środa, 6 maja 2015

Pożegnanie.


95 lat. Zacny wiek. Tylko, czy życie też miał zacne i czy był z niego zadowolony? Myślę, że chyba nie. Szczególnie przez ostatnie lata. Samotne i pełne żalu i pretensji do wszystkich i wszystkiego. Czy mi żal? Na pewno tak, ale nie tylko z powodu śmierci, ale życia, które chyba zmarnował i w którym nie potrafił spędzić ze mną ani chwili. Nie posadził na kolana, nie opowiadał ciekawych historii, nie pytał, nie chciał mnie poznać. I właśnie ten żal mnie dusi i powrócił ze zdwojoną mocą, chociaż dawno temu go przepracowałam, przebaczyłam, odpuściłam. Właściwie to nie mogę mieć do niego pretensji, że nie był takim dziadkiem, jakiego sobie wymarzyłam. Nie można, bowiem wymagać od ludzi, żeby wypełniali swoje role, kiedy zwyczajnie ich na to nie stać, nie chcą lub nie potrafią. Kiedy zamykają się we własnym świecie i wolą żyć dla siebie. Kiedy wymagają żeby wszyscy dostosowywali się do niego. Kiedy wybiera fochy zamiast miłości i rodziny. Zastanawiam się tylko, czy w ostatnich minutach życia naszły go refleksje i żal za popełnione błędy. Może tak, a może nie, bo niektórzy ludzie popełniają je zupełnie świadomie, ponieważ w ich mniemaniu czynią dobro. Może nie każdemu Bóg daje szansę żeby coś zrozumiał.

Za to wszystko jest mi go strasznie żal. Jako człowieka, który nie potrafił docenić tego, co otrzymał od życia. Za to, że zmarnował tyle szans. Za to, że nigdy nie potrafił pierwszy wyciągnąć ręki. A może zwyczajnie tego nie potrzebował? Smutne to.

Myślę, że to kwestia złych wyborów. Po to mamy rozum i wolną wolę, żeby ich używać.  Mój dziadek widocznie podjął złe decyzje i później musiał trwać w takim, a nie innym życiu. Ten wybór unieszczęśliwił niestety nie tylko jego.

Za jedną rzecz jestem mu wdzięczna. Za to, że nauczył mnie na przekór wszystkim i wszystkiemu walczyć o siebie. To między innymi jego krytyka i odrzucenie sprawiły, że udowodniłam, że mogę, że potrafię i jestem lepsza, niż ta, którą chciał mnie widzieć. Bezbronna, słaba i nijaka. Udało mi się. Chyba potrzebowałam takiej lekcji życia. Nauczył mnie jeszcze szanować siebie. Nie narzucać się ludziom, którzy mnie nie akceptują i nie rozumieją. W końcu mają do tego pełne prawo, a ja mam prawo być przy tych i z tymi, którzy tego chcą.

Jego śmierć zmusiła mnie kolejny raz do refleksji nad tym, co ważne. Nie egoizm, nie fałszywa duma, obraza, ale miłość, szacunek i rodzina. To rodzina jest najwyższą wartością, bo bez niej człowiek jest nikim.    

Mam tylko nadzieję, że trafił we właściwe miejsce. Może tam Bóg otworzy mu oczy.

Panie świeć nad jego duszą.

16 komentarzy:

  1. Polly, on już nic nie musi... I po co Bóg ma mu otwierać oczy? Myślę, że świadomie wybrał takie życie i było mu jednak dobrze. To Ty ze swoją ogromną empatią projektujesz to, co wcale nie musiało być i nie jest oczywiste. Są ludzie, którzy nie chcą być z innymi za każdą cenę. Żył, jak chciał, bo to było dla niego wartością.
    Śmierć bliskiego zawsze nasuwa mnóstwo refleksji na "tak" i na " nie". Życzę Ci, żebyś w spokoju przeszła żałobę po nim i pozostały w Twojej pamięci tylko dobro z nim związane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to jest. Ludzie nie myślą, że kiedyś odejdą. Mam to na co dzień na swoim podwórku....
    Rozumiem Twój żal.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm.... pozostawię bez komentarza!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby Tak się stało. Wierzę, że już zrozumiał wszystko. Pozostaje tylko się modlić, bo krzywdę przepracowałaś już w sobie wcześniej. To duża ulga. [*]

    OdpowiedzUsuń
  5. Po śmierci dzieje się coś dziwnego....mija żal, zapomina się wszystko co było nie tak i raptem ożywają te dobre wspomnienia. Tak było u mnie. Przytulam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Po drugiej stronie, jeśli jest, wszystko jest wiadome.. bardziej niż 2x2,

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo wszystko mam nadzieję, że teraz odnalazł spokój...

    OdpowiedzUsuń
  8. czytam i nachodzą refleksje, zastanowiłam się dłuższą chwilę na Twoim zdaniem
    "nie można, bowiem wymagać od ludzi, żeby wypełniali swoje role, kiedy zwyczajnie ich na to nie stać, nie chcą lub nie potrafią"
    nie można a jednak oczekiwania i tak w nas są. Tym bardziej kiedy jesteśmy dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ktoś pogrążony w takich pretensjach do świata odpokutował za wszystko. Szkoda tylko, że razem z nim musieli pokutować i ci, którzy nie mieli powodu do pokuty. Ważne, że potrafiłaś wyciągnąć z tego zmarnowanego życia takie wnioski, dzięki którym własnego czasu nie marnujesz. :)

    [*]

    OdpowiedzUsuń
  10. Pozostaje ufność w Boże miłosierdzie.
    Uściski, Pollyanno.

    OdpowiedzUsuń
  11. Polly, myślę, że Bóg każdemu daje szansę... każdemu. Tylko nie każdy chce z tej szansy skorzystać. Bóg przemienia serce kamienne w mięsiste, ale tylko wtedy, gdy choćby przez chwilę będziesz jak dziecko, które wyciąga w kierunku ojca swoje ręce... To jest takie naturalne, bo przecież nikt dzieci takich gestów nie uczy. Bóg tak właśnie to wszystko poukładał, aby przypomnieć nam o sobie. Zobacz jakie to proste, ale niestety nie dla wszystkich... Polly... Nie oceniaj... zostaw to... Serdecznie ściskam

    OdpowiedzUsuń
  12. Każdy z nas popełnia błędy, chociaż nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. A nawet jeśli zdaje sobie sprawę to czy zawsze chce się poprawić? Poza tym każdy widzi świat inaczej i w innych ramach.
    Najważniejsze to przebaczyć, zrozumieć i starać się nie zgorzknieć. Tobie się udało :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Polly pełen szacun, potrafisz powiedzieć co cię bolało, boli ale nie w sposób nachalny, natarczywy obiektywnie potrafisz, jestem pod wrażeniem, każda śmierć boli, każda śmierć napawa strachem , przerażeniem ale tylko z nielicznych śmierci można wyłuskać odrobinę pozytywnych emocji. Niezależnie jak dalecy sobie byliście, współczuję.....................

    OdpowiedzUsuń
  14. Po śmierci okazuje się, że najważniejsze jest nie to co komuś daliśmy(materialnego), ale to , jak oni się z nami czuli, czyli np. akceptacja, miłość lub ich brak. Masz rację, faktycznie, w takich przypadkach żal jest bardziej nie tego, że ktoś zmarł, ale bardziej tego jak ten ktoś żył.
    Współczuję tego, jak się czujesz w związku z tym zdarzeniem.
    ...
    Bóg naprawdę otwiera oczy, tym, którzy zmarli.

    OdpowiedzUsuń