Fantastyczny las do spaceru. Wszędzie mięciutki mech i wrzosy, a czasami małe podgrzybki.
Las i wrzosy wręcz urocze, ale tak naprawdę korciło mnie żeby zobaczyć prawdziwe, przemkowskie wrzosowiska. Żeby się do nich dostać trzeba pokonać kilka kilometrów leśnej drogi. Na pieszo raczej niemożliwe. Dzięki spotkaniu pierwszego stopnia ze Strażą Leśną, wiem, że mogę tam dojechać samochodem. Jednak żeby rozwiać wszelkie wątpliwości zatrzymaliśmy się w leśniczówce. Przybraliśmy postawę pewności siebie, z prędkością karabinu maszynowego powołując się na stosowne ustawy, kodeksy i paragrafy spytaliśmy, jak dojechać na wrzosowiska. Leśniczy nawet nie zdążył zaprotestować, sprawdził uprawnienia i wskazał nam najwygodniejszą drogę. 200 % pewności, to zawsze więcej niż 100 %.
Wrzosy z poprzedniego lasu to małe miki w porównaniu z tym.
i z tym...
i z tym...
Całe hektary wrzosów, aż po horyzont. Fakt, że już przekwitają, ale i tak robią wrażenie.
Przemkowskie wrzosowiska są pełne przeróżnych roślin. Takich traw jeszcze nigdzie nie widziałam.
A między wrzosami co kilka metrów takie piękne prawdziwki. Grzechem by było ich nie zbierać.
To nie moja wina, że było ich tak dużo :)
To piaszczyste pole było kiedyś czołgowiskiem, po którym jeździły radzieckie czołgi. Rozległe lasy dookoła stanowiły część bazy wojskowej. Do dzisiejszego dnia niektóre rejony są niedostępne, ze względu na znajdujące się tam niewybuchy.
Do samochodu doczołgaliśmy się późnym popołudniem i dosyć długo siedzieliśmy podziwiając pole żółtych traw. Dookoła panowała absolutna cisza, w końcu byliśmy w samym środku lasu, daleko od wszelkich miejscowości i głównych dróg. Ponieważ zaczęło się ściemniać postanowiliśmy wyjechać z lasu tą samą drogą, chociaż inne nieznane ścieżki nas kusiły. Po ciemku jednak mogliśmy tylko zabłądzić. Po kilkunastu metrach jazdy zauważyliśmy grupę grzybiarzy. Do tej pory pamiętam wdzięczność na ich twarzach, kiedy się zatrzymaliśmy. Nie mogliśmy zabrać ich wszystkich. Chociaż podobno do "malucha" wsiadło kiedyś i dziesięć osób, ale musieli być mocno "znieczuleni". Wtedy jest wszystko jedno, kto na kim siedzi, depcze, czy wpycha piętę do ucha. Zabraliśmy dwóch kierowców, którzy mieli samochody przy leśniczówce i wrócili po resztę ekipy. Jak się okazało również mają uprawnienia, żeby wjechać do lasu, ale nawet o tym nie wiedzieli. Teraz już będą :). Byli nam tak wdzięczni, że gadali przez całą drogę. Nawet ja z moim gadulstwem nie miałam szans. Spędzili w lesie 8 godzin, a kiedy próbowali z niego wyjść zgubili się. Kiedy ich spotkaliśmy nawet nie wiedzieli czy idą w dobrą stronę. Do leśniczówki mieli jeszcze 4 kilometry wędrówki, z ciężkimi koszami pełnymi grzybów i obolałymi nogami. Też bym nie chciała wędrować nocą po lesie.
I jak to w życiu bywa, wszystko czemuś służy. Nasz przedłużony postój i decyzja o powrocie tą samą trasą też :)
piękne wrzosowiska! Grzybów cała masa... po prostu ślicznie :) aż się chce odetchnąć pełną piersią :*******
OdpowiedzUsuńto będzie moje ulubione miejsce na weekendowe wypady :))
UsuńWrzosowiska przepiękne!!! Nigdy jeszcze takich nie widziałam!!!!
OdpowiedzUsuńja tez pierwszy raz w życiu :) nie mogę sie doczekać następnego lata, kiedy wrzosy zaczną kwitnąć :) to dopiero będzie szał i ja tam będę też ;DDD
Usuńwłaśnie! dopiero kiedy zaczną kwitnąć, to musi tam być przepięknie... tak... tak..... megawrzosowo :)
Usuńmega na maksa :)) a ja tam będę, kiedy zakwitną i Wam pokażę :)))
UsuńAż mi się Stachura przypomniał... :)))
OdpowiedzUsuńPięknie tam...
a wiesz, że cały czas chodziłam i nuciłam :))
UsuńJak pięknie jest stać się wybawcą dla tych zdrożonych ludzi. Dzięki Wam cała ich wyprawa zakończyła się radością. Nigdy nie wiadomo, co nas może spotkać w takim wielkim lesie. Kiedyś, dawno temu też zdarzyło się nam zabłądzić z dziećmi, sytuacja wyglądał nawet groźnie. Ale ...daliśmy radę. Wrzosy cudne, takie, jak z angielskich wrzosowisk.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie zwiedziłam całego wrzosowiska, ale wiem, że miejscami ciągnie się bezkreśnie. bez żadnych drzew, ani krzewów. tylko samiuteńkie wrzosy i ule. stamtąd pochodzi słynny przemkowski miód. powiem Ci, że ja też byłam uradowana widząc ulgę na ich twarzach :))) fajna sprawa tak kogoś uratować :)
UsuńA ktoś by pomyślał, że wrzosowiska to tylko na wiadomych wyspach :)
OdpowiedzUsuńAż mi się zatęskniło za spokojnym spacerem w lesie. Na który w najbliższym czasie nie mam żadnych szans.
będę spacerowała za Ciebie i podsyłała zdjęcia :) chociaż tyle mogę zrobić :))
UsuńPieknie, wyobrazam sobie jak to musi wygladac w pelnym rozkwicie. Moze wybierzesz sie kiedys latem i zrobisz nowe zdjecia tej samej okolicy o innej porze.
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać następnego lata i fotek w pełnym słońcu :))))
UsuńŚliczne a gdyby słońce zrobiło światło, już tylko sobie wyobrażam jakie to cudne kolory.
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak mi było żal, że w momencie kiedy dojeżdżaliśmy, nadeszły chmury. może w ten weekend będzie lepiej :)
UsuńPolly ale Ty masz dobre serducho - żadko bywa, aby ktoś zatrzymywał się w lesie i zabierał nieznajomych - szcunek kochana...
OdpowiedzUsuńUwielbiam patrzeć na wrzosy, ale istnieje zabobon, że nieszczęscie do domu przynoszą, a taki piękne :)
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
dzięki :)) może to dziwne, ale chciało mi się płakać, jak zabieraliśmy tych ludzi. poczułam się w ich skórze. było mi ich żal, a potem cieszyłam się, że mogliśmy im pomóc. całą drogę do domu o tym gadałam, aż mąż miał mnie dosyć ;))))) bałabym się zabrać gdyby nie to, że to były dwie rodziny. dzieci, rodzice i dziadkowie.
Usuńa o wrzosach słyszałam, że przyciągają złodziei, dlatego chociaż je lubię to nie sadzę nigdy na balkonie :)
Aaaaaaaa!
OdpowiedzUsuńZAJEBIOZA!!!!!!!
zajebrzoza????? brzozy też były, a juści :))))
UsuńO! Brzozy to moje ulubione drzewa.
Usuńbrzozy mają bardzo pozytywną energię :D
UsuńI bardzo nadają się do przytulania!
UsuńPolly, teraz nie zasnę. Taaaaaki las!!!!! Taaaaakie wrzosowisko!!! Taaaaaakie trawy....to moje marzenie zobaczyć. Dzieki za fotki:)
OdpowiedzUsuń:)))) wierz mi, że ja nie mogłam zasnąć po tej wrzosowiskowej wędrówce :)) co zamknęłam oczy to grzyby i wrzosy mi się kotłowały i te żółte trawy. cisza tam była, aż w uszach dźwięczało, tylko jakiś ptak nawoływał piskliwie. myślałam wtedy : no tak, Jaskółka na pewno by wiedziała co to :DDD
UsuńNo i jeszcze ta leśna jesienna cisza. Taka przyczajona, prawie głucha....Jak ja marze, zeby znaleźć się w ogromnym lesie, daleko od ludzi, hałasu... tylko ja sama i las.
UsuńZazdroszczę ci bardzo! U nas nie ma takich lasów, a ja uwielbiam chodzić po lesie, zbierać grzyby a wrzosy są takie urokliwe. Ach, poszłoby się w las...
OdpowiedzUsuńmusisz przyjechać na wakacje do naszych lasów :DD
UsuńNie widziałam jeszcze takich cudownych wrzosowisk w naszych lasach i do tego jeszcze te grzyby :)))
OdpowiedzUsuńwrzosowiska i grzyby...........moje spełnione marzenie :)
UsuńW życiu nie widziałam takich wielkich wrzosów, znam chyba tylko karłowate. A te prawdziwki, ech ZAZDRASZCZAM! :)
OdpowiedzUsuńa zazdraszczaj, bo jest co :DDDD
UsuńW ogrodzie, gdzie się da mam wrzośce, to chyba odmiana ogrodowa wrzosów? Pięknie teraz kwitną zwiastując podobno srogą zimę.
OdpowiedzUsuńduża ilość grzybów też chyba zapowiada srogą zimę :(
UsuńPiękne wrzosowiska :)))
OdpowiedzUsuńpiękne :))
UsuńLeśne spacery to jedno z najlepszych lekarstw. Głównie na duszę.
OdpowiedzUsuńa kiedy zdrowa dusza, to ciało też :))
UsuńPiękny las!
OdpowiedzUsuńA ja...Jeszcze tydzień i znów będę napawać się leśną ciszą i rozkoszować zapachem runa leśnego z odcieniem aromatu z grzybni :)
Ale wrzosowisk tam nie ma tak doskonałych...
najważniejsze, że będzie las i jego niepowtarzalny klimat :)
Usuńi would love to spend my weekend there
OdpowiedzUsuń:)))))))))))
UsuńPatrząc na te zdjęcia, aż u siebie czuję zapach tego igliwia, suchych jesiennych liści i grzybków. Ale się rozmarzyłam :)
OdpowiedzUsuńnajbardziej grzybków :))) ja też uwielbiam zapach lasu ;)
Usuń