Z ochotą zabiorę Was w moją ostatnią podróż, sprzed upałów. Miał to być wielki test wózka na górskim szlaku, a także wytrzymałości moich rąk i rękawiczek. Zmęczone ręce odpoczęły, ale rękawiczki niestety nie przeżyły. Hamowanie ze stromizn definitywnie pozbawiło je silikonu. W Adrszpachu byliśmy kilka lat temu, jeszcze na nogach. Pamiętam, że czterokilometrową trasę przeszłam prawie o własnych siłach. Fakt, że kiedy dotarliśmy do auta byłam wykończona i nogi się pode mną ugięły, ale byłam przeszczęśliwa, że dałam radę. Teraz niezastąpiony okazał się czterokołowiec.
Kiedy po kilkunastokilometrowym objeździe trafiliśmy wreszcie na parking przed skalnym miastem, zobaczyliśmy morze, a właściwie ocean aut. Jakby wszyscy uparli się właśnie w tym dniu odwiedzić Adrszpach. Z każdym metrem, który nas zbliżał do długiej kolejki do kasy, tłum gęstniał. Przypominało to market przed świętami. Momentami ludzi było tak dużo, że miałam wrażenie, że wchodzimy sobie na plecy. Na dodatek droga okazała się trudniejsza dla wózka, niż ją zapamiętaliśmy. Na początku wysypana bardzo grubym tłuczniem, który blokował przednie koła. Później kilka ostrych podjazdów i zjazdów, przy których silikonowe rękawiczki okazały się niezbędne, a najbardziej muskuły męża. Trudno też było nam lawirować między ludźmi, uważając jednocześnie na wystające kamienie i korzenie drzew. Atrakcji dopełniały roje bardzo natrętnych os i piszczące użądlone dzieci. W pewnym momencie udało nam się czmychnąć w jakiś boczny szlak. Tam panowały cisza i spokój. Wreszcie udało mi się zrobić kilka fajnych zdjęć, bez fragmentów obcych kończyn i mogłam spokojnie jechać z głową zadartą do góry. Sami zobaczycie, że było co podziwiać.
Nie obeszliśmy całej trasy, bo zatrzymały nas strome schody. Wracaliśmy tą samą drogą i dopiero wtedy mogłam zrobić więcej zdjęć i naprawdę zachwycać się widokami. Na szczęście największe tłumy poszły trudniejszą trasą, a poza tym było już późne popołudnie, dlatego nowych turystów raczej nie przybywało.
Osłodą całej eskapady było to, że zwiedzanie, parking i toalety mieliśmy za darmo. Taki bonus dla wózkowicza i opiekuna. Na trasie spotkaliśmy również bardzo życzliwych ludzi, którzy pomagali nam, kiedy kółka zapadały się w błocie albo, kiedy nie mogliśmy przeskoczyć przez jakąś przeszkodę na drodze. Mimo tych kilku niedogodności wyprawa była bardzo udana. Chętnie bym tam wróciła, ale raczej poza sezonem. Teraz też już wiem, jakie pułapki czyhają na wózkowiczów i którędy poruszać się najbezpieczniej.
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i z chęcią obejrzycie zdjęcia. Podzieliłam opowieść na dwie części, czyli tam i z powrotem, ponieważ fotek jest cała masa.
Skalne miasteczko Adrszpach leży po czeskiej stronie pasma Gór Stołowych. Kilka kilometrów dalej jest drugie takie miasteczko w Teplicach. Tam jednak trasa jest niemożliwa do przebycia wózkiem, podobnie jak Błędne Skały po polskiej stronie. Trasa zwiedzania zaczyna się od szmaragdowego jeziorka, które powstało na miejscu kamieniołomu.
Wokół jeziorka prowadzi bardzo malownicza droga, niestety miejscami zbyt trudna dla wózka. Dlatego większość podziwialiśmy z daleka.
Jeziorko jest otoczone barwnymi skałami. Na dłużej zatrzymaliśmy się w tym miejscu w drodze powrotnej, żeby w spokoju zachwycać się atmosferą tego miejsca.
Tutaj pokonaliśmy ostatnie strome podejście, a potem już było łatwiej.
Tego miejsca nie można zwiedzać szybko. Każda skała zachwyca, a ich ciekawe kształty przypominają ludzi, zwierzęta lub przedmioty. Wiele z nich ma swoje nazwy i związane z nimi legendy.
