środa, 20 lutego 2019

Przesilenia nie będzie.

W tym roku wyjątkowo nie odczuwam przesilenia wiosennego. Zazwyczaj od lutego snułam się, jak rozleniwiony kocur i ziewałam cały dzień. Wreszcie nie! I mam nadzieje, że tak juz zostanie na zawsze albo przynajmniej do późnej starości :D Wiecie, jakie to cudowne uczucie, kiedy wreszcie nie bolą mięśnie, nogi nie są jak z waty, ręce nie omdlewają i nie ruszam się jakbym chodziła w wannie wypełnionej kisielem. Ach!!! Cudowne! Ale o tym opowiem, kiedy indziej. Na razie ciągnie mnie na spacery w moje ulubione miejsca. Tym bardziej, ze wiosna zaczyna wychodzić coraz odważniej. 





 Bazie oczywiście musiały pójść ze mną do domu.




Oczywiście nie mogę się doczekać, kiedy przyjdzie czas na obsadzanie balkonu. Na razie muszę się zadowolić narcyzami. 



Coraz częściej eksperymentuję kulinarnie. Staram się zmienić dietę na jak najbardziej zdrową i nieprzetworzoną z dużą ilością warzyw i zup. Na pierwszy ogień poszła cebulowa, ale już wiem, że nie jestem jej fanką. Jakoś nie przypadła mi do gustu majtająca się cebula i zbyt duża różnorodność smaków i aromatów. Zresztą, jak dla mnie zbyt słodka.








Natomiast czosnkowa to prawdziwy rarytas. Mąż sobie ją wymarzył, kiedy go łapało przeziębienie. Zrobiłam, a i owszem, ale wcale nie jako lekarstwo. Niestety w ugotowanym czosnku niewiele jest witamin, minerałów, a flawonoidów zero. Najważniejsze jednak, że była smaczna, jak na zupę krem, bo my jednak wolimy, kiedy w zupie "coś" pływa :)





Nawet wbrew pozorom Walentynki były prawie fit. Bardzo nas to zaskoczyło, szczególnie męża, który lubi czasami połasuchować. Jego deser zawierał górę niesłodkiej bitej śmietany, ale za to polewa i kawowe lody zrekompensowały mu brak cukru :) Ja natomiast skromniej. Panna cotta z musem z mango, gdzie nawet mango nie było słodkie.






Zresztą wystarczyło mi główne danie, a mianowicie kaczka po wietnamsku w sosie słodko-kwaśnym, gdzie w całym daniu czułam jedynie cukier. Może jestem już przewrażliwiona? Ale to dobrze, przynajmniej nie ciągnie mnie do słodyczy. Rozmiarze 36 uważaj, nadciągam!!! :DDDDD

Największe przesilenie i to nie wiosenne przeżywa moja poduszka przeciwodleżynowa do wózka. Niestety czas zrobił swoje i zaczęła pękać. Klejenie na niewiele się zda, bo łatki to chwilowe rozwiązanie. Dlatego znowu czeka mnie odrobina załatwiania i niemały wydatek. Dlatego coraz intensywniej znowu myślę o tym, żeby nie musieć jeździć na wózku. Myślę i myślę i myślę, ale nie tylko. Robię też inne rzeczy w tym kierunku, ale o tym następnym razem.









20 komentarzy:

  1. Post sloneczny, pelen optymizmu. Ciesze sie, ze Twoje samopoczucie tak wyraznie sie poprawilo, a i pogoda zdaje sie sprzyjac. Aby do wiosny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się ciesze, bo już mam dosyć siedzenia w dołku :) Wiosna, która tupta powoli, ale nieubłaganie daje niesamowitego powera. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. U Ciebie narcyzy, u mnie (kolejny) hiacynt. Zrobił mi niespodziankę i wypuścił drugi kwiat z cebulki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hiacynta też mam, ale na razie skromnie, tylko jednego, bo piękny to on jest, ale zapach ma.....mega powalający :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Super, super! Moje azalie niestety tym razem wypuściły tylko liście. Muszę je znowu uśpić i obudzić na jesieni.

      Usuń
  4. Wspaniale, że nie będziesz przeżywała przesilenia wiosennego i optymistycznie patrzysz na spacerze, na to, co wokół Ciebie. W domu wiosnę mi przypominają bazie w wazonie, hiacynty oraz pierwiosnek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba przywoływać wiosnę i ją trochę poganiać. Mam nadzieję, że wracająca zima potrwa króciutko. Giga, po wiośnie wspaniałe lato przed nami. Mam nadzieję, że odnajdziesz w nim radość. Całuję mocno :)

      Usuń
  5. Ja też w tym roku nie czuję przesilenia wiosennego. Chociaż u mnie może to być związane z podróżą do Panamy. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy, że Ty już żyjesz latem :))) Cudownie, pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  6. Miło czytać że u Ciebie tyle energii:)))masz rację wiosna coraz bardziej się zbliża:))u mnie na oknie w kwiatach się pokazała:)))Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego co dobre życzę:))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to prawda, energii mam coraz więcej, a wiosna i...nie tylko ona nakręca mnie coraz bardziej :) Pozdrawiam Reniu słonecznie :)

      Usuń
  7. I takiego tekstu mi było trzeba! Dziękuję.
    http://furtka11.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się i postaram się, żeby było ich więcej :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. a pokrzywową robiłaś? :D :D :D
    witam prawie wiosennie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, sprowokowałaś mnie i na pewno zrobię :) pozdrawiam wiosennie :)

      Usuń
  9. Aby wiosna została w naszych duszach i sercach na zawsze:):):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tego sobie życzymy z całego serca :D

      Usuń
    2. Tak Bożenko, tak...Powodzenia i wytrwałości w poszukiwaniu metod ku zdrowiu:)

      Usuń
  10. Styczeń w tym roju jest wyjątkowo dziwny. Wyczuwa się przedwiośnie i mówią że nawet grzyby rosną w małopolskich lasach. W styczniu? No naprawdę natura oszalała. Teraz trochę mroziku jest, wczoraj nam posypało w Krakowie, a dziś śladu nie ma.

    Wszystkiego dobrego Bożenko

    OdpowiedzUsuń