W poprzednim poście rozpoczęliśmy wędrówkę po skalnym mieście Adrszpach, a właściwie po przedmieściu. Miasteczko tak naprawdę zaczyna się od bramy gotyckiej, którą razem z siecią kładek i schodów wybudowano w 1839 roku.
Bardzo trudno w tym miejscu zrobić zdjęcie, bez udziału turystów. Przez bramę cały czas ktoś przechodził. Po jej przekroczeniu weszliśmy w krainę mchów, paproci i jeszcze piękniejszych widoków. Wzdłuż całej trasy krąży między skałami rzeka Metuja, nad którą prowadzą wygodne, drewniane pomosty.
Jednym z najciekawszych i najpiękniejszych zakątków jest tzw. słoniowy rynek. Miejsce to ma mikroklimat i roślinność charakterystyczną dla wyższych partii gór. Temperatura w tym miejscu jest o wiele niższa, niż w pozostałej części skalnego labiryntu.
Od słoni niedaleko już do małego hipopotama.
W niektórych miejscach skały obrośnięte są prawdziwymi dywanami zieloności.
Niektóre wyglądają jakby ktoś je wymalował sprayem.
Czyżby freski?
Dawniej w skalnym labiryncie ludność ukrywała się głównie przed wojnami. Dopiero około roku 1700 zaczęli je odwiedzać pierwsi turyści ze Śląska. Wśród nich wiele znamienitych postaci historycznych. Chociażby królowa pruska Luisa, król Fryderyk August, czy też cesarz Józef II.
Tak sobie myślę, że moja wyprawa na wózku to żaden wysiłek w porównaniu z tym, co osiągnął ten wspinacz. No cóż, do odważnych świat należy :)
Jak już wspomniałam, wracaliśmy tą samą trasą, ale odkrywaliśmy wciąż nowe widoki. Na przykład głowę egipskiego sfinksa.
I znowu głowa cukru, ale z drugiej strony.
Ponownie dotarliśmy do jeziorka i zdecydowaliśmy obejrzeć je z drugiej strony.
Droga nie była zbyt przyjazna dla wózka. Kółka grzęzły w piachu albo zawieszały się na wystających, na wąskiej ścieżce korzeniach. Warto jednak było wytężyć muskuły. Zresztą co dwie pary to nie jedna :)
Wyprawę zakończyliśmy pełni wrażeń, niezapomnianych obrazów, ze zmęczonymi rękami i zdartymi rękawiczkami. Jeszcze tylko przeprawa przez tory i szutrową drogę na parking. Ogromnie bym się cieszyła, gdyby Czesi bardziej pomyśleli o wózkowiczach i bardziej przystosowali drogę do skałek. Chociaż i tak jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni ich nastawieniem do Polaków. W sumie nic dziwnego, skoro 90% spotkanych przez nas turystów to nasi krajanie.
Polly, każdy ma swoje szczyty do pokonania, więc proszę nie pomniejszaj wysiłku włożonego w tę wyprawę :) Miejsce naprawdę niesamowite, a gdybyś się w tę drogę nie wybrała, nigdy bym się o nim nie dowiedziała. No , chyba, że ta kaczka z jeziorka by mi o tym wykwakała. A swoją drogą jak ona się tam dostała? Musiała przelatywać nad lasem albo i nad górami ??? po prostu kaczka dziwaczka :)
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie raz jeszcze.
A może ta kaczka przyfrunęła z Dolnego Śląska i kwaka sobie po polsku...........tak mi jakoś znajomo wyglądała :)))
Usuńbuziaki :***
Kwakała po polsku, to mi się podoba :)
Usuń:DDD
UsuńŚwietne zdjęcia i piękne skały. Uwielbiam te wszystkie mchy i ine rośliny oplatające skały. Wspaniałe Polly, że tam była i dzięki Tobie mogłam i ja :* hej!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię te mchy i paprocie i nie mogę wyjść z podziwu, że na skałach rosną też drzewka.
Usuńpozdrówka :***
Bardzo fajna relacja - wspomnienie, An:)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńZawsze zachwyca mnie i z podziwu wyjść nie mogę nad ogromną potęgą natury i siłą jej życia - nawet na "kamieniu" zasieje i wyrośnie...
