piątek, 4 października 2013

Moja droga niecierpliwa, czyli do czego mam talent.





















Cierpliwość i opanowanie nigdy nie były moimi mocnymi stronami. Od zawsze słyszałam nie biegaj, nie skacz, gdzie tak lecisz, poczekaj, cierpliwości….. Taaaa, to tak, jakby rozpędzonego konia próbować zatrzymać nad przeszkodą.

Spacery rodzinne zawsze były okupione krwią. Zanim doszliśmy do parku, musiałam dwa razy zmienić porwane na kolanach rajtuzy, a sukienka już na dzień dobry nosiła ślady mocnej eksploatacji i z minuty na minutę traciła kolor i świeżość. Dosłownie wszystkie krzaki były moje. Nie raz udawało mi się zostawić w nich misternie wiązaną kokardę, a kucyki były rozwleczone po całej głowie.

Wczoraj też chciałam trochę pogonić samą siebie. Po tylu miesiącach codziennych ćwiczeń może by warto spróbować wreszcie rzucić kule w kąt? A niech tam murszeją w samotności. Tylko, że znowu chciałam za szybko i za dużo na raz.

I ziemia zatrzęsła się w posadach, światło na chwilę przygasło, a wykładzina pode mną najpierw skurczyła a potem wyprostowała włosie. Histeria? Oczywiście, że tak! I to maksymalna! Nie dlatego, że bolą naciągnięte mięśnie i rozwalony łokieć. Co tam. Poboli, poboli i przestanie. Ale jak tu chodzić, jak nie można stanąć ani na nodze, ani na ręce?!

Mąż zaproponował żeby odświeżyć znajomości pogotowiu ratunkowym, ale zdecydowanie wybrałam jego masaże i okłady z maści. Poza tym głaskanie po głowie naprawdę działa cuda J

Dzisiaj leżę plackiem, jak ten śnięty chomik, co pożarł całe pudełko papierowych chusteczek. Miały być na obiad pierogi. No wiem, że się ich nie lepi łokciem, ale sił mi brak. Patrzę tęsknie za okno, a tam jesień szaleje. I jak mam sobie powiedzieć: spokojnie, cierpliwości. Jesień nie poczeka!

Zużyłam już pół słoika maści końskiej i ibupromu. Najlepsze na nieokiełznane charakterki i poturbowane, co nie co J.


Mój Anioł Stróż, podobnie jak eNNce, przypomniał o swojej obecności. Nie zabrał jednak nadziei, ale kazał zwolnić. Dobra, dobra, czekałam tyle, to poczekam jeszcze trochę. Za kilka dni znowu spróbuję samodzielności, ale będę pamiętać, że zaiste mam talent do padania plackiem. 

 Tak bym chciała, żeby te kule do cna wreszcie zmurszały.

.

48 komentarzy:

  1. Rzut kulami w kąt to coś w rodzaju pchnięcia kulą? :)
    Jesteś dokładnie odwrotnością mnie. Bardziej stateczni ode mnie na świecie są tylko mój brat i moja córka. Rodzina energooszczędnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli, że wdrażam nową dyscyplinę sportową :))) hmmmmm....aż mi się olimpiada zamarzyła :))
      dzięki tej energooszczędności Twoje baterie dłużej pociągną :))

      Usuń
    2. A owszem. W mojej rodzinie (po mieczu i po kądzieli) przed dziewięćdziesiątką się nie wymięka!

      Usuń
  2. Puściłam wodze wyobraźni i... zobaczyłam tego rozpędzonego konia nad przeszkodą... i aż mi się uśmiechnęło :)

    I tak mi przyszło na myśl: Aniele Stróżu Polly anny, zatrzymaj ją czasem, ale nie szarp nazbyt mocno!

