Od jakiegoś czasu panuje moda na karaoke. Nasz sąsiad z
rozkoszą się jej poddał i regularnie eksploatuje sprzęt, jak i struny głosowe.
I tak, nawet gdybyśmy nie chcieli, to zapoznaje nas z najnowszymi przebojami
polskimi i zagranicznymi, utrwala przyśpiewki ludowe, jak i piosenki
żołnierskie. O disco polo lepiej nie wspominać. Trenowanie głosu odbywa się
grupowo i w mieszanym towarzystwie. Najpierw głosy męskie, później damskie i
czasami dołącza chórek dziecięcy, który bardziej przypomina wrzaski marcowych
kotów.
Spotkanie towarzyskie, normalna sprawa. Trochę gadania i śmiechu i pierwsze
nieśmiałe próby przy mikrofonie. Dopiero po odpowiednim nawilżeniu i
znieczuleniu narządu słuchu, puszczają wszelkie hamulce i rozbawione
towarzystwo rozpoczyna festiwal piosenki wszelakiej. Najgorsze, że popołudniowe występy zahaczają o godziny wieczorne i ciągną się do późnonocnych. Kiedy dorośli
niezmordowanie udzielają się artystycznie, dzieciaki zaczynają pląsy.
Najpopularniejszy jest ślizg po przedpokoju z koniecznym łupnięciem o drzwi
wejściowe. Potem gonitwa po wszystkich pomieszczeniach, z obowiązkowy zamykaniem
drzwi. Wygrywa chyba ten, kto głośniej trzaśnie. Nie ma wtedy gdzie się ukryć
przed hałasem, bo nawet łazienka nie zapewnia azylu. Sąsiedzi mieszkają pod
nami, a mimo to nasze żyrandole bujają się niespokojnie, a w szafkach drżą
szklanki i kieliszki. I w tym momencie cieszę się, że nie posiadam chińskiej
porcelany.
Kiedyś radosna drużyna pomyliła Wielkanoc z Sylwestrem. Najlepsza
zabawa rozpoczęła się grubo po 22-giej. Śpiewom i harcom nie było końca.
Cierpliwość zaczęła mi się kończyć około północy, kiedy to hałas przeniósł się na
klatkę schodową. Jak się okazało goście udawali się do domu. Jeszcze chwila, a zaczęliby otwierać szampana
przed blokiem i puszczać fajerwerki. Głośne buzi buzi i…… miałam nadzieję na
spokojny sen. Otóż nie! W mieszkaniu pozostali ci najbardziej rozwydrzeni i
szaleństwo trwało. Raczej trwałoby, gdyby nie sąsiad zza ściany, który nie
zdzierżył. Głośny opiernicz, trzask drzwiami i o pierwszej w nocy, a raczej
bliżej rana można było usnąć. Był skuteczniejszy i mniej wyrozumiały, bo moje stukanie
w podłogę, nie dało rezultatu. Zresztą i tak pewnie nikt mnie nie słyszał, a
poza tym wiem, czym to skutkuje.
Kiedyś sąsiadka urządziła babski wieczór, a
raczej noc. Wrzaski i śpiewy ciągnęły się do późnej nocy. Teoretycznie cisza
nocna obowiązuje od 22-giej, ale pomyślałam, że skoro i tak nie idę spać, to
poczekam. Bliżej północy nie wytrzymałam. Tym bardziej, że oglądanie w tych
warunkach telewizji było znacznie utrudnione. Jeszcze chwila, a to ja dostałabym
opiernicz, za ryczący telewizor. Po stukaniu w podłogę rezultat był mizerny.
Ucichła tylko muzyka, ale koncert a’capella trwał. Pieśni patriotyczne
rozbrzmiewały równie intensywnie i tak głośno, że miałam wrażenie, iż uczestniczki
zlotu stoją na stole i celowo drą się do sufitu. Po kolejnym stukaniu wywrzeszczały wręcz „my
czterej pancerni” i zapadła cisza. Tylko, że wszystkie Szariki i ich właściciele
skutecznie się obudzili.
W ostatnią sobotę, po kolejnej intensywnej leśnej wędrówce,
marzyliśmy tylko o spokoju. Około 20-tej szklanki i żyrandole zaczęły taniec w rytm
hip-hopu. Głośne łup, łup, łup i wrzaski rozbawionego towarzystwa. Już byliśmy przygotowani na najgorsze, kiedy……
o 21-ej z minutami, po nieudolnym wykonaniu kilku zwrotek, zapadła cisza.
Czyżby szybka interwencja sąsiadów?
Wiesz po takiej imprezie pewnie marzą o porannym odsypianiu, dopiero bym im dała:
OdpowiedzUsuńryczący telewizor, wydzieranie się na małżonka, śpiewy - "Kiedy ranne, na ten przykład...
Sąsiadka nie miałaby nawet siły na kolejną imprę
Pozdrawiam i szczerze współczuję ... naucz babę rozumu ...
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
http://kadrowane.bloog.pl/
Wiesz, że kiedyś chciałam tak zrobić. Wieża na ful i kolumny do podłogi :))) Tylko małżonek mnie powstrzymał w ostatniej chwili :) Poza tym nie tylko sąsiedzi odsypiaja imprę, my niestety też ;D
Usuńkochani sąsiedzi ....