OdpowiedzUsuńMagiczne miejsce Polly :)
dzięki za tak cudną wycieczkę :*
Mnie też to dziwi i zachwyca, a popatrz dla takiego drzewka albo skałki to zupełnie naturalne :) Jak ten świat jest niesamowicie poukładany :)
Usuńbuziaki :***
Te kształty aż nieprawdopodobne. I wspaniała Przewodniczka :).
OdpowiedzUsuńMuszę tam kiedyś pojechać...
Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)
UsuńTo prawdziwy ewenement ten Adrszpach (swoja droga, dziwna nazwa i lamaniec jezykowy). Co za fantastyczne ksztalty i formacje skalne, a wszystko upstrzone wszedobylska zielenia, dla ktorej nie ma przeszkod, zeby kielkowac i sobie dalej rosnac. Dla roslin nie ma rzeczy niemozliwych.
OdpowiedzUsuńPowinniśmy brać przykład z tych roślinek...chyba :)))
Usuńbuziaki :***
Miłe zaskoczenie - moja wizyta w Czechach zakończyła się niemiłymi wspomnieniami.
OdpowiedzUsuńIlu nas było, tylu stwierdziło, że coś jest na rzeczy i Czesi nas Polaków, niestety, nie akceptują....
Kiedy byłam w Czecha kilka lat temu, takie same odniosłam wrażenie, jak Ty. Dlatego byłam tak ogromnie zaskoczona ich nowym podejściem i serdecznością, a także chęcią niesienia pomocy. Nawet nas zaczepiali na szlaku i opowiadali swoje przeżycia z wycieczek do Polski.
UsuńZuch dziewczyna!!! Taką trasę zrobić!
OdpowiedzUsuńP.S. Mówisz hipopotam? Hmmm....kurcze coś innego widzę, ale nie będę Ci tu świntuszyć, żeby Ci bloga nie przyblokowali ;)))
Uściski :*******
Tiaaaa..., jeżeli masz na myśli to samo co ja.....to obie nieźle świntuszymy :))))
UsuńPlanuję wrześniowe wakacje w górach i milion tras do zwiedzenia, zobaczymy co z tego wyjdzie :)
buziaki :***
Polly dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych !
OdpowiedzUsuńMoże jesienią uda mi się tam wybrać. Nie będzie już tak ładnie i zielono, ale może lepiej będzie widoczny Sfinks. Jakoś trudno mi go dojrzeć na zdjęciach ?
Odwiedziłam niedawno Sfinksa, a właściwie Sfinksula w Rumunii.
Spraye to porosty o ciepłym żółtym zabarwieniu.
I tak uważam, że za mało od siebie wymagam... i wcale się nie kryguję :)
UsuńJa też bym bardzo chciała pojechać tam jesienią. Myślę, że las będzie zachwycająco kolorowy. Zachęcam Cię zatem, bo wiem, że to też Twój żywioł :)
Zdjecia wspaniale, naprawde oddaja ogrom skal i niesamowite ksztalty.I po raz kolejny powtarzam, ze Pollyanna jest jedyna , niesamowita i wspaniala.Bierzesz zycie za leb i spelniasz marzenia.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńProszę Cię, bo się zaczerwienię normalnie :)))
UsuńDziękuję i bardzo mocno Cię pozdrawiam :***
Piękne widoki!!!
OdpowiedzUsuńNie porównuj się do tego wspinacza, bo nie wiesz, kogo ta wspinaczka więcej kosztowała wysiłku. Inne ciała, inne możliwości, trudno ocenić! Cenię Cię za wytrwałość i te wędrówki :)))
Dziękuję kochana :)
Usuńbuziaki :***
Jestem pod wrażeniem Twoich tras Polly. Po prostu dajesz czadu a mnie się miło to Twoje zwiedzanie ogląda ;) Coś czuję że będzie więcej takich tras, które pooglądam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała jeszcze mocniej czadować i żeby nic mnie nie zatrzymywało :)
Usuńbuziaki :***
Przepiękne widoki, skały - zazdroszczę Ci... Jesteś niesamowita:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
och Szczawnica, trzy korony, Dunajec ... kocham ... chcę tam wrócić ...
OdpowiedzUsuńale o jest Adrszpach.... ;D a Dunajec to faktycznie bajka :)
Usuń