Ze swojej1-szej Komunii pamiętam przede wszystkim zagubienie
i strach, a dopiero potem przyjemne chwile. Strach, czy sobie poradzę i czy nie
będę się za bardzo wyróżniać wśród innych. Wysokie schody do kościoła były nie
do pokonania bez pomocy. Było mi przykro, kiedy słyszałam szepty
nieprzychylnych dorosłych i kiedy katechetka odepchnęła mnie na bok
stwierdzając, że się nie nadaję do tego by iść z innymi dziećmi w szeregu.
Uważałam też, żeby moje buty nie wyzierały za bardzo spod sukienki. Każda
dziewczynka przecież chce w takim dniu być królewną. Moje buty burzyły ten
wizerunek, tzw. letnia wersja butów ortopedycznych. Przyjemne chwile, to
wspólny obiad w rodzinnym domu no i oczywiście prezenty. Dzień ten był ogromnym przeżyciem dla
wszystkich. Zastanawiam się tylko, w jakim zakresie duchowym, a w jakim
materialnym.
Uroczystość 1-szej
Komunii zaczyna przekraczać wszelkie granice skromności, do której bezskutecznie
nawołuje kościół. Nawiedzone mamusie wymyślają coraz to droższe kreacje dla
swoich pociech, a głównie córeczek. Chcą by ich dziecko, bez względu na koszty
wyglądało najpiękniej w najdroższej i najbardziej wymyślnej sukience,
odrzucając obowiązująca albę. Złość je bierze, że na uroczystości ich córeczka
idzie na samym końcu, jako kara za brak skromności. Całe rodziny są równie
paradne i prześcigają się w ubiorach. Później wielka uroczystość w najdroższej
restauracji, która zaczyna bardziej przypominać wesele. Granica w prezentach
również się przesunęła. Moi rodzice z rozrzewnieniem wspominają obrazki albo medaliki
z wizerunkami świętych, które były komunijnym prezentem w ich czasach.
Natomiast uroczystość po mszy odbywała się na kościelnym placu, przy stołach
zastawionych świeżymi rogalami i kakao. Teraz robi się listę prezentów i
obciachem zaczyna być książka a nawet zegarek.
Pierwsza Komunia przypomina coraz bardziej cyrk. Dlaczego kościół
nawołując do skromności i równości, sam jej nie okazuje? Dlaczego zabrania się
albo utrudnia przystępowanie do komunii dzieciom niepełnosprawnym, nie tylko
intelektualnie, ale i ruchowo? Kościół twierdzi, bowiem, że osoba przyjmująca
Ciało Chrystusa musi być w pełni świadoma tego, co robi. A czy zdrowe, ośmioletnie
dziecko jest w stanie zrozumieć powagę uroczystości i sens tego, co się dzieje?
A kilkumiesięczne dziecko rozumie obrządek chrztu? Dla Boga jesteśmy równi, a
dla kościoła nie? Smutne to, ale kolejny raz stwierdzam, że chociaż kościół powinien
być miejscem miłości i szacunku dla człowieka, to często jest dyskryminujący i
w sposób zawoalowany prezentuje postawę hołubiącą bardziej ciało niż ducha.
Wiem, że w wielu polskich kościołach przerost obrzędowości nad znaczeniem sakramentu jest gigantyczny. Ludzie sami to nakręcają tym chamsko-pretensjonalnym obyczajem "zastaw się, a postaw się". Dlatego cieszy mnie, że gdy Nieletnia miała I komunię, wszystkie dzieci miały jednakowe stroje i to liturgiczne, alby o jednakowym kroju. Była wśród nich trójka dzieci w sposób widoczny niepełnosprawnych i na szczęście nikt ich nie piętnował. Ale wiem, że to raczej cud i wyjątek.
OdpowiedzUsuńA z mojej komunii pamiętam tylko, że mówiłam wierszyk i że... mój tato mnie nie poznał, za co w domu został obsztorcowany przez wujka :)
Okazuje się, że prawo kościelnie nie dopuszcza do komunii dzieci chorych umysłowo, bo takie dziecko nie jest świadome tego, co się dziej. A jakie to ma znaczenie. Bóg jest świadomy i to wystarcza. Wszystko jednak zależy od postawy księdza, jak jest normalny do dopuści, a jak nie to piętrzy problemy. Jednakowe stroje faktycznie obowiązują, ale niektóre matki i tak kręcą nosem i szukają najbardziej wymyslnych lub na własną rękę kupują ekstra sukienkę. Tylko, że potem mają żal, że ich dziecko maszeruje na samym końcu. Taki rodzaj napiętnowania.
