niedziela, 10 maja 2015

Zbyt wiele szczęścia na raz.

Miały być spacery, a jest leżenie w łóżku. Dostałam kategoryczny zakaz chodzenia i obciążania kręgosłupa, a szczególnie nogi. Mój rehabilitant najpierw złapał się za głowę i prawie ochrzanił, że tak długo zwlekałam z wizytą. Mięśnie mi tak zesztywniały, że po masażu i jego zaczęły boleć ręce. W końcu jestem uparciuchem i myślałam, że jakoś sama sobie poradzę. Poćwiczę, posmaruję maścią. W końcu walczę z tym bólem już od lat. Niestety bez wsparcia profesjonalisty niewiele mogę zrobić. Faktycznie, po wyjściu z gabinetu czułam się wspaniale. Na drugi dzień, zgodnie zresztą z ostrzeżeniem rehabilitanta, rozruszane mięśnie dały mi tak popalić, że ryczałam z bólu cały dzień. Jestem nieprzytomna i snuję się, jak cień. W nocy nie śpię, bo nie wiem, jak się ułożyć. Nie mogę, chodzić, stać, siedzieć. Najchętniej zawisłabym w jakiejś próżni. W końcu znalazłam pozycję, w której nie wyję z bólu i zaległam na kanapie. Zbijam gorączkę, łykam przeciwbólowe i nie mam siły machnąć ręką. Mąż za to ma ręce pełne roboty. A to pogłaskać, a to przytulić, pomasować, posmarować, otrzeć łzy, wydmuchać nos. I tak leżę i proszę Boga, żeby już mi ulżyło. I przyrzekam sobie i jemu, że jak mi tym razem przejdzie to już zawsze będę na siebie uważać i nie dopuszczę do takiego bólu. No tak, tylko co ja mogę. Jedyne to od nowa zacząć ćwiczyć i odbudować to, co się ulotniło przez to unieruchomienie.
Niestety coraz częściej myślę o wózku. Wiem, wiem, wiem. Obiecałam sobie, że nigdy w życiu na nim nie siądę. Okazuje się jednak, że chyba nie mam wyjścia. Chcę bowiem żyć aktywnie, a moje nogi nie mają na to siły. Mąż mnie też przekonuje, że to dobra decyzja. W końcu nie musi to oznaczać poddania się. Natomiast wreszcie będę mogła spędzić mnóstwo czasu na zakupach, zwiedzić miejsca, do których do tej pory nie miałam siły dojść. Myślę, że to będzie bezpieczne, awaryjne wyjście. Ale chodzić oczywiście nie przestanę, o nie! Wybór wózka to też nie jest łatwa sprawa, ale to osobna historia.
Generalnie nie jest nudno. Na dodatek po powrocie z masażu, zastaliśmy strumyk, który powolutku opuszczał łazienkę i kierował się w stronę przedpokoju. Nasz ukochany sąsiad zalał nas kolejny raz. Ma do tego prawdziwy talent. Kiedy jakiś czas temu robił remont mieszkania, wylewka z jego pokoju znalazła się u nas. Fachowcy niestety nie pomyśleli, żeby dokładnie uszczelnić narożniki. I tak zastaliśmy zabetonowane okno, wykładzinę i ściany w modnym szarym kolorze. Kilka dni po tym, wylewka z balkonu zalała mi pelargonie. Pierwszy raz w życiu widziałam takie sztywne kwiatki. Tym razem prawdopodobnie, nie wytrzymały przyłącza  od pralki. W każdym bądź razie sufit mamy załatwiony na cacy.
Jak widać ostatnio mam o czym myśleć. Leżę zatem i dumam, a nawet odrobinę się nad sobą rozczulam. Chyba. Najgłupsza myśl, jaka mi przyszła do głowy to: co ze mną będzie dalej? Staram się jednak przyczepić do teraźniejszości i z utęsknieniem czekam na kolejny masaż, ale to dopiero za kilka dni, kiedy noga przestanie boleć. Na razie to jeden wielki siniak.