    PS. Wiem, że choroba chorobie nie jest równa. Nie da się porównać mojego 'naprawionego kręgosłupa' z Twoją chorobą ani z nowotworem. Dlatego później, jak już ten tekst u siebie wrzuciłam, przyszło na mnie mnóstwo wątpliwości. Jednak... naprawdę tak odczytałam wtedy tę swoją chorobę - właśnie jako dar. Prezent, który zaowocował nieco innym spojrzeniem na wiele spraw wokół. Na dodatek... w gratisie dostałam... przyjaźń :) Trudną, aczkolwiek piękną przyjaźń.
    Nic nie dzieje się bez przyczyny... bo zawsze jest sens w tym, co jest (jak w Twoim nagłówku blogowym...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie Aniele, nie za mocno, bo mi jeszcze grzywę wyrwiesz :))
      Dziękuję za Twoje mądre słowa, których nigdy za wiele :)) Ja bardzo długo szukałam sensu i się szarpałam. Wiadomo, że z niektórymi rzeczami trudno jest się pogodzić, ale może i dobrze, bo wtedy człowiek chce walczyć i nie odpuszcza. Masz rację, że dzięki chorobie człowiek się zatrzymuje i zaczyna postrzegać świat zupełnie inaczej. Zauważać to, obok czego kiedyś przechodził obojętnie. Twój komentarz bardzo poruszył również mojego męża i uświadomił mu, jak bardzo zmienił swoje poglądy na życie, od kiedy ma mnie i moją chorobę w pakiecie :) Jak wiele rzeczy zaczyna go drażnić rzeczywistości, która nas otacza i w której tak rzadko okazuje się empatię.
      Wiadomo, że czasami myślę jakim bym była człowiekiem bez mojego "dobrodziejstwa", ale tego się nie dowiem. Dlatego wolę wyciągnąć jak najwięcej pozytywów i wykorzystać swój "dar" maksymalnie, jak się tylko da, a przede wszystkim żyć z sensem :)))
      Buziaki :))

      Usuń
    2. Jesteś bardzo piękną duszą :)))
      O! I Mąż czyta? Proszę, pozdrów go serdecznie :)

      Usuń
    3. Wzruszyła mnie Wasza rozmowa i na pewno zapadnie w pamięć. Siła walki i życie z sensem to coś z czego nie wolno rezygnować.

      Usuń
    4. Dziękuję eNNko. Mąż czyta z zapartym tchem :D

      Usuń
    5. Traj, to odnajdywanie sensu każdego dnia dodaje coraz więcej siły, bo zmusza do refleksji nad życiem i wyciągania właściwych wniosków. Pozdrawiam :D

      Usuń
  3. To i ja pogłaskam, życząc "odrzucenia"/rzucenia podporami w siną dal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)) Każde głaskanie chętnie przyjmuję :)

      Usuń
  4. I ja Ci tego życzę!!! I wierzę że dasz radę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem i nie zamierzam odpuszczać :))) Dzięki i buziaki :))

      Usuń
  5. A ja, żeby moje poniosły mnie, jak choćby rook temu...
    A Twoje niech nie murszeją, oddasz komuś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie oddam w dobre ręce :))
      Ostatnio dałaś radę, więc dlaczego by nie... :))

      Usuń
  6. A ja sobie myślę, kto nie da rady jak nie Ty? Dojdziesz do siebie, masz w sobie wielką siłę i moc.
    Odpocznij, ja pogłaszczę, a potem baczność, przecież jesień wzywa. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie słowa budują jeszcze bardziej :)) Z radością przyjmuję głaski, a jesieni na pewno nie odpuszczę, o NIE!! :)))))))))))))

      Usuń
    2. I jak rzekłaś, tak nie odpuszczasz. Jestem pełna podziwu. No i te wrzosy...ech...

      :*

      Usuń
    3. padłeś, powstań i to jak najszybciej :))

      Usuń
  7. Odpoczywaj kochana i wracaj do sił... rozjuszone konie to już za nami :)
    Będę o Tobie myśleć!
    Buziole :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana :))) Spokojne i stateczne koniki tez są fajowe :)))
      Buziole :))

      Usuń
  8. Chcieć, to móc. Skoro chcesz, to jedynie do tego musisz dołożyć cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwość, wielka zaleta :))) Zawsze sobie powtarzam, że najważniejsze chcieć, a reszta przyjdzie sama :)))

      Usuń
  9. Spokojnie, stój, szalona!!!
    Nic na siłę.
    :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nic na siłę :)) Tylko, że ja to chyba jestem nie koniem, ale upartym osłem, bo ostatnia wywrotka na schodach nie nauczyła rozumku, oj nie :)

      Usuń
    2. Spoko, rozum przychodzi z wiekiem:))) Masz czas :D
      A tak serio, to dbaj o siebie babo!!!!! Bo jak zrealizujesz wszystkie swoje plany jak będziesz poobijana?

