swoje, tak jak wiele innych osób, które nie znają swoich praw. Niepotrzebnie
naraził mnie na stres, wykazał się brakiem empatii i chciwością. Można by
powiedzieć, to, co Emka też często słyszy, oj tam, oj tam, co za problem! Trzeba
pojechać i wyjaśnić sprawę. Jasne! Dla zdrowej osoby to żaden problem. Może pojechać
i wejść wszędzie, bezproblemowo i bezstresowo. Dla mnie większość urzędów to
jak Mont Everest. Schody, schody i jeszcze raz schody.
Są jednak i pozytywne strony tej sprawy. Od tej pory mam
1 000 000 % pewności, że mogę wjeżdżać do lasu i zamierzam kupić
sobie traktor z przyczepą. No, co, a jak będzie dużo grzybów to gdzie je
załaduję J
Tylko żeby traktor i przyczepa były dobrze oznakowane ;-)))
OdpowiedzUsuńAle jaka jesteś teraz obeznana w prawie leśnym!!!
najlepiej z flagą na maszcie :))
Usuńteraz to ja mogę być nadleśnikiem :)))
tak sobie myślę, że pan leśnik mógł nie zauważyć oznakowań na aucie, ale potem... mogło mu być głupio się do tego przyznać...
Usuńwiesz co? też o tym pomyślałam , dlatego na mandacie napisał, że zostałam pouczona, że niby on taki wyrozumiały :) musiał jakoś wyjść z tego z twarzą :)
Usuńale co się nerwów najadłaś to Twoje :/ dobrze, że wszystko dobrze się skończyło :)
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam... jak już kupisz traktor z przyczepą na grzyby, wyzbierasz wszystkie, załatwisz certyfikat i sprzedasz... będziesz miała kasę na środki uspokajające :))))))))
Całuję mocno wojowniczko dnia codziennego :*******
:)))))))))))))))) całą przyczepę środków :))) najgorsze, że na początku strasznie panikuję, chociaż gdzieś tam kołacze myśl, że wszystko da się załatwić :))
Usuńrzekła wojowniczka do wojowniczki, buziaki :)
panika to moje drugie imię.... mam w tym miszcza... nie pobijesz mnie :) :****
Usuńo co się założysz ? :)))))))))))))))))) wiem, o Twoje super ptysie ;DDD
UsuńPollyyy ... nie wiem o co kaman z ptysiami ... w życiu nie robiłam... ale jak ze mną wygrasz na panikowanie to nawet ptysie pierwszy raz w życiu ci upiekę!!! :)))))
UsuńNie masz szans :))))
może pokręciły mi się ciastka, ale z dobrych źródeł wiem, że robisz rewelacyjne ;)))))))))))))))))
Usuń"Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie!" :))
OdpowiedzUsuńa' propos Witi na kocie :)
UsuńWidocznie nie chcialo sie panu zobaczyc oznakowan samochodu i liczyl na to, ze sie nie bedziesz upominac o swoje prawa. Bywa... niestety.
OdpowiedzUsuńNiektórzy wolą machnąć ręką, bo boja się walczyć z urzędnikami. W wielu z nas pokutuje jeszcze przekonanie, że urzędnik to władza absolutna.
UsuńNo i proszę jak to dociekliwość została wynagrodzona...
OdpowiedzUsuńSwoje wiesz i w kaszę dmuchać to nie Tobie!!!
Pozdrawiam
i na przednią szybę zdjęcie wyprostowanego środkowego palca, a niech wiedzą o nie zadzierają z Tobą!!
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Nie mogłam jednak błysnąć wiedzą przed panem strażnikiem, nie dał mi dojść do głosu :)) z tym zdjęciem to świetny pomysł, a pod nr ustawy :)))
UsuńA Grzybki już zrobione?... suszone, czy w słoiczkach?...
OdpowiedzUsuńjak ja kocham mandaty za parkowanie... :-)...
słoiczki tylko dwa, ale za to 4 suszonych, zapas na 2 lata ;)))
UsuńPozdr... Mad...:-) zapomniałam się podpisac
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
UsuńBo to tępe nadymane dupki!!!!!! Że sobie tak pozwoliłam nie przepraszam!
OdpowiedzUsuńWkurza mnie takie załatwianie sprawy.
Rok temu byłam z ojcem w sądzie, bo nie przyjął mandatu od straży miejskiej za zaparkowany na chodniku samochód (oznakowany jak Twój). Tylko strażnikom nie chciało się przyjrzeć, że samochód miał flaka i chyba to lepsze miejsce niż pozostawienie go na środku skrzyżowania. Sędzia się tylko uśmiał, bo na zdjęciu było nawet widać, że ojciec złapał gumę, a jako osoba niepełnosprawna nie mógł natychmiast zmienić koła. Jak dojechałam kartka była już za wycieraczką. Za sprawę zapłacili podatnicy, a ja bym potrąciła gałganom z pensji!.
Ale po co były te wszystkie pisma, odwołania i nerwy? Bo ojcu nie było to do niczego potrzebne. Sprawę umorzono bo nie było to zamierzone działanie.