 

31 komentarzy:

  1. Polly jestes bardzo dzielna!
    Smutno mi,źe Cie boli......sle moce aby bol odszedl precz jak najszybciej.
    A wozek? Jesli tylko podniesie on komfort Twojego zycia to nie zwlekaj i zapros go pod swoj dach:)
    Spokojnej nodzieli;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Margo za ciepłe słowa. Z radością przyjmę wszystkie Twoje moce :) Wiesz, trochę się boję tego wózka, ale skoro nie ma innego wyjścia...
      Buziaki :***

      Usuń
    2. Polly wszyscy czujemy lęk przed nieznanym, przed czymś z czym nigdy nie mieliśmy do czynienia ale często jest tak,że potem dziwimy się samemu sobie,dlaczego tego nie chcieliśmy skoro to nie jest złe:) a wręcz przeciwnie:)
      I tak będzie w tym przypadku kochana! Moce zawsze dla Ciebie!
      Buziolki:**

      Usuń
    3. Chyba masz rację. W końcu już tyle progów przekroczyłam, które na początku wydawały się zbyt wysokie.
      :)))

      Usuń
  2. Polly, na takie zasinienie pomaga reparil w żelu - odrobinę Ci ulży, bo zawiera środek przeciwbólowy, przeciwobrzękowy, a jednocześnie minimalizuje siniaki.
    Mam nadzieję, że sprawność Twej nogi uda się przywrócić, a ból zmniejszyć, żebyś nie musiała tak cierpieć.
    Wiem, jak to jest mieszkać w bloku - nie zmieniłabym życia w domu na bloki, ale wiem, że czasem nie ma innego rozwiązania. Sąsiedzi czasem dają popalić, oj dają....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie wykańczam wszystkie żele, które plączą się w mojej apteczce, ale zapamiętam Twoją poradę :) Nienawidzę, kiedy tak mnie boli, bo odbiera mi to całą radość i energię. Mam nadzieję, że mój rehabilitant rozprawi się z nim najszybciej.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Kochana, napiszę Ci coś, co być może nie ukoi bólu, ale może pocieszy. Chciałabym, żeby było dla Ciebie pocieszeniem to, że ból fizyczny nie jest najgorszym z możliwych bólów - dalece gorszy jest ból psychiczny i tego najtrudniej jest doświadczać. Powoli zwalczysz cholerę. Masz męża, który Cię kocha i wspiera na wszystkich frontach, niech Ci to będzie zawsze najjaśniejszym światłem w najciemniejszym tunelu, bo to skarb nieoceniony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem kochana, wszystko to wiem, bo bardzo często doświadczam też bólu psychicznego. Każdy jest trudny do zniesienia, ale na szczęście przemija. Chociaż mój kręgosłup katuje mnie już prawie 10 lat, raz mniej, a raz bardziej.
      A mężowi przekażę Twoje słowa, myślę, że się ucieszy to "moje światełko" :D

      Usuń
  4. Polly, życzę Ci wiele siły, aby przerwać te trudne chwile. Sama wiesz,co jest dla Ciebie najlepsze, więc każda Twoja decyzja będzie słuszna. Trzymam kciuki i nie daj się sąsiadowi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci ogromnie. Najbardziej jest mi żal, że chciałabym o wiele więcej, a nie mogę.

      Usuń
  5. Polly, trudno mi znaleźć słowa. Oby ten ból minął jak najszybciej. Dobra decyzja, to taka, która powoli Ci życ tak jak dla Was najlepiej. Wózek nie oznacza poddania się. Ty chyba nie umiesz siepoddawać - to Twoja siła
    Wspieram całym sercem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba na zawsze zapamiętam Twoje słowa i tym bardziej postaram się nie poddać :) Mam jeszcze wiele dylematów odnośnie tego wózka, ale ....... chyba wreszcie przyszedł na niego czas.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. O mój Boże.....biedactwo...współczuję Ci bardzo. Przytulam.
    A z wózkiem dobry pomysł. Będzie jak to mówią i wilk syty i owca cała. Bo przecież wózek nie wyklucza krótszych spacerów.
    Jesteś bardzo dzielna!
    Buziaki :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci moja kochana. Obym się tylko nie rozleniwiła na maksa i nie odpuściła tych nawet krótkich spacerów. Muszę to wszystko bardzo dobrze przemyśleć.