UsuńZaraz, zaraz! To jakaś ewidentna bzdura albo nadużycie! Jeżeli dziecko upośledzone umysłowo nie ma świadomości, to nie ma także rozeznania, że popełnia grzech, ergo - nie grzeszy (aby zaistniał grzech, musi być świadomość i wola popełnienia danego czynu)! Nie ma zatem podstawy, żeby nie mogło przystępować do komunii! Pamiętam, że do ludzi na oddziale opieki paliatywnej i w DPS-ie, takich, którzy nie wiedzieli już, co się z nimi dzieje, przychodził codziennie ksiądz z komunią. Zastanawiałam się nawet, czy to tak można, bo oni się już nie spowiadają. A ksiądz powiedział, że w tym stanie umysłowym już nie grzeszą!
UsuńDla mnie to też jest bzdura, ale poczytałam kilka artykułów na ten temat i się wkurzyłam. Znalazłam też forum rodziców, którzy maja niepełnosprawne dzieci i borykaja się z tym problemem. Najtrudniej mają dzieci z zespołem Downa, bo to im najczęściej się odmawia i oczekuje, żeby jeszcze lepiej wykuły na blachę wszystkie modlitwy. A to przecież jest czasami niemożliwe. Kiedyś na ten temat była nawet dyskusja w programie "Tomasz Lis na żywo" Cytuję:dziecko przez sakrament chrztu zostało włączone do Kościoła i stało się dzieckiem Bożym. Trzeba więc przyjąć za zasadę, że również ono ma prawo do sakramentów. Inna zasada jednak mówi, że dzieci wtedy tylko można dopuścić do Komunii św., gdy mają wystarczające rozeznanie i są dokładnie przygotowane, tak by stosownie do swoich możliwości rozumiały tajemnicę Eucharystii i mogły z wiarą przyjąć Ciało Chrystusa (por. kan. 913 § 1KPK). Są zatem dwa warunki, które należy spełnić do godnego przyjęcia Komunii św. - wiara i świadomość.
UsuńWażna jest tu nie tylko wiara przyjmującego sakrament, ale także wiara wspólnoty Kościoła, bo w niej dokonuje się udzielanie sakramentów świętych. Świadomość natomiast to kryterium, przy którym w przypadku osób niepełnosprawnych umysłowo mogą się pojawić wątpliwości. Wymaganym minimum, a zarazem dość jednoznacznym kryterium, jest konieczność, aby dziecko potrafiło odróżnić Ciało Chrystusa od zwykłego chleba (por. kan. 913 § 2 KPK).Decyzja o dopuszczeniu dziecka niepelnosprawnego do komunii leży w gestii proboszcza.
Niestety często są to ludzie bezduszni i statwiają takim dzieciom warunki nie do pokonania.
Ale do przyjęcia chrztu wiara i świadomość już nie są potrzebne?! Nawet wbrew słowom: "Kto uwierzy i ochrzci się..." (właśnie w tej kolejności!)?!?!
UsuńO, kanalie niedomyte!!!