Przepraszam za chaos i moje wynurzenia, ale normalnie się wkurzyłam!
A Empatii chyba trzeba zacząć uczyć w szkołach.
nie dziwię się, że się wkurzyłaś. przecież to była totalna bezmyślność z ich strony. gdyby chcieli odrobinę ruszyć mózgiem...zamiast narażać ludzi na stres. nie dość, że człowiek jest chory i ogólnie jest mu ciężko, to jeszcze musi się borykać ze zbędnymi upierdliwościami.
UsuńW takich sytuacjach pozostaje być stoikiem. Tylko dlaczego ja zawsze za późno sobie o tym przypominam?? (nie żebym miała bogate doświadczenia z leśnikami-służbistami.
OdpowiedzUsuńRozważyłabym flagę... tylko czy potem za zniekształcanie krajobrazu nie zbierzesz pouczeń?
Serdeczności!!
o kurcze, na to nie wpadłam :)) w sumie zawsze można się czegoś czepić, żeby zasilić kasę gminy :)))
Usuńa stoik to nie jest moje drugie, a nawet.....piąte imię :)
I to mi się podoba :) Masz w sobie siłę!!!! Super :)
OdpowiedzUsuńjeszcze gdzieś tam drzemie moja uśpiona siła :) ze mną to jest tak, że najpierw panika, potem racjonalne myślenie, a potem do dzieła :))
UsuńKonkretna Babka z Ciebie:)
OdpowiedzUsuńdzięki :))) ten konkret jest niezbędny w dzisiejszym świecie :)
UsuńPolly, oczyma wyobraźni, widzę już Ciebie mknącą po legnickich lasach za kółkiem pięknego Lamborghini :::)))))
OdpowiedzUsuńkobiety na traktory :)
chip chip huraaaaaaaaaaa :)) ale by była jazda :) ja za kółkiem, a wszystkie blogerki na przyczepie, dopiero byśmy zadymy narobiły :) na pohyble lasom państwowym :DDD
UsuńPolly, wiesz, że mam wyobraźnię bujną, mało się nie posikałam widząc nasz wszystkie na tej przyczepie, ledwie utrzymujące równowagę bo tak mkniesz szaleńczo ::)))
Usuńwariatki :DDDDDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńTy o mało, a ja całkiem :DDDDDDDDDDDDD wariatki są wśród nas :DDDDDDDDDDDDD
UsuńTaaa... Skądś się to zna. Jeden bęcwał z czymś wyskoczy, a ty potem się tłumacz, dociekaj swego... ehhh.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Człowiek powinien chyba znać wszystkie przepisy świata, dla swojego bezpieczeństwa.
UsuńBardziej pasowałoby sprawić sobie transporter opancerzony, bo a nuż straży leśnej zechce się troszeczkę postrzelać, choćby na postrach grzybiarzom.
OdpowiedzUsuńPodobno w naszych górach grzybów sporo, ale ja nie mam czasu się wybrać. W ogrodzie same niejadalne
:))))) grzyby zanikają powoli, za zimno im w nocy
UsuńCzegoś chyba nie rozumiem. Po drogach leśnych o ile nie ma zakazu to chyba można jeździć. A jak jest zakaz wjazdu, to Ciebie nie obowiązuje z uwagi na identyfikator?
OdpowiedzUsuńCytuję : Art. 29. 1. Ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach. Nie dotyczy to inwalidów poruszających się pojazdami przystosowanymi do ich potrzeb.
Usuńczyli, że w głąb lasu też mogę wjechać, nawet jeżeli jest znak "zakaz ruchu" i parkować poza miejscami wyznaczonymi, czyli na poboczu leśnej drogi np. oczywiście kiedy jest wyraźny zakaz wjazdu, ze względu na zagrożenie pożarowe, wycinkę drzew albo sezon łowiecki, to wtedy ja też nie mogę wjeżdżać. w innych wypadkach, tak :)
Nie kupuj traktora, bo co z nim zrobisz jak grzybów nie będzie. Ja wolę chodzić po lesie :). Przykro mi, że grzybów było mało i że miałaś takie przykre zdarzenie. Wyszłaś z tego bez straty pieniędzy na mandat, bo znasz swoje prawa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńjak co z nim zrobię? będę blogerki wozić na przyczepie :))))) straty pieniędzy nie było, tylko kilku włosów na głowie :))
UsuńWszyscy mówią, że grzybów w brud, ale...łaziłam po tym lesie i łaziłam i same nieboraki były...Potem dopiero rwaliśmy jak chwasty. Lecz pierwsze dwie godziny była totalna kicha....
OdpowiedzUsuńto fakt. trzeba po prostu trafić na właściwe miejsce. można iść i 5 km i nic. my napełniliśmy wiadro w zagajniku bukowym, prawdziwek przy prawdziwku :))
UsuńWnioski są dwa: nigdy za dużo oznakowań, a drugi strach ma wielkie oczy :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak,nic dodać, nic ująć :)) właśnie szyję flagę na maszt :))
UsuńJakby Ci przypadkiem wyszła chorwacka, to chętnie przygarnę :)
Usuńok :)
Usuń