      Usuń
  10. Ech, to czasem tak trudno być zawsze cierpliwym i rozważnym. Ale trzeba i o to Cię pięknie proszę. Mam wrażenie ,ze jest sporo osób, którym jesteś potrzebna w całości - od twojego Męża poczynając....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak masz rację. Lepiej w całości niż w kawałkach :))) Tylko Agajo, tak trudno okiełznać mój nieposkromiony, narowisty charakterek, ale postaram się. Powoli, ale skutecznie i do celu :DDD

      Usuń
  11. Polly, jak widać, zdecydowanie lepiej mieć sześć odnóży, niż cztery, z czego dwa niesprawne ... prrrr, szalllloooona .... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie tak, wtedy jest z czego wybierać :)))) i zawsze możżna postać jak nie na nogach, to na rękach :)

      Usuń
  12. Polinko, narowista klaczy :)
    nie dzisiaj, nie jutro, to pewnie pojutrze.... bo chcesz, bo bardzo tego chcesz, bo walczysz, bo jesteś wojownikiem...
    ściskam Cię mocno!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki kochana :)) bardzo chcę i wiem, że co nas nie zabije.... :))) buziaki :D

      Usuń
  13. Dziewczyno narwana:):):):) I po co Ci to????? Czy ktoś Cię goni? Na stłuczenia są bardzo dobre okłady z miażdżonych liści białej kapusty. Rewelacja:) A Anioła Stróża sobie szanuj:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anioła szanuję i to bardzo, nie raz wyciągnął mnie z opresji :)) ja wiem, że nic ani nikt mnie nie goni, tylko ja ciągle mam poczucie, że nie zdążę przeżyć wszystkiego, co bym chciała. ciągle mi mało i mało :D taka zachłanność życia :D

      Usuń
  14. Każdy talent można wykorzystać, nawet ten do padania plackiem...
    JEstem równie niecierpliwa ... olej wstawanie, poczekaj i buuum ...się zaskoczysz...
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i w związku z tym talentem zamiast pierogów, były placki :))

      Usuń
    2. Ostatnio wykazuję się talentem do galopującego lenistwa, gotuję na szybko - kurcze grzesznica ze mnie nieziemska, muszę się poprawić!!!
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  15. Ech, te Anioły Stróże... Choć chciałem swojego oszukać, to jednak dobrze, ze są.
    A kule? Czekam na fotoreportaż z ich odrzucania :)

    OdpowiedzUsuń
  16. I tego bardzo Ci życzę, żeby kule zmurszały w kącie :)
    Wiesz, a ja zawsze byłam bardzo spokojną osobą. W niczym nie przypominałam chłopczycy, biegającej po krzakach, choć parę razy zdarzyło się obedrzeć kolana do krwi.
    Teraz przejawiam sporo cech męskich - nie lubię płaczu, zakupów, długich wywodów i opieszałych decyzji - ma być migiem i na temat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zakupów, wywodów, a najbardziej opieszałych decyzji nie znoszę :)) dzięki :D

      Usuń
  17. Pollyanna moja ulubiona bohaterka książki z dzieciństwa..we wszystkim i wszystkich widziała dobro
    Trzymam mocno za Ciebie kciuki, wiem co to ból, leżenie plackiem i takie tam
    Wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :DDD Leżenie plackiem to nie w naszym stylu, prawda ? :)))

      Usuń
  18. Dasz radę odrzucić kule i zmurszeją wreszcie, wierzę w to, tylko trochę więcej cierpliwości i ostrożności, proszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się zwolnić, bo chyba w ten sposób uda mi się to szybciej, kiedy po drodze nie będę robić przystanków na leczenie ran bojowych :DD dzięki :)

      Usuń