W tym roku znowu nie będę miała nadmorskich wakacji. Są ważniejsze i pilniejsze rzeczy od ukochanego Pobierowa, dlatego musi na mnie poczekać. Mam nadzieję, że tylko rok. Posiedzę natomiast czasami nad jeziorkiem i będę udawała, że te fale są morskie,
po drugiej stronie nie widać brzegu, tylko bezkresne morze,
a do skutera wsiądzie opalony ratownik ze "słonecznego patrolu".
Jak się ma wyobraźnię, można uwierzyć nawet w to, że zapach dolatujący z knajpki obok, to aromat prawdziwej, świeżutkiej morskiej rybki, złowionej bladym świtem, a nie wyciągniętej z marketowej chłodziarki.
Staram się nasycić smakami, zapachami i widokami lata mimo, że lipiec nie rozpieszcza pogodą. Jednak dla moich wymagań wystarczy by nie padało i nie wiało z prędkością huraganową. Tropikalne upały to nie moje klimaty, a dla leśnych spacerów wystarcza to, co jest. Ostatnie deszcze obudziły grzyby, dlatego pojechaliśmy sprawdzić, co we mchu piszczy. Początkowo myślałam, że z grzybobrania przywiozę tylko zdjęcia, bo mimo, że las pachniał i wyglądał grzybowo, tylko "trujaki" się czerwieniły.
Uwielbiam taki sosnowy las z podłożem, jak zielony dywan, bez przeszkadzających chaszczy. Nawet początkowy brak grzybów mi nie przeszkadzał, kiedy tyle ciekawych widoków dookoła.
Kiedy zmęczyło mnie chodzenie, wskoczyłam na mojego czterokołowca i na nim przemierzałam leśne drogi. Mówi się, że pechowcowi to nawet w drewnianym kościele cegła spadnie na głowę. A moje powiedzenie to takie, że szczęściarzowi grzyb wyrośnie na drodze. Znalazłam chyba tyle samo grzybów w przydrożnej trawie, co mąż, który podążał lasem. Pierwsze zbiory uznaliśmy za całkiem udane, jak na tę porę roku, co mam nadzieję zapowiada mega grzybobranie jesienią. Z jednej strony, już nie mogę się doczekać, a z drugiej chciałabym, żeby lato trwało bez końca. Coraz bardziej doceniam to, że nie muszę już nigdzie pędzić, jak dawniej. Mam czas, żeby delektować się każdą chwilą, zapachami i smakami każdej pory roku.
To jezioro jest piękne.
OdpowiedzUsuńMoje dzieci też przywiozły grzyby z lasu ;)
Ten wspis technie spokojem. Może to sprawia Twoja mądrość godzenia się z tym, na co nie mamy wpływu? A za rok radość z morza będzie większa...
Mam w sobie ostatnio bardzo dużo spokoju, wrrreszcie :) Nie wiem, czy moje pogodzenie się z tym, co mnie dotyczy wynika z mądrości, czy raczej ze starości ;DDD Im człowiek starszy tym mniej mu się chce walczyć i szarpać, po prostu szuka łatwiejszych ścieżek i nie wspina się na wyżyny :)
UsuńA mnie nic nie idzie - ani udawanie, ani delektowanie się... Nic. Stan, który osiągnęłam, to chujnia z grzybnią.
OdpowiedzUsuńNo i to mnie właśnie najbardziej w Tobie martwi, że nie potrafisz oszukać siebie i chociaż udawać, że jest fajnie, a zamiast tego szukasz dziury w całym.
UsuńBuziaki marudo ;***
Niczego nie szukam - po prostu jest tak, jak piszesz: jestem realistką i nie potrafię się oszukiwać. Trafiłaś w samo sedno...
UsuńTylko, że realizm bywa zbyt przygnębiający i przytłaczający....
UsuńToteż jestem przygnębiona i przytłoczona :)
UsuńA ja nie umiem Ci pomóc, bo nie akceptujesz moich metod, niestety :)
Usuńpragnę zauważyć, że chujnia z grzybnią to już coś. Zawsze mogłaby być bez grzybni.
UsuńPolly, to nie sa muchomory tylko surojatki czerwone ;)
OdpowiedzUsuńWezme przyklad z Ciebie gdy bede nad jeziorkiem spedzala czas - bedzie morsko jeziorsko ;)
Twoj post tchnie spokojem, pozwol, ze podelektuje sie tymi letnimi chwilami z Toba :***
A widzisz, i przyłapałaś mnie na lenistwie, bo ja podejrzewałam, że to nie są żadne muchomory, bo gdzie te kropki, ale lato tak mi rozleniwiło mózg, że nie chciało mi się sprawdzić :)))
UsuńSiadaj przy mnie i delektujmy się razem tym jezioro-morzem i leńmy ile wlezie :)
buziaczki :***
Twoje jezioro, Polly, to kawal wody i nawet fale produkuje, a ja udaje, ze widze morze nad moja kacza sadzawka i tez dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, ze to udawanie całkiem dobrze nam wychodzi i mamy frajdę :)
UsuńPolyanna zawsze znajdzie powody do radosci.I masz racje, potrafisz cieszyc sie tym, co masz .Ludziom zyloby sie inaczej gdyby wszyscy to potrafili.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo, bo wiesz, że ja chcę być pogodną staruszką, a nie starą zrzędą, co innym uprzykrza życie :D Dlatego muszę trenować zawczasu :) Zresztą im więcej się cieszę, tym bardziej moja radość się mnoży. Mogę zatem wyprodukować jej tyle, by starczyła na gorsze czasy ;D
UsuńBuziaki :***
Staruszka to ja, chociaz wcale tak sie nie czuje i mam nadzieje, ze nie wygladam--Ty masz jeszcze bardzo duzo czasu na produkowanie tej radosci zanim staruszka bedziesz.
UsuńJa też lubię chodzić po lesie, a jeśli napotykam grzyby, podwójna radość. Tutaj co prawda spadł niewielki deszcz, ale nadal sucho i o grzybach, nawet tych niejadalnych, nie może być mowy. Widok wody, takiej w pogodny dzień, działa kojąco:) Pozdrawiam Cię serdecznie, An.
OdpowiedzUsuńW lesie odpoczywam naprawdę. Uwielbiam go za ciszę i tajemniczość :)
UsuńBuziaki :***
Jeziora też są piękne! Zwłaszcza kiedy nie ma kąpiących się i wrzeszczących w niebogłosy, a na zdjęciu takowych nie widzę :)
OdpowiedzUsuńNiestety trudno znaleźć takie odosobnione miejsce. Kiedy ktoś przy mnie wrzeszczy nie potrafię się skupić na wypoczywaniu. Marzy mi się kawałek prywatnej plaży :)
UsuńW zyciu nie znalazlam grzyba, poza tymi co to maja 180cm wzrostu :))
OdpowiedzUsuńTo zapraszam do Australii--grzyby u nas mozna wprost kosic.Australijczycy uwazaja, ze jadalne sa tylko pieczarki kupione w sklepie, cala reszta to poison i koniec.Zbieramy po prostu workami piekne rydze, maslaczki, trafiaja sie czasem i inne.
UsuńTe, co mają 180 cm też nie są pozbawione swojego uroku, a bywają nawet bardzo pożyteczne ;DDD
UsuńCzyżby tylko Polacy mieli takiego bzika na punkcie grzybów? Marzę wprost o grzybobraniu, na które można iść z kosą :) Liczę, że tej jesieni będzie prawdziwy wysyp.
OdpowiedzUsuńPolly, mam nadzieję, że morze rozpieści Cię pogodowo w przyszłym roku :) a grzybów Co zazdroszczę :) ucałowania
OdpowiedzUsuńPolly, co ja się Ciebie naszukałam! :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od dawnej nemezis.
Trzymaj się ciepło :)
Chyba ściągnęłam Cię myślami :)))
UsuńTo, nie co :) kisses
UsuńI jezioro i las wspaniałe...ja grzybów nie zbieram , nie odważę się ...te trujące to przynajmniej można podziwiać , niebezpieczne ale śliczne :))) Choć tu koleżanka Orszulka mówi że ten okaz wspaniały jadalnym był - wierzę na słowo :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Niesamowite widoki:-) Jako patriotka mogę stwierdzić z całą stanowczością, że Polska to idealne miejsce do odpoczynku i zwiedzania:-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtak mi się skojarzyło po przeczytaniu "Logika zaprowadzi cię z punku A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie" (A.Einstein). Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia... Aż żal, że chwilowo nie mam czasu wyskoczyć do lasu :)
OdpowiedzUsuńPolska jest piękna. Gratuluję Ci grzybowego szczęścia:-) i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAleż Ci zazdroszczę tego pięknego lasu i grzybobrania :).
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis :) A jakie to jezioro?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Mam wrażenie jakby to drzewo na przedostatnim zdjęciu tańczyło lub co najmniej ruszało na grzybobranie. ;-)
OdpowiedzUsuńPiękny! Sama ostatnio boję się chodzić do lasu. Przy ostatnim grzybobraniu złapałam kleszcza i niestety zaraził mnie boleriozą :( Bardzo prosze uważać w lasach i zabezpieczać się dorze przed kleszczami! Tutaj jest link do miejsca gdzie można w razie czego zrobić badania i testy!
OdpowiedzUsuń