A bo kościół, przez swoje zakłamanie i hipokryzję daje podstawy, że tak trzeba, że tak jest w porządku. Mówisz o skromnych albach, no dobra w myśl nauk Chrystusa, księża winni żyć skromnie, ich celem winno być niesienie pomocy. A co mamy w rzeczywistości przepych i bogactwo, chamstwo księży wobec wiernych, traktowanie ich jak poddanych na przemiennie z dojnymi krowami, w zależności czego w danej chwili potrzebują. Ehhhh temat rzeka :)
OdpowiedzUsuńDobry wieczór :)
Witaj u mnie ;D Ostatnio trąbią ile kościół zarobił miliardów z tacy i ile jeszcze brakuje do pełni szczęścia. Może gdyby pozbyli się majątku, ziemi, gospodarstw to by im wystarczyło. No tak, ale musieliby wtedy schudnąć. Chudy ksiądz to nie ksiądz ;)
UsuńWitam u Ciebie :)
UsuńZnałem chudego księdza, spoko gość był, a chudy był bo tempa nie wytrzymał, no wiesz procenty zrobiły swoje, Fajny gość z niego był, nie był sknerus :)
Znam też grubego księdza, który jest super wyjątkiem. Jest normalnym człowiekiem i nie kryje swoich potrzeb i przekonań. Załatwi wszystko i to nie za kasę. Wszystko to, co innym sprawia problem. Ma nawiekszą rzeszę wiernych mimo, że nie ukrywa swoich dwóch córek. Najpierw wielu miało mu to za złe, ale dał się poznać z jak najlepszej strony.
UsuńNo zdarzają się normalne typy wśród nich też :) Kiedyś byłem na imprezie, na której znałem tylko parę osób, usadzili mnie wśród nieznajomych, no to trzeba było coś tam z kimś zagadać, no to najpierw z sąsiadem no i zaczęliśmy gadkę, koleś polewa, dowcipy rzuca, całkiem jak na męską imprezę przystało, potem wychodzimy na papieroska, koleś sięga do kieszeni po fajki i razem z fajka wyjmuje mu się koloratka :)
UsuńUuuuuups i się mleko wylało. Mój ulubiony ksiądz grubasek też lubi i nie szczędzi kawałów z mięsem :)
UsuńEeee nie za bardzo się tym przejął :)A najlepsze było jak się zbierał do wyjścia - no trza się zbierać, co by jutro w pracy jakoś wyglądać :) To sobota była :)
UsuńW zyciu nie jest cos biale lub czarne,jest mnostwo kolorow, i najwazniejsze, aby nie dac sie wpedzic w kozi rog albo w zagon malin, z ktorego nie tak latwo sie wyplatac...
OdpowiedzUsuńA ja bylam dzisiaj na Eucharystii u Kapucynow... Rozpoczely sie rekolekcje o wierze, trafilam jakoby przez przypadek... Kosciol pekal w szwach,wiekszoscia byla mlodziez akademicka i ludzie w srednim wieku,zabraklo pana Jezusa podczas komunii... Jestem pod wrazeniem...Po Mszy Sw. byla adoracja, prawie wszyscy zostali... Dla mnie jest to widzialny znak, ze Kosciol zyje pomimo swoich slabosci...
Serdecznosci
Judyta
Szkoda, że nie zawsze tak jest. Żeby było, kościół musi wziąć się w garść! Bardzo mi brakuje nauk i obecności Jana Pawła II. On potrafił zjednoczyć ludzi. Do końca życia będę chyba pamietać mszę na której kazanie głosił ksiądz misjonarz. Mówił, że jednym z największych grzechów jest pycha. W kosciele i nie tylko.
UsuńNiestety, moje spostrzeżenia pokrywają się z Twoimi. A nasz nowy proboszcz ze swoimi poglądami coraz bardziej mnie w tym utwierdza.Słowa, słowa , otoczka, powłoka.... Brakuje wiary. A przecież Chrystus powiedział " Po czynach poznają,żeście moi"
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
I taki właśnie mamy później kościół jakich księży. Dlatego nic dziwnego, że ludzie się odwracają, bo mają swój rozum i czasami większą wiarę. Pozdrawiam
UsuńWitaj! Moje dziecko ma przystąpić do komunii za rok. Mam nadzieję, że pójdzie w skromnej albie. Na głowie zamierzam jej zapleść pięknego warkocza, tzw. koszyczek. Wianek będzie miała skromny i piękny, bo skromny. Może się pokuszę o żywe kwiaty. Mam nadzieję, że nic jej nie rozproszy i będzie umiała docenić święto. Ale.... osobiście mam wewnętrzne rozterki. Mam chyba lekki kryzys wiary... Nie wiem, czy wierzę, albo inaczej - wierzę, jednak kwestionuję wiele rzeczy. Nie wiem, czy dużo, czy tylko kilka... Ale wiem, że nie akceptuję wszystkiego "jak leci". I osobiście, gdybym miała wybór, komunię przyjmowałabym nie w 2-giej klasie, ale w okolicach końca gimnazjum, albo i całkiem w wieku 18 lat, bo wtedy byłabym nieco bardziej świadoma swojej decyzji i wyboru. Nie całkiem, bo 18 lat to jeszcze nie dorosłość, jednak to więcej niż 8-9...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Skromność przede wszystkim, bo to jest najbardziej urocze i miłe boskiemu sercu. Poza tym ośmiolatek nie rozumie powagi wydarzenia, to jeszcze dziecko. Niekończące się przygotowania, wielogodzinne przesiadywanie w kościele i te wszystkie modlitwy i regułki, które musi wykuć na blachę, często bez zrozumienia. To nie jest to, czego pragnie ośmiolatek i potem nic dziwnego, że cały stres i zmęczenie chce sobie odbić super prezentami. Dzieciaki pytane w sądażach, czym jest Pierwsza Komunia odpowiadają, że okazją do fajnych prezentów. Rozumiem Twój lekki kryzys wiary. Juz nie jesteśmy ślepo sterowani przez kościół. Wiemy więcej i widzimy co się w nim dzieje. To nie średniowiecze.
UsuńInna kwestia, to ta, że za cały cyrk komunijny odpowiadają rodzice. Tak jak piszesz - w głowach się poprzewracało. Owszem, też zamierzam zaprosić rodzinę na obiad do lokalu, jednak powód jest bardzo prozaiczny - mam małe mieszkanie i mogę przyjąć "na raz" tylko 4-5 dodatkowych osób :) i nie chce mi się szykować dla "bandy" :) Jednak punktem programu będzie sama komunia. A nie prezenty, cuda ni kiju i takie tam "otoczki". Skromność i umiar przede wszystkim.
UsuńPrzyjęcie w lokalu, czemu nie. Wiadomo, że w domu jest trudniej, nie każdy jest w stanie zorganizować. Najważniejsze bez tych, jak mówisz cudów na kiju :)
Usuńgdy moi syneczkowie przystępowali do Pierwszej Komunii już zaczynały się snobistyczne cyrki .A dzisiaj??????????? Z winy dorosłych rozkwita snobizm , a poza tym ten dzień powinien nastąpić gdy umysły są gotowe , czyli osobniki dojrzalsze
OdpowiedzUsuńnie inaczej, ale obawiam się, że gdyby osobniki były dorosłe, to już nie komunia by była, ale normalne weselicho ;D
OdpowiedzUsuńMoja córa szła w albie. A syn pójdzie jak sam będzie chciał. Kiedyś. Nie mam zamiaru uczestniczyć w szopce, bo z wiarą to już przestaje mieć cokolwiek wspólnego. To oczywiście moje zdanie i nikomu się nie narzucam z poglądami. :)
OdpowiedzUsuńMoja komunia była taka, że miałam skromną sukienkę i za małe buty. Ale śpiewałam w chórku i w ogóle bardzo się angażowałam. jeszcze przez kilka lat później. Ale skończyło się, kiedy doszła świadomość...
Myślę, że kiedyś wszyscy byliśmy bardziej zaangażowani. Niestety przykład idzie z góry. :)
UsuńNatti , ja ubrana byłam w białą garsonkę .
UsuńI moja świadomość otworzyła mi drzwi na świat.
Komunia Młodej to skromne (nie ze względu na brak kasy,ale na świadomy wybór) przjęcie, tort i spacer. Młoda oprócz uroczystości w kościele (ksiądz bardzo pilnował, żeby nie było przerostu formy nad treścią) zapamiętała jazdę na takim śmiesznym motorku z kiecką pod pachami i jedną jazdę gratis, ofiarowaną jej przez Pana, ze względu na jej święto ;o)
OdpowiedzUsuńMa przynajmniej miłe wspomnienia, zwyczajne i proste. Ciekawi mnie co będą pamiętać dzieci, które w prezencie dostaną operację plastyczną :) I jakich prezentów będą oczekiwać w przyszłości. Lotu w kosmos? :D
UsuńNawoływać, to jedno, a generować określone postawy, to drugie...
OdpowiedzUsuńczasami można tylko lub aż nawoływać
Usuń