Generalnie majówkę uważam za udaną. Najważniejsze, że mieliśmy wreszcie mnóstwo czasu dla siebie. Oprócz tego, który mąż spędził na SOR-ze. Nasz ukochany lekarz rodzinny usłyszał szmery koło serca, a ponieważ nigdy niczego nie bagatelizuje, od razu wysłał męża na oddział ratunkowy. Na szczęście wyniki wyszły nie najgorzej. Prawdopodobnie są to powikłania po grypie, którą ostatnio przechodziliśmy rodzinnie. Szczegółowe badania u kardiologa wyjaśnią wszystko. Na SOR-ze panie rejestratorki jak zwykle pokazały co potrafią. A najlepiej potrafią lekceważyć pacjenta. Plotki i flirtowanie z sanitariuszami były oczywiście najważniejsze, a pacjent? Pacjent może poczekać. Przypomniały nam się sceny z "Misia" i dawnych lat w stylu: "nie widać, że jem?!" albo "rozmawiam teraz chyba!!". Służbie zdrowia jest potrzebna reforma, ale najbardziej ludzi, którzy w niej pracują. I ten wielki napis przy wejściu na oddział. "Czas oczekiwania na lekarza od 4 do 6 godzin". Super. Można paść na wejściu, ale odczekać swoje trzeba.
wtorek, 6 maja 2014
Za zimno, jak na maj i słowik skrzeczy, jak zardzewiała piła.....
Pogodynka tym razem nas nie zawiodła. Niestety. Miał być zimny i deszczowy weekend, no to był. Na szczęście przynajmniej w jeden dzień udało nam się nałapać witaminy D i dużo świeżego powietrza. Oczywiście zanim deszczowe chmury i niemal arktyczne zimno nas nie wygoniły. Tulipany też były zdegustowane. Rozwinęły posiwiałe skrzydła i odleciały do ciepłych krajów. Nawet ślimaki nie chciały wyjść ze skorupek, chociaż obiecywałam im ciepłe szaliki i czapki na rogi. Pochowały się między winobluszczem i udawały, że zapadły w zimowy sen. A może bały się, że w ramach eksperymentu trafią na grilla. Najbardziej zadowolony był chyba winobluszcz. Rozkładał małe dłonie i błyszczącymi paluszkami łapała deszcz.
Generalnie majówkę uważam za udaną. Najważniejsze, że mieliśmy wreszcie mnóstwo czasu dla siebie. Oprócz tego, który mąż spędził na SOR-ze. Nasz ukochany lekarz rodzinny usłyszał szmery koło serca, a ponieważ nigdy niczego nie bagatelizuje, od razu wysłał męża na oddział ratunkowy. Na szczęście wyniki wyszły nie najgorzej. Prawdopodobnie są to powikłania po grypie, którą ostatnio przechodziliśmy rodzinnie. Szczegółowe badania u kardiologa wyjaśnią wszystko. Na SOR-ze panie rejestratorki jak zwykle pokazały co potrafią. A najlepiej potrafią lekceważyć pacjenta. Plotki i flirtowanie z sanitariuszami były oczywiście najważniejsze, a pacjent? Pacjent może poczekać. Przypomniały nam się sceny z "Misia" i dawnych lat w stylu: "nie widać, że jem?!" albo "rozmawiam teraz chyba!!". Służbie zdrowia jest potrzebna reforma, ale najbardziej ludzi, którzy w niej pracują. I ten wielki napis przy wejściu na oddział. "Czas oczekiwania na lekarza od 4 do 6 godzin". Super. Można paść na wejściu, ale odczekać swoje trzeba.
Generalnie majówkę uważam za udaną. Najważniejsze, że mieliśmy wreszcie mnóstwo czasu dla siebie. Oprócz tego, który mąż spędził na SOR-ze. Nasz ukochany lekarz rodzinny usłyszał szmery koło serca, a ponieważ nigdy niczego nie bagatelizuje, od razu wysłał męża na oddział ratunkowy. Na szczęście wyniki wyszły nie najgorzej. Prawdopodobnie są to powikłania po grypie, którą ostatnio przechodziliśmy rodzinnie. Szczegółowe badania u kardiologa wyjaśnią wszystko. Na SOR-ze panie rejestratorki jak zwykle pokazały co potrafią. A najlepiej potrafią lekceważyć pacjenta. Plotki i flirtowanie z sanitariuszami były oczywiście najważniejsze, a pacjent? Pacjent może poczekać. Przypomniały nam się sceny z "Misia" i dawnych lat w stylu: "nie widać, że jem?!" albo "rozmawiam teraz chyba!!". Służbie zdrowia jest potrzebna reforma, ale najbardziej ludzi, którzy w niej pracują. I ten wielki napis przy wejściu na oddział. "Czas oczekiwania na lekarza od 4 do 6 godzin". Super. Można paść na wejściu, ale odczekać swoje trzeba.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fotki świetne!