OdpowiedzUsuńbieeeddnnnaaaa
znam ten temat z wieczorów karaoke w knajpie obok nas... ale przynajmniej nikt mi nie wali po głowie ani nie wrzeszczy przez podłogę... ale mieszkanie z sąsiadami kryminalistami mamy zaliczone przed laty. Całą noc potrafili śpiewać "niech żyje wolność" .... na szczęście już tam nie mieszkamy! :)
Buziole wielkie :****
niestety trudno o idealnych sąsiadów :) kiedyś miałam złodziei za ścianą. najpierw się obawiałam, ale jak to mówią, złodziej na swoim terenie nie kradnie,a poza tym byli bardzo mili i pomocni :)
UsuńMam fajne kino domowe z baaaardzo fajnym systemem głośników. Moi sąsiedzi tylko raz zaryzykowali 'mierzenie się na dźwięki'. Młoda wpadła do sąsiada na dół i kumpla za ścianę uprzedzić, że przez 5 minut będzie głośno. A potem unieśliśmy im podłogę o kilka centymetrów ;o) I od tamtej pory, nawet jak się bawią, nie dzielą się z nami swoją muzyką ;o)))
OdpowiedzUsuńświetny pomysł :) szkoda tylko, że niektórzy wychodzą z założenia: wolnoć Tomku w swoim domku ;D
UsuńDreamu! Cudny pomysł!!! Podkradam! Tylko ja kupię se najgłośniejszy odkurzacz świata!!!
Usuńmam lepszy pomysł :))) kosiarkę do trawy ;D
UsuńNie mam na szczęście takich sąsiadów, co nie znaczy, ze nia ma czasami imprez, ale w miarę spokojnych. Nie musiałam jeszcze ani w syfit, ani w podłogę stukać. Może jednak trzeba było powiadomić Policję lub Straż Miejską. Wiem, że to nie jest miłe, ale może będzie skuteczne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPolicja to ostateczność i mam nadzieję, że nie będę zmuszona
UsuńOj to nie zazdroszczę takich sąsiadów... :/ Zszargana wrażliwość muzyczna o nerwach nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńnie wiem co gorsze, hałas, czy beztalencie muzyczne ;D
UsuńProponuję rewanżyk od 6 rano :))) pewnie nie bardzo im sie spodoba
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę - a może generalne porządki z praniem i odkurzaniem od świtu w dzin po ich imprezie? To by była zemsta!
Usuńdlatego nie jest mi głupio, kiedy czasami, zupełnie niechcący wysypują mi się pokrywki lub jakiś garnek upadnie na podłogę ;D
UsuńNa szczęście ja mam pierwszy stopień muzykalności: jak grają, to słyszę. Więc karaoke mi nie grozi. Podobnie, jak taniec, który mam we krwi, ale krew do nóg mi nie dochodzi :)
OdpowiedzUsuńoni pewnie też mają tylko pierwszy, ale wcale im to nie przeszkadza w treningu ;D
UsuńWynajmowaliśmy kiedyś mieszkanie w Mińsku Mazowieckim. Blok zbudowany w pół roku, oddany w lutym. Reklamacjom nie było końca. A czemu o tym wspominam? Bo pierwszej nocy, od szaleństw sąsiadów spadł nam na głowę sufit . Dokładnie, to tynk z sufitu na naciągniętą na głowy kołdrę.
OdpowiedzUsuńTeraz wróciliśmy na swoje śmieci, ale mam piętro wyżej sąsiada, który nagminnie ćwiczy arie operowe. Jedyny pozytyw w tym, że śpiewa przewaznie tylko w łazience i czasem całkiem nieźle mu to wychodzi :)
może zacznę mocniej tupać, to im też coś spadnie :) miałam też sąsiadkę, która kiedyś była chórzystką i też czasami śpiewała. no tak, ale ona śpiewała, a nie wyła :)
UsuńTo faktycznie może stanowić różnicę ;))))
UsuńMnie się w takich chwilach nóż w kieszeni otwiera ;), a że raptowana jestem baba, to pewnie bym i zainterweniowała. Niegroźna jednak, więc pewnie towarzystwo i tak by mnie olało ;)
OdpowiedzUsuńa może by Cię jeszcze na imprezę zaprosili ;D
UsuńMając takich sąsiadów,można popaść w ciężką nerwicę. Wiem coś o tym i to za dobrze. A do interwencji sąsiadów, to bym jeszcze dołożyła 997. Jakoś do niektórych nie dociera, że mieszkając w budynkach wielorodzinnych, panują pewne zasady, do których wypadałoby się stosować. Szkoda słów...
OdpowiedzUsuńŻyczę cierpliwości. :)
dzięki :) to taki rodzaj ludzi, którzy myślą tylko o sobie i żadne zasady ich nie dotyczą :)
UsuńCałe szczęście, że już nie mieszkam w bloku. Też nieraz miałam takie "przygody" z sąsiadami.
OdpowiedzUsuńim większy blok, tym większa mieszanka sąsiadów :) na szczęście pozostali są w porzo ;D
UsuńProblem jest w tym, ze tacy ludzie są raczej niewychowalni. Kiedy odpłacisz im za wrzaski nie dość, że nie dotrze, to jeszcze ci tyłek obrobią.
OdpowiedzUsuńNie szczypałabym się i wezwała policję. Do skutku.
masz rację, oni są wyjątkowo niewychowalni, bo myślą, że świat należy tylko do nich. nawet kiedy wychodzą na dwór to jak banda dzikusów, tylko ich słychać
Usuń