Poniżej jedna z najbardziej znanych "głowa cukru", chętnie zdobywana przez ambitnych wspinaczy. Na skale zauważyliśmy zaledwie kilka i to rzadko rozrzuconych haków, wbitych na stałe. Okazuje się, że wspinaczom nie wolno mocować innych, chyba, że tylko zaczepy w nielicznych szczelinach. W ten sposób chroni się piaskowiec przed zbyt szybką degradacją. Poza tym jest zakaz wspinania się na mokre skały, a nawet na częściowo oblodzone. Wejście na nią jest dodatkowo utrudnione przez to, że ściany nie są pionowe i wspinacz jest odchylony do tyłu.
Jak dla mnie to ta skała podobna jest do orangutana.
W tym miejscu chwilowo czmychnęliśmy w boczną dróżkę, żeby z daleka od tłumu, w ciszy, zatopić się w krajobrazie.
Te skałki nazywane są organami.
Te natomiast przypominają ogromne zęby.
Obok, wąska droga prowadzi do kaplicy, gdzie umieszczono tablice z nazwiskami ludzi, którzy zginęli w górach.
Powyżej jeden ze śmiałków walczy z przyrodą. Jak widać kaplica nie jest żadnym ostrzeżeniem. Miłość do gór i wspinaczki pokonuje każdy lęk. W tym miejscu dosłownie się zatopiłam. Nie tylko w myślach, ale i błocie. Już myślałam, że trzeba będzie skoczyć po łopatę i mnie wykopać, ale bardzo życzliwi Czesi pomogli mnie wydostać.
Powoli wróciliśmy na szlak, ale o tym w następnej opowieści.
Polly , swietna wyprawa, ale i zdjecia naprawde fenomenalne! Czy to nowy sprzet? Czy nowe spojrzenie?
OdpowiedzUsuńOch dzięki, dzięki :) sprzęt stary, ale wykorzystałam nowe rady profesjonalistki i się przyłożyłam. zaczynam też bardziej krytycznie oceniać moje wyczyny fotograficzne :)
UsuńPolly, fantastyczne miejsce!!!!! A zdjęcia takie, że WOW!!!!!
OdpowiedzUsuńMnie "głowa cukru" przypomina bardziej dziób ogromnego statku stojącego na redzie :))
Ależ klimacik musi tam panować?! Pieknie, po prostu pię - nie!!!!
Faktycznie, mnie też kojarzy się ze statkiem. Poczekaj w drugiej relacji będzie w innej odsłonie i świetle. Klimacik jest tam cudny, a jakie mchy i paprotki zieloniutkie :)
UsuńJak zawsze świetna relacja.
OdpowiedzUsuńMusze tam kiedyś pojechać...
K o n i e c z n i e :) zobaczysz zakochasz się w tym miejscu :)
UsuńNatura po raz kolejny udowadnia, ze jest najzdolniejszym tworca.
OdpowiedzUsuńPrawda? :) Nic mnie tak nie zachwyca, jak natura.
UsuńPolly, jaki ten świat jest piękny !!!! Tam jest niesamowicie. Kidy spojrzałam na tę skalę pomyślałam - małpa śpi :) Oboje jesteście wspaniali, że "zdobywacie" takie piękne miejsca. I ta woda w otoczeniu zieleni, z tą brzozą na brzegu.
OdpowiedzUsuńCudowne! Czekam na dalszy ciąg.
I serdecznie pozdrawiam górski tandem :)
W tym miejscu jest wszystko niesamowicie barwne. I woda i skały i soczyste mchy i paprocie. Zobaczysz jakie skały potrafią być niesamowite :)
UsuńGórski tandem pozdrawia też :))))
An, ja tam byłam i rozumiem Twój zachwyt:) Pozdrawiam serdecznie:) Czyżby już jesień? Taka jakaś sucha się zapowiada... nie będzie grzybów?
OdpowiedzUsuńTo fajnie, będziesz mogła spojrzeć na to miejsce moimi oczami :) Chyba jesień, ale wiesz jakiś spokój mnie ogarnia po tej letniej gorączce. Myślę, że to będzie cudna jesień, a grzyby.......wykopię spod ziemi :)))))
UsuńFantastyczne miejsce. Zawsze z wielka checia tam wracam :)
OdpowiedzUsuńPolly, knedliczki czy smazony syr zjedzone zostaly ? Ja jestem milosniczka knedliczkow :)
Buziaki :)
Kiedy oglądam te zdjęcia mam ogromną ochotę wrócić tam jesienią i podziwiać w innej scenerii. Ja też lubię knedliki, ale chciałabym zjeść takie prawdziwe bramborowe, a nie bułczane. Dlatego tym razem skończyło się na polskich bułkach z żółtym syrem :))))
Usuńbuziaki :***
:) pamiętam to miejsce :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i cieszę, że jesteś uśmiechnięta :)
wreszcie, prawda? i mam nadzieję, że na zawsze albo chociaż na dłużej :)))
Usuńa miejsce jest cudowne :)
zawsze kochana, zawsze :* tego Ci życzę buziaku piękny
Usuń:***
Usuńcudne miejsce! Góry Stolowe są wspaniałe. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńa dla Ciebie buziole wielkie... skupiaj się na tych, którym na Tobie zależy :) Wampirom energetycznym mówimy NIE! :) :*********
stanowcze NIE :)))))))))
Usuńbuziaki :***
W takich miejscach czlowiek czuje sie jak malenka mrowka.Ogrom i niesamowite ksztalty tych skal zapieraja wprost oddech.
OdpowiedzUsuńA Twoje zdjecia sa wspaniale.Zapomnij o tych, ktorzy nie pamietaja o Tobie,nie sa warci nawet Twoich mysli.Ciesz sie tymi, ktorzy sa przy Tobie,bo masz bardzo duzo--sa ludzie zupelnie sami bez przyjaciol, bez nikogo.Sciskam mocno!
Myślę, że właśnie takie miejsca spłycają nasze problemy, które najczęściej sami generujemy w swoich głowach. I..................jak zawsze masz rację :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam :D
Świetne miejsce, ale jakim cudem udało Ci się tam dotrzeć na wózku....to naprawdę nie wiem. Jesteś wielka!
OdpowiedzUsuńŁatwo nie było, ale mąż z muskułami i......daliśmy radę :) Wózek nieźle dostał po kółkach, a mnie momentami wytrzęsło na wertepach, ale warto było :)
Usuńbuziaki :***
Przepiękne widoki! Uwielbiam naturę i marzę o chwili, gdy znowu wybiorę się na jakiś szlak! Podziwiam Cię za wytrwałość i „testowanie” sprzętu. Musisz mieć silne ręce!!!
OdpowiedzUsuńA ludzi nie zmienisz, nawet nie próbuj, bo po co tracić energię? Zmienić możesz tylko siebie.
Buziaki :*
Ja bez wycieczek chyba bym uschła zupełnie :) A ręce.....słabizny, mogłyby być mocniejsze, wtedy bym była samodzielniejsza, a mąż nie trenowałby muskułów :)))
UsuńMasz rację, możemy tylko zmienić nasze nastawienie do innych i siebie.
Buziaki :***
Sporo lat temu tam byłem. Naprzeciwko tych skał jest też Krzyżowy Wierch z drogą krzyżową wykutą w skałach. A jeszcze kawałek dalej Ostasz, bardzo trudny do zwiedzania. Takie wielkie rumowisko skał i teren dla wspinaczy bulderowców. Syn tam wielokrotnie jeździł się wspinać. Co do zwiedzania takich miejsc na wózku, to wspomnę, że jak teraz byłem w Czeskim Raju. Spotkaliśmy niewidomego z przewodniczką, którzy przedzierali się przez labirynt skalny. Weszli na jeden taras widokowy i ona mu opowiadała co widzi, a on chłonął przestrzeń całym sobą.
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałeś o Ostaszu, bo zastanawiałam się, jaki jest do zwiedzania, ale czytam, że w moim przypadku odpada. Czeskim Rajem już mnie zachęcałeś w swoich postach. Tylko jaka tam jest trasa, czy droga na tyle równa, że wózek przejedzie? Jakby było tak, jak w Adrszpachu to chętnie się wybiorę.
UsuńCudne widoki miałaś ;)
OdpowiedzUsuńWręcz niesamowite :)
UsuńW Adrszpach byłam rok temu w okresie wakacyjnym - przepiękne miejsce, które zapiera dech w piersiach :) Na początku chciałam powiedzieć, że podziwiam Panią i cieszę się że mimo przeciwności losu chce Pani nadal spędzać czas aktywnie:) Relacja w wycieczki bardzo inspirująca. W stu procentach zgadzam się z Panią, że tego miejsca jak i Skalnego Miasteczka w Teplicach nad Metuji nie da się szybko oglądać:) Moim zdaniem będąc w takim miejscu należy uruchomić wyobraźnię patrząc na skały :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takich ludzi jak Pani, którzy swoją pasją dzielą się z innymi :) Na koniec chciałabym zaproponować Pani link do mojej stronki, gdzie znajdzie Pani mam nadzieję inspirację na kolejną wyprawę :) Z chęcią chciałabym polecić Pani czeskie miasteczko Trutnov jak i również spacer po naszej przepięknej Kudowie Zdrój, czy nowo otwarty w Kłodzku Park miniatur :)
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam gorąco na stronkę https://www.facebook.com/travelers.werdowcy :)