poniedziałek, 1 lipca 2019

Zaniedbanie.

  Saharyjskie upały na szczęście powoli odchodzą i mam nadzieję, że nie wrócą. Znowu będę mogła otworzyć moje balkonowe blogowe biuro. Upał dokucza mi najbardziej dlatego, że nie mogę spędzać czasu na dworze. Czuję się, jak sardynka zamknięta w puszce.

 To był trudny czas nie tylko dla mnie. Mój wujek musiał przejść operację wstawienia bajpasów, bo w ten upalny czas odezwały się jego problemy sercowe ze zdwojoną mocą. Najbardziej bulwersuje nas fakt wieloletniego zaniedbania ze strony lekarzy. Wujek kilkanaście lat temu przeszedł poważny zawał, po którym długo był w śpiączce. Potem zaczęło się żmudne dochodzenie do zdrowia i oczywiście faszerowanie lekami. Leki na nadciśnienie i obniżenie poziomu cholesterolu, a w konsekwencji na rosnący poziom cukru. Tylko, że to nie zatrzymało w żaden sposób blaszki miażdżycowej, która powolutku i po cichutku zarastała żyły. Zadziwia mnie fakt, że przez te wszystkie lata żaden lekarz nie wpadł na pomysł, żeby zbadać stan żył i tętnic. Nikt również nie pokierował mądrze jego dietą

  To kolejny dowód na to, że leki niczego nie leczą!!! Jedynie zmianą sposobu żywienia i całego stylu życia można sobie pomóc!!!  Musimy zacząć zdawać sobie sprawę, że problemy z krążeniem i okładającą się blaszką miażdżycową dotyczą coraz młodszych.  Dużo stresu, przemęczenie, byle jakie jedzenie i trucizny na każdym kroku. Wszystko to powoli i skutecznie niszczy nas od środka.  Dlatego w moim domu coraz bardziej zmieniamy nawyki. Na porządku dziennym jest po pierwsze woda z miodem i dużą ilością witaminy C. Po drugie duże dawki flawonoidów zarówno w suplementach, jak i świeżych owocach i warzywach. Po trzecie coraz mniej mięsa, szczególnie wieprzowego, które jest przyczyną stanów zapalnych. I po czwarte coraz więcej spacerów. A po piąte...ciągle szukam naturalnych metod, jak zapobiegać i radzić sobie z istniejącymi chorobami. A, kiedy już się tak naszukam, naczytam i zmęczę, to odpoczywam z lampką czerwonego wina. Oczywiście z powodów czystko zdrowotnych :))))

Dlaczego czerwonego i dlaczego polifenole z wina, warzyw i owoców mogą nas uratować, przeczytajcie w artykule "Polifenole, najprostszy sposób na zdrowie"



Purpurowy Winogron, Winnica, Napa Valley










14 komentarzy:

  1. Ale wino! A z daleka, patrząc na miniaturkę myślałam, że to kwitnąca glicynia...
    Wyrazy współczucia dla wujka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba dbać o swoje zdrowie, a zwłaszcza pilnować się z miażdżycą, bo ona sobie tam powolutku, cichutko się rozwija, aż potrafi błyskawicznie się odezwać i wtedy po człowieku... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko dlaczego tak wielu ludzi ma na ten temat wiedzę, ale nic z nią nie robi? Okazuje się, że miażdżyca jest najpoważniejszym schorzeniem współczesnego człowieka i przoduje w statystykach umieralności.
      Pozdrawiam :).

      Usuń
  3. Te upały wykończą niejednego z nas. Mam nadzieję, że po wszczepieniu bajpassów wujkowi się polepszy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam taką nadzieję, ale najwięcej teraz zależy od diety. Trzeba stale pamiętać o konieczności spożywania dużej ilości warzyw i owoców. To podstawa. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Ten upalny czas jest trudny dla ludzi z różnymi schorzeniami.Ważne jest dbanie o siebie:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda Reniu. Najważniejsze, że powoli temperatura spada. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Nadal pokutuje przekonanie, że najeść się można tylko mięsem. I paradoksalnie, najzdrowsze mięso jest że świni. Bo nie jest tak nafaszerowane groźnym padkudztwem chemicznym jak kurczaki. Tyle, że ma więcej tłuszczu, ale i tak mniej niż przed laty.
    Osobiście mogę żyć bez mięsa, jakiegokolwiek. Z warzyw, owoców i nabiału mam wystarczająco składników pokarmowych, niczego nie suplementuje i od lat jestem okazem zdrowia, pomijając skręcona nogę:))
    Uważam też, że żadna dieta nie zastąpi aktywności fizycznej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale zauważ, że mimo iż coraz więcej mówi się na temat konieczności spożywania głównie warzyw i owoców i, że mięso powoduje stany zapalne w organizmie, to jednak niewiele osób chce zmienić nawyki żywieniowe. Jest to dla mnie niepojęte! Uważam, że w takim przypadku jest konieczna dobra suplementacja głównie witaminą C, bo to ona chroni przed miażdżycą. A na skręconą kostkę polecam żywokost. Sprawdzone niejednokrotnie :DDD
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację, leki psują wiele spraw, jesteśmy biedni w tym oszukańczym pędzie.
    Jaka witaminę używasz, tzn w jakiej postaci, bo lekarz ostrzegał mnie, że źle działa na nerki- chodzi o kamienie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaminę C spożywam w naturalnej postaci. Po pierwsze we Flavonie, gdzie jedna łyżeczka zawiera średnio 40 mg witaminy lub w postaci kwasu l-askorbinowego wymieszanego w wodzie z miodem. Miód ze względu na obecność flawonoidów zapewnia wchłanialność witamin. Jest to o tyle bezpieczne, że w przypadku naturalnej witaminy nie można jej przedawkować, bo objawy ze strony jelit same informują, że nastąpiło nasycenie. Wiem, że są opinie, że w przypadku przedawkowania witaminy C mogą ucierpieć nerki, ale to dotyczy raczej tej syntetycznej. Jestem przed lekturą książki o tym jak witamina C chroni przed miażdżycą, zawałem i udarem. Myślę, że, jak przeczytam, to podzielę się najważniejszymi informacjami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrego czytania :) Dziel się z nami:)

      Usuń
    2. Pierwsze strony już za mną i włosy zaczynają mi stawać na głowie. Jestem przerażona tym, jak bardzo nas okłamują. informacje wkrótce. Pozdrawiam :)

      Usuń