OdpowiedzUsuńA służba zdrowia i jej podejście przeraża niczym horror w tragikomedii, nie wiadomo czy się bać czy się śmiać czy płakać. Nie dowierzam w to co widzę a i słyszę.
Buźki wiosenne ;*! Dziś słoneczko i piękniasto!
Z bezsilności to czasami można się tylko śmiać. Myślę, że gdyby paniusie rejestratorki chociaż trochę popracowały w prywatnej firmie, gdzie "klient nasz pan", nabrałyby szacunku do ludzi i pracy.
UsuńA dzisiaj faktycznie cudnie. Siedzę na balkonie i zachwycam się ogromnie :)))
piękne zdjęcia ... jak zwykle :) Dobrze że chociaż jeden dzień udało Wam się wyrwać.. zawsze to więcej niż nic :) A dla Męża zdrowia życzę! :****
OdpowiedzUsuńa ja byłam dziś z Młodszą w Klinice...taaaaa... może nawet to opiszę wieczorkiem :)))
Usuńcóż tu więcej powiedzieć, jak tylko tiaaaaaaaaa :)
Usuńczekam na relacje. wyrzuć to z siebie :)
dziękujemy i buźka :)
Niestety czasem w kontaktach ze służbą zdrowia można stracić wszelką wiarę w człowieka, Na szczęscie nie zawsze tak jest. Niestety dziś też wysłuchałam relacji kuzynki, w której rzeczy oczywiste (wydawałoby się) załatwiła dopiero czymśw rodzaju awantury...
OdpowiedzUsuńAle najważniejsze, aby z serceby było w porządku!
Zdjęcia śliczne ;))
Tak, serce jest najważniejsze. Szkoda tylko, że służba zdrowia bardziej denerwuje niż uspokaja i leczy :)
UsuńŚlimaki mają zawsze czas. Nigdzie się nie spieszą. One mogą czekać 4, 6 a nawet więcej godzin
OdpowiedzUsuń:))))) ach, ślimakiem być, ślimakiem lalalalala
UsuńA bo Ty nie umiesz rozmawiać ze ślimakami. Jakie czapki i szaliki? Sera mu trzeba, sera proszę Pani :))
OdpowiedzUsuńCo do służby zdrowia to zapraszam:
http://ziarna.blogspot.com/2014/05/koniec-hippokratesa-traktat-ujmy.html
Sera nie było, a karkówki to one chyba nie lubią :))))
UsuńDobrze, że szmery to nic wielkiego :)
OdpowiedzUsuńFajnego macie lekarza. Większość lekceważy takie rzeczy i zwykle słusznie, ale zawsze lepiej sprawdzić.
Buziaki :**
Lekarz jest super. Kazał nawet wieczorem zadzwonić i powiedzieć, czy wszystko w porządku :)
UsuńPozdrawiam :)
Jesteś pewna, że ten winobluszcz to nie winomarycha...?
OdpowiedzUsuńCichooooo ;) Jak zwał, tak zwał, ale ładny jest, prawda? :D
UsuńWino/dla/Rycha ;)
Usuńniezła ekipa :) Marycha, Rychu i wino :))) piją, palą i wdychają :)
UsuńPolska rzeczywistość. Za to wiosna cudna, pachnąca i niespieszna niczym ślimak :)
OdpowiedzUsuńU mnie tylko na jeden weekendowy dzień zrobiło się zimno i deszczowo.
Dużo zdrowia dla męża i samych pogodnych myśli :)
Przytulam :*
Dziękuje kochana. Ja też przytulam i wysyłam słonko, dzisiaj jest go duuuużo :D
Usuńi znowu widziałam napis Legnica 38 i żal mi było, że tak blisko, a jednak ciągle za daleko.... :(
OdpowiedzUsuńno chyba tak :(
Usuńmyślisz, że da się z tym coś zrobić?
Usuń:::(((
UsuńPolly ten napis MA ODSTRASZAĆ CHORYCH, jeśli zachciałoby się im chorować...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i Marycha dla Rycha przy dobrym winie - haha
Pozdrawiam serdecznie
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Napis faktycznie odstrasza, ale tez daje nauczkę na przyszłość. Lepiej wezwać karetkę i być obsłużonym w pierwszej kolejności.
Usuńjakby co zapraszam na degustację :)
jak się ma koło siebie taką osobę jak Ty, i takie piękne otoczenie, to i zdrówko się znajdzie... czego oczywiście życzę mężczyźnie Twemu :) ... (o służbie zdrowia się nie wypowiem...) ....
OdpowiedzUsuńoraz wciąż nie widzę zdjęcia jedynej słusznej rośliny :)))))))
:0 mój szanowny małżonek twierdzi natomiast, że to ja przyprawiam go o palpitacje serca hmmm....sama nie wiem czy to dobrze, czy źle :)
Usuńczekaj, nasza roślina będzie niebawem :)
No widać!!! Jak się tulipanom z zimna wygły płatki :)
OdpowiedzUsuńSię wygły i wypięły na taką wiosnę :)))
UsuńMija czas tulipanów, zaczyna czas piwonii.
OdpowiedzUsuńTo nie był udany weekend- na SOR ze !
Mam nadzieję, że zdrowie męża wróci do normy, pogoda już zmienia się na cieplejszą, nawet burze gdzieniegdzie przelecą....
Śłońca Wam życzę.
U mnie zaczyna właśnie grzmieć. Myślę, że opieka kardiologa mu pomoże, czas zresztą był najwyższy.
UsuńPiwonie powoli zaczynają kwitnąć. Jak ja kocham piwonie....zresztą chyba wszystkie kwiaty :)
Tobie również słońca i radości :)
Rzeczywiście , Polly anno, pogoda niestety nieprzyjemna. U mnie też w kratkę, ale raczej zimno. Jeśli chodzi o służbę zdrowia w Polsce, to mam wrażenie, że najbardziej niepożądany jest...pacjent. bo gdyby nie on, to przecież by nie kulała i wszystko byłoby w porządku, dlatego chyba ów pacjent traktowany jest tak jak natręt.
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę :)))
Ciekawe, czy doczekam czasów, kiedy panie rejestratorki będą milutkie, a lekarze uprzejmi i rozmowni, oczywiście nie tylko w ramach prywatnej wizyty ;)
UsuńDziękujemy bardzo i pozdrawiamy :D
Wszędzie zimno.
OdpowiedzUsuńw marcu było zdecydowanie cieplej
UsuńTaaa, polska służba zdrowia sama musi się uleczyć. Ale cieszę się, że mimo wszystko weekend uważasz za udany - to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńW sumie to był udany, bo spędziliśmy go razem. Niemal każdą minutę :)))
UsuńNie lubię ślimaków,choć na Twoich zdjęciach wyglądają bardzo efektownie....
OdpowiedzUsuńGołą ręką też bym ich nie dotknęła. Obiektyw to bezpieczna odległość :)
UsuńTaaa winobluszcz, taaa z soboty na niedziele był u mnie taki przymrozek, że winobluszcz jest poczerniały, winorośl również, nawet aksamitki ucierpiały i to ma być maj??
OdpowiedzUsuńJa chce lato!! Witam :)
co tak krzyczysz? jeszcze przyjdzie to lato i będziesz marudził, że jest Ci za gorąco :)
Usuń"Na SOR-ze panie rejestratorki jak zwykle pokazały co potrafią. A najlepiej potrafią lekceważyć pacjenta." - czasami się zastanawiam, czy one nie są szkolone, aby się tak właśnie zachowywać. Czyż to nie jest zadziwiające,że niemal w całej Polsce mamy podobne sytuacje?
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to, że człowiek nie ma sił żeby z tym walczyć. Musi myśleć o zdrowiu, a nie jeszcze się użerać z nieprzyjemnym personelem.
UsuńSłużba zdrowia... Bez komentarza.
OdpowiedzUsuńA ślimakom na "oczy" chciałaś czapki pozakładać? :))) To się nie dziwię, że wolały nie wychodzić :)
Ładne zdjęcia. :*
Dziękuję :) Tak sobie myślę, że mogłam im skorupki kołderkami poprzykrywać :)))
UsuńZdrowia... służba zdrowia całkiem jak u nas :) Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Ja tez pozdrawiam ciepło, bo za oknem zimnica :))
Usuń