      Usuń
  7. Polly, życzę zdrowia więcej niż dotychczas.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za wsparcie, jest ono dla mnie ogromnie ważne.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Zachowujesz się jak dziewiętnastowieczna baba bojąca się automobilu. Jak będziesz korzystać rozsądnie to bolący kręgosłup odpocznie a nogi nie rozleniwią się ooo!!
    Zdróweczka i wytrwałości życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baba powiadasz i to na dodatek aż dziewiętnastowieczna???
      A tak poważnie to dziękuję Ci za trzeźwe spojrzenie, czyli takie typowo męskie i praktyczne.....jak zawsze zresztą :D
      Pozdrówka :)

      Usuń
  9. Polly, niewiele mam mocy ale sie z Toba podziele, bo przeciez pozytywna energia tylko wtedy wzrasta kiedy sie nia dzielimy z innymi.
    Czytam o Twoim mezu i mysle, ze obie mamy skarb nad skarbami i tego nie potrafi nam zabrac zaden bol i zadne fizyczne cierpienie.
    Nie boj sie wozka, bedziesz go mogla uzywac w sytuacjach wyjatkowych i jak piszesz posiadanie go moze Ci pozwolic na bywanie tam gdzie do tej pory mialas problem a to ogromny plus.
    Nie wygladasz mi na osobe, ktora wozek moze rozleniwic, na pewno nie nalezysz do takich osob.
    buziam:***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja kochana dzielna kobieto! Jak zawsze bardzo mądrze potrafisz ocenić i doradzić. Mężulków mamy faktycznie cudownych. I mam nadzieję, że tej energii nigdy mi nie zabraknie, podobnie jak i Tobie.
      Ja też buziam i to mocno, mocno :***

      Usuń
  10. Polly, uff, aż ciarki mam. Tyle się wydarza i przydarza.
    Właściwie wózek jest dobry pomysłem jeśli to ma być przyjemne i pożyteczne, no to tylko " braść" :)
    Męża masz WYJĄTKOWEGO.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz bardziej to rozpatruję, bo chyba nie mam już wyjścia. Ile można walczyć i cierpieć.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Polly, wspieram Cie kochana cały moim sercem i całą mocą mą. Mówię A KYSZ tej okropnej chorobie i czaruję aby jak najszybciej odczepiła się od Ciebie :))

    Trzymaj się Słońce jak tylko możesz, i nie poddawaj ♥♥♥

    Polecam Ci książkę Jerzego Zięby "Ukryte terapie". Warto przeczytać.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo i czaruj dalej, bo mam już dosyć. Ja też stosuję różne tajemne i magiczne terapie, bo konwencjonalnie sobie chyba z tym nie poradzę.
      Buziaki :***

      Usuń
  12. własne sprawy mnie ostatnio przygniotły... teraz mam wyrzut sumienia :(((((
    :*************
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojejku... Wózek?? Ty i Wózek??

    Hmm...

    Z jednej strony nie mogę sobie wyobrazić Ciebie, takiej żywotnej, aktywnej i ruchliwej na wózku, ale z drugiej strony myślę, że wózek Ci tę aktywność umożliwi, bo nie będziesz niepotrzebnie przeciążać nóg tam, gdzie nie trzeba, a wykorzystasz je lepiej tam, gdzie wózek nie dotrze.
    Uściski i pozdrowienia z mojego Teraz, które odkrywam cały czas dzięki Tobie, Polly. I za to będę Ci wdzięczna do końca życia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała być ciągle aktywna i żywotna, ale ostatnio to chyba tylko moja dusza taka jest, bo nogi nie mają na to ochoty :) Ja też się pocieszam tym, że dzięki czterem kółkom będę tam, gdzie nie dotarłam do tej pory.
      Cieszę się, że Cię zaraziłam Teraźniejszością, to cudowna sprawa :)
      Buziaki :***

      Usuń
    2. Myślę, że pogoda ducha to podstawa. U mnie szwankuje i nawet zdrowe nogi nie zawsze pomogą. Ale już wiem, gdzie można znaleźć słońce...:***

      Usuń