Za kilka dni wyjeżdżam wreszcie na długo wyczekiwaną rehabilitację. Z jednej strony cieszę się, bo miejsce, do którego jadę nigdy mnie nie zawiodło. Z drugiej strony mam, jak zwykle lekkie obawy. Czy i tym razem będzie tak super, jak zawsze? Pracuję zatem nad mega pozytywnym nastawieniem i wymyślam tylko najlepszy rozwój wypadków. Chociaż kilka dni temu miałam chwilę zwątpienia i stwierdziłam, że absolutnie nigdzie się nie wybieram. Ot, kobieca natura :) Mój mąż na szczęście wie, jak mi poprawić nastrój. Kto by marudził po długich zakupach w galerii? Najbardziej liczę na całą masę zabiegów i odpowiednich ćwiczeń. Trzy tygodnie intensywnego zmagania się z własnym ciałem. Na to liczę, a nie na leniuchowanie. Odpoczywać to ja mogę w domu przy garach i pieczeniu. Szczególnie, kiedy wstaje taki dzionek.
Nic tylko upiec coś pysznego. Na przykład jogurtowe muffiny z dodatkiem czekolady.
Lub też fit marchewkowe, całkiem zdrowe.
Do tego fit namówiła mnie moja chrześnica, które studiuje dietetykę, no i oczywiście stara się edukować całą rodzinę, a przy okazji odchudzić bardziej utyte egzemplarze. Marchewkowe z miodem było bardzo fajne, chociaż na początku nieco dziwne, szczególnie dla mojego męża, który, jeżeli nie poczuje na podniebieniu prawdziwego cukru, nie jest do końca usatysfakcjonowany. Dlatego ciasto fit musiał zagryźć tabliczką czekolady :)
Ponieważ ostatnio każdą wolną chwilę spędzaliśmy na tarasie
postanowiliśmy zrobić wreszcie spacer i poznać nasze nowe otoczenie nieco dokładniej.
I tak ślimaczym tempem
Ja czasami szybciej, bo kiedy równa droga lubię pędzić przed siebie i chociaż przez chwilę czuć, że kontroluję rzeczywistość.
Okolica okazała się bardzo przyjemna. Natrafiliśmy nawet na małe mocno zarośnięte jeziorko. Kiedy nasze osiedle dopiero powstawało, można było przy nim spotkać sarenki. Teraz ruch na budowie niestety je wypłoszył.
Przy okazji zawarliśmy bliższą znajomość z naszymi sąsiadami i natknęliśmy się na moją szkolną koleżankę. Okazało się, że mieszka w budynku na przeciw i teraz możemy do siebie machać. Kawa i plotki już są zapowiedziane.
Wszystko jednak musi poczekać na mój powrót. I układanie paneli w kolejnym pokoju też, bo beze mnie, czyli głównego dekoratora, mąż ma zakaz robienia podłóg.
Odezwę się z Kudowy i zdam relację. O ile ćwiczenia mnie nie wyczerpią i nie padnę plackiem.
No wiesz co! Nie pozwalasz mezowi zrobic Ci niespodzianki i polozyc paneli w czasie Twojej nieobecnosci? Przeciez z pewnoscia juz omowiliscie wszystkie szczegoly dekoratorskie. No ale pewnie wychodzisz z zalozenia, ze panskie oko konia tuczy i ze trzeba trzymac reke na pulsie. :)))
OdpowiedzUsuńZycze Ci przyjemnego i pogodnego pobytu w sanatorium i choc jestem pewna, ze rehabilitacja Ci pomoze, to na wszelki wypadek trzymam kciuki :*
Jak tam pięknie u Ciebie! A w sanatorium-samych przyjemności zyczę:)
OdpowiedzUsuńBożenko, szczęśliwego i efektywnego wyjazdu Ci życzę i czekam na relacje:-)
OdpowiedzUsuńPolly, wiem,że się powtarzam,ale miejscówa przeurocza! I te drzewa?! Jak ja kocham drzewa :) Wiem,że dasz radę! Bo kto jak nie Ty?!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wspaniałego pobytu i daj z siebie wszystko! Ja też będę trzymać kciuki ♥
Dołączam się do dziewczyn i również trzymam kciuki:)))Pozdrawiam serdecznie i owocnego pobytu w sanatorium życzę:)))
OdpowiedzUsuńFajnie! Milego i owocnego pobytu!
OdpowiedzUsuńPolly, niech ćwiczenia rehabilitacyjne będą tak intensywne, że na internet już nie będzie sił :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę udanego wyjazdu
OdpowiedzUsuńżyczysz sobie braku leniuchowania i ćwiczeń na maksa, no to i ja Tobie tego życzę:) Zjedzenie tabliczki czekolady po marchewkowym fit jest naturalnym odruchem obronnym- ja tam Twojego męża rozumiem i w pewnym sensie popieram. Też wolę czekoladę od marchewki. A tym bardziej marchewki z miodem
OdpowiedzUsuńPolly, zabiegi zabiegami, ale pamiętaj: pokrzywa to jest to!!.... :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że na rehabilitacji było bosko :D
OdpowiedzUsuńI jak Ci tam? Ćwiczenia owocne? Rehabilitanci życzliwi? Ludzie wokół sympatyczni?
OdpowiedzUsuńI częstuję się marchewkowcem, bo bardzo lubię (podobnie jak dyniowce). ;-)
Ooo dobrze, że okolica przyjazna i życzliwa. Twój powrót zatem będzie wyczekiwany. Miej dobry czas i się odpręż, wyćwicz, ale nie przećwicz. :*
OdpowiedzUsuńĆwicz kobieto, ćwicz - ruch to zdrowie ;)
OdpowiedzUsuńI wypoczywaj :)
Udanego i owocnego pobytu:)
OdpowiedzUsuńWitaj. Każda zmiana miejsca to niespodzianka i życzę Ci by była przyjemna.Ciasto w wersji fit...chyba podobnie mam jak twój mąż, jak nie czuję cukru nie potrafię ocenić. Biorę muffiny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń