Jestem rozjechana, ale nie przez czołg, na szczęście. Nareszcie jestem w swoim żywiole, bo robię to, co lubię. Uczę się, pracuję, spotykam z ludźmi, tańczę, podróżuje i gadam, gadam, gadam i....gadam :DDD Nie cierpię bezczynności, bo nic z niej dobrego nie wynika, ani dla ciała, ani dla ducha. Dlatego ogromnie się cieszę, że mam fajne zajęcie, a przede wszystkim spotykam ciekawych ludzi, bo spotkania, rozmowy i okazywanie radości innym to mój żywioł. Pół życia przepracowałam wśród ludzi, a kiedy siadłam na wózku i zamknęłam się w czterech ścianach bardzo mi tego brakowało, wręcz zaczęłam usychać. Teraz powoli odżywam....a może nawet szybciej, chociaż jest trudniej, bo przeszkód więcej.
Ostatnie miesiące są bardzo intensywne, a szczególnie listopad. Miałam okazję uczestniczyć w konferencji firmy FLAVON w Karpaczu, w hotelu Gołębiewski. To był wspaniały weekend. Ponieważ pobyt był opłacony przez firmę, mogliśmy z mężem korzystać z wszystkich atrakcji hotelu, ale prawdę mówiąc nie było na to czasu.
Ledwie się zameldowaliśmy, a już trzeba było biec na wykłady, które z niewielkimi przerwami trwały do późnego popołudnia. Była również gala wręczania nagród dla klubowiczów, ale dla mnie najcenniejszy był wykład profesora Zoltana, ucznia Noblisty Alberta Szent-Gyorgyi. Profesor Zoltan niemal całe życie poświęcił na badanie związków zwanych bioflawonoidami, wśród których do dzisiaj odkryto ok. 12 tysięcy rodzajów. Wraz z całym zespołem naukowców dokonał wielu przełomowych odkryć, a całą wiedzę wykorzystał do opracowania wyjątkowej receptury preparatów Flavon. Okazuje się, że aby być zdrowym, wystarczy chronić nasze komórki przed szkodliwymi wpływami, a równocześnie dostarczać im w optymalnych ilościach właściwych substancji odżywczych. Jeżeli natomiast to zaniedbamy musimy się liczyć z poważnymi konsekwencjami w postaci chorób. Natomiast my niesłusznie zakładamy, że w pewnym wieku człowiek musi mieć podwyższony cholesterol, cukier we krwi, ciśnienie, problemy z sercem, wątrobą, oczami itd.itp. Skoro jesteśmy tym, co jemy....jedźmy tak, by dożyć starości w zdrowiu. Chociażby jak sam profesor, który dawno przekroczył 80-tkę, a jest ciągle zdrowy, aktywny i pracowity.
Ja również miałam swoje pięć minut na scenie, a raczej na czerwonym dywanie. Głośno i wyraźnie wypowiedziałam życzenie, że następnym razem chcę wejść na scenę o własnych siłach. A przecież wiadomo, że życzenia, o których się mówi i to na dodatek przed ponad dwustoma ludźmi muszą się spełnić :D
W przerwie mogliśmy chwilę pozwiedzać hotel i nabrać energii przy kawie i nie tylko.
Bardzo niezdrowa przekąska, ale trudno jej się było oprzeć w tak pięknym miejscu.
Poznaliśmy z mężem najważniejszą osobę w polskim Flavonie. Ryszard Gaczkowski to fantastyczny człowiek, który wszystkich klubowiczów traktuje trochę, jak ojciec. Przyjął nas bardzo serdecznie, a za mój pierwszy występ na czerwonym dywanie otrzymałam gratulacje, mocny uścisk i bardzo dużo wsparcia na przyszłość. A przede wszystkim zapewnienie, że będzie mi mocno kibicował, bym wreszcie mogła na własnych nogach wejść na scenę.
Poznałam wielu fantastycznych ludzi i usłyszałam ich flavonowe historie. Historie ludzi, którzy mieli nie chodzić, a teraz brykają z radości po scenie i na parkiecie. No, bo gdyby było mało wrażeń, po kolacji oczywiście poszliśmy na dyskotekę. Dawno się tak nie wytańczyłam. Mam na to dowód w postaci filmiku.
link do filmiku
I kto mi teraz powie, że flavony nie dodają energii??? :DDDD
A na koniec zdjęcie całej legnickiej ekipy. Już jesteśmy umówieni na kolejny "zjazd" i parkietowe szaleństwa :)
Teraz oczywiście coraz szybciej ruszają przygotowania do świąt i oczywiście szukanie prezentów. Chociaż w tym roku zadanie ułatwione i raczej nie będzie niespodzianek, bo każdy ma swoje ulubione Flavonki. No bo, co może być lepszego od podarowania ukochanym porządnej dawki zdrowia, energii i radości.
Ale miałaś cudny czas :D Ja też kibicuje Ci w spełnieniu swojego wielkiego marzenia <3
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńNiech spełni się Twoje marzenie z całego serca Ci życzę:))miło na Ciebie patrzeć taką radosną :))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu ogromnie. Ściskam mocno :)
UsuńDodałaś mi jeszcze większej wiary, inspirujesz. Pięknie się uśmiechasz, ile w tych oczach jest radości, wiary i wdzięczności. Post mnie zachwycił, a Twój uśmiech dodał sił, dziękuję. <3 Życzę całym sercem, by spełniło się Twoje marzenie. <3
OdpowiedzUsuńDziękuję. Takie uznanie dodaje mi jeszcze więcej siły, żeby walczyć i nie poddawać się nigdy, chociaż czasami bywa ciężko. Cieszę się, że do mnie zajrzałaś. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńCieszę się, że mas tyle energii!!!
OdpowiedzUsuńJa również!!!!!!
UsuńNo proszę, ważne, że dobrze się czujesz z tymi ludźmi :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
UsuńBardzo się cieszę Bożenko, że miałaś tak cudowny czas. Niech się spełni Twoje marzenie, ja wierzę, że się spełni, z serca Ci życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Basiu kochana :D
UsuńTo musiało być niezwykłe dla Ciebie Bożenko przeżycie, bo widać na zdjęciach jak promieniejesz. Będę trzymała z całej siły kciuki, aby Twoje marzenie spełniło się w 100%. Ściskam mocno
OdpowiedzUsuńDziękuję niezwykła dziewczyno :) Buziaki :)
UsuńTo się nazywa entuzjazm. Wynika ze spotkań z ludźmi, którzy patrzą w tym samym kierunku, mają podobne cele. Dobrze, że ich masz, dlatego chce Ci się chcieć.
OdpowiedzUsuńpodobne cele, marzenia i doświadczenia. I chyba właśnie te ostatnie są bardzo budujące. Pozdrówka :)
UsuńAle promieniejesz..PObyt wśrod ludzi dobrze Ci służy...Żyj pełną piersią!!!
OdpowiedzUsuńSzczęśliwości!!!!
To prawda, lubię towarzystwo innych ludzi. W samotności więdnę :) Dziękuję Ci bardzo i pozdrawiam :)
Usuńsamotność to coś czego nie życzyłabym najgorszemu wrogowi..to coś co zabija...Bycie samej jest ok ale samotność NIE!!! Życzę Ci abyś nigdy samotności nie zaznała:):)
UsuńTo prawda, