Cierpliwość i opanowanie nigdy nie były moimi mocnymi
stronami. Od zawsze słyszałam nie biegaj, nie skacz, gdzie tak lecisz,
poczekaj, cierpliwości….. Taaaa, to tak, jakby rozpędzonego konia próbować
zatrzymać nad przeszkodą.
Spacery rodzinne zawsze były okupione krwią. Zanim doszliśmy
do parku, musiałam dwa razy zmienić porwane na kolanach rajtuzy, a sukienka już
na dzień dobry nosiła ślady mocnej eksploatacji i z minuty na minutę traciła
kolor i świeżość. Dosłownie wszystkie krzaki były moje. Nie raz udawało mi się
zostawić w nich misternie wiązaną kokardę, a kucyki były rozwleczone po całej
głowie.
Wczoraj też chciałam trochę pogonić samą siebie. Po tylu
miesiącach codziennych ćwiczeń może by warto spróbować wreszcie rzucić kule w
kąt? A niech tam murszeją w samotności. Tylko, że znowu chciałam za szybko i za
dużo na raz.
I ziemia zatrzęsła się w posadach, światło na chwilę
przygasło, a wykładzina pode mną najpierw skurczyła a potem wyprostowała
włosie. Histeria? Oczywiście, że tak! I to maksymalna! Nie dlatego, że bolą naciągnięte
mięśnie i rozwalony łokieć. Co tam. Poboli, poboli i przestanie. Ale jak tu
chodzić, jak nie można stanąć ani na nodze, ani na ręce?!
Mąż zaproponował żeby odświeżyć znajomości pogotowiu ratunkowym, ale zdecydowanie wybrałam jego masaże i okłady z maści.
Poza tym głaskanie po głowie naprawdę działa cuda J
Dzisiaj leżę plackiem, jak ten śnięty chomik, co pożarł całe
pudełko papierowych chusteczek. Miały być na obiad pierogi. No wiem, że się ich
nie lepi łokciem, ale sił mi brak. Patrzę tęsknie za okno, a tam jesień
szaleje. I jak mam sobie powiedzieć: spokojnie, cierpliwości. Jesień nie
poczeka!
Zużyłam już pół słoika maści końskiej i ibupromu. Najlepsze
na nieokiełznane charakterki i poturbowane, co nie co J.
Mój Anioł Stróż, podobnie jak eNNce, przypomniał o swojej
obecności. Nie zabrał jednak nadziei, ale kazał zwolnić. Dobra, dobra, czekałam tyle, to poczekam jeszcze trochę. Za
kilka dni znowu spróbuję samodzielności, ale będę pamiętać, że zaiste mam talent do padania plackiem.
Tak bym chciała, żeby te kule do cna wreszcie
zmurszały.
.
Rzut kulami w kąt to coś w rodzaju pchnięcia kulą? :)
OdpowiedzUsuńJesteś dokładnie odwrotnością mnie. Bardziej stateczni ode mnie na świecie są tylko mój brat i moja córka. Rodzina energooszczędnych :)
czyli, że wdrażam nową dyscyplinę sportową :))) hmmmmm....aż mi się olimpiada zamarzyła :))
Usuńdzięki tej energooszczędności Twoje baterie dłużej pociągną :))
A owszem. W mojej rodzinie (po mieczu i po kądzieli) przed dziewięćdziesiątką się nie wymięka!
UsuńPuściłam wodze wyobraźni i... zobaczyłam tego rozpędzonego konia nad przeszkodą... i aż mi się uśmiechnęło :)
OdpowiedzUsuńI tak mi przyszło na myśl: Aniele Stróżu Polly anny, zatrzymaj ją czasem, ale nie szarp nazbyt mocno!
PS. Wiem, że choroba chorobie nie jest równa. Nie da się porównać mojego 'naprawionego kręgosłupa' z Twoją chorobą ani z nowotworem. Dlatego później, jak już ten tekst u siebie wrzuciłam, przyszło na mnie mnóstwo wątpliwości. Jednak... naprawdę tak odczytałam wtedy tę swoją chorobę - właśnie jako dar. Prezent, który zaowocował nieco innym spojrzeniem na wiele spraw wokół. Na dodatek... w gratisie dostałam... przyjaźń :) Trudną, aczkolwiek piękną przyjaźń.
Nic nie dzieje się bez przyczyny... bo zawsze jest sens w tym, co jest (jak w Twoim nagłówku blogowym...).
No własnie Aniele, nie za mocno, bo mi jeszcze grzywę wyrwiesz :))
UsuńDziękuję za Twoje mądre słowa, których nigdy za wiele :)) Ja bardzo długo szukałam sensu i się szarpałam. Wiadomo, że z niektórymi rzeczami trudno jest się pogodzić, ale może i dobrze, bo wtedy człowiek chce walczyć i nie odpuszcza. Masz rację, że dzięki chorobie człowiek się zatrzymuje i zaczyna postrzegać świat zupełnie inaczej. Zauważać to, obok czego kiedyś przechodził obojętnie. Twój komentarz bardzo poruszył również mojego męża i uświadomił mu, jak bardzo zmienił swoje poglądy na życie, od kiedy ma mnie i moją chorobę w pakiecie :) Jak wiele rzeczy zaczyna go drażnić rzeczywistości, która nas otacza i w której tak rzadko okazuje się empatię.
Wiadomo, że czasami myślę jakim bym była człowiekiem bez mojego "dobrodziejstwa", ale tego się nie dowiem. Dlatego wolę wyciągnąć jak najwięcej pozytywów i wykorzystać swój "dar" maksymalnie, jak się tylko da, a przede wszystkim żyć z sensem :)))
Buziaki :))
Jesteś bardzo piękną duszą :)))
UsuńO! I Mąż czyta? Proszę, pozdrów go serdecznie :)
Wzruszyła mnie Wasza rozmowa i na pewno zapadnie w pamięć. Siła walki i życie z sensem to coś z czego nie wolno rezygnować.
UsuńDziękuję eNNko. Mąż czyta z zapartym tchem :D
UsuńTraj, to odnajdywanie sensu każdego dnia dodaje coraz więcej siły, bo zmusza do refleksji nad życiem i wyciągania właściwych wniosków. Pozdrawiam :D
UsuńTo i ja pogłaskam, życząc "odrzucenia"/rzucenia podporami w siną dal.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)) Każde głaskanie chętnie przyjmuję :)
UsuńI ja Ci tego życzę!!! I wierzę że dasz radę :*
OdpowiedzUsuńWiem i nie zamierzam odpuszczać :))) Dzięki i buziaki :))
UsuńA ja, żeby moje poniosły mnie, jak choćby rook temu...
OdpowiedzUsuńA Twoje niech nie murszeją, oddasz komuś :-)
Chętnie oddam w dobre ręce :))
UsuńOstatnio dałaś radę, więc dlaczego by nie... :))
A ja sobie myślę, kto nie da rady jak nie Ty? Dojdziesz do siebie, masz w sobie wielką siłę i moc.
OdpowiedzUsuńOdpocznij, ja pogłaszczę, a potem baczność, przecież jesień wzywa. :*
Takie słowa budują jeszcze bardziej :)) Z radością przyjmuję głaski, a jesieni na pewno nie odpuszczę, o NIE!! :)))))))))))))
UsuńI jak rzekłaś, tak nie odpuszczasz. Jestem pełna podziwu. No i te wrzosy...ech...
Usuń:*
padłeś, powstań i to jak najszybciej :))
UsuńOdpoczywaj kochana i wracaj do sił... rozjuszone konie to już za nami :)
OdpowiedzUsuńBędę o Tobie myśleć!
Buziole :******
Dzięki kochana :))) Spokojne i stateczne koniki tez są fajowe :)))
UsuńBuziole :))
Chcieć, to móc. Skoro chcesz, to jedynie do tego musisz dołożyć cierpliwość.
OdpowiedzUsuńCierpliwość, wielka zaleta :))) Zawsze sobie powtarzam, że najważniejsze chcieć, a reszta przyjdzie sama :)))
UsuńSpokojnie, stój, szalona!!!
OdpowiedzUsuńNic na siłę.
:******
No właśnie nic na siłę :)) Tylko, że ja to chyba jestem nie koniem, ale upartym osłem, bo ostatnia wywrotka na schodach nie nauczyła rozumku, oj nie :)
UsuńSpoko, rozum przychodzi z wiekiem:))) Masz czas :D
UsuńA tak serio, to dbaj o siebie babo!!!!! Bo jak zrealizujesz wszystkie swoje plany jak będziesz poobijana?
Ech, to czasem tak trudno być zawsze cierpliwym i rozważnym. Ale trzeba i o to Cię pięknie proszę. Mam wrażenie ,ze jest sporo osób, którym jesteś potrzebna w całości - od twojego Męża poczynając....
OdpowiedzUsuńNo tak masz rację. Lepiej w całości niż w kawałkach :))) Tylko Agajo, tak trudno okiełznać mój nieposkromiony, narowisty charakterek, ale postaram się. Powoli, ale skutecznie i do celu :DDD
UsuńPolly, jak widać, zdecydowanie lepiej mieć sześć odnóży, niż cztery, z czego dwa niesprawne ... prrrr, szalllloooona .... :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak, wtedy jest z czego wybierać :)))) i zawsze możżna postać jak nie na nogach, to na rękach :)
UsuńPolinko, narowista klaczy :)
OdpowiedzUsuńnie dzisiaj, nie jutro, to pewnie pojutrze.... bo chcesz, bo bardzo tego chcesz, bo walczysz, bo jesteś wojownikiem...
ściskam Cię mocno!!
dzięki kochana :)) bardzo chcę i wiem, że co nas nie zabije.... :))) buziaki :D
UsuńDziewczyno narwana:):):):) I po co Ci to????? Czy ktoś Cię goni? Na stłuczenia są bardzo dobre okłady z miażdżonych liści białej kapusty. Rewelacja:) A Anioła Stróża sobie szanuj:)
OdpowiedzUsuńAnioła szanuję i to bardzo, nie raz wyciągnął mnie z opresji :)) ja wiem, że nic ani nikt mnie nie goni, tylko ja ciągle mam poczucie, że nie zdążę przeżyć wszystkiego, co bym chciała. ciągle mi mało i mało :D taka zachłanność życia :D
UsuńKażdy talent można wykorzystać, nawet ten do padania plackiem...
OdpowiedzUsuńJEstem równie niecierpliwa ... olej wstawanie, poczekaj i buuum ...się zaskoczysz...
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
i w związku z tym talentem zamiast pierogów, były placki :))
UsuńOstatnio wykazuję się talentem do galopującego lenistwa, gotuję na szybko - kurcze grzesznica ze mnie nieziemska, muszę się poprawić!!!
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ech, te Anioły Stróże... Choć chciałem swojego oszukać, to jednak dobrze, ze są.
OdpowiedzUsuńA kule? Czekam na fotoreportaż z ich odrzucania :)
mało tego :))) film nakręcę :D
UsuńI tego bardzo Ci życzę, żeby kule zmurszały w kącie :)
OdpowiedzUsuńWiesz, a ja zawsze byłam bardzo spokojną osobą. W niczym nie przypominałam chłopczycy, biegającej po krzakach, choć parę razy zdarzyło się obedrzeć kolana do krwi.
Teraz przejawiam sporo cech męskich - nie lubię płaczu, zakupów, długich wywodów i opieszałych decyzji - ma być migiem i na temat ;)
zakupów, wywodów, a najbardziej opieszałych decyzji nie znoszę :)) dzięki :D
UsuńPollyanna moja ulubiona bohaterka książki z dzieciństwa..we wszystkim i wszystkich widziała dobro
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno za Ciebie kciuki, wiem co to ból, leżenie plackiem i takie tam
Wszystkiego dobrego
Dziękuję Ci bardzo :DDD Leżenie plackiem to nie w naszym stylu, prawda ? :)))
UsuńPrawda!!!!
UsuńTrzymam kciuki :)))
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki :)))
UsuńDasz radę odrzucić kule i zmurszeją wreszcie, wierzę w to, tylko trochę więcej cierpliwości i ostrożności, proszę :)
OdpowiedzUsuńpostaram się zwolnić, bo chyba w ten sposób uda mi się to szybciej, kiedy po drodze nie będę robić przystanków na leczenie ran bojowych :DD dzięki :)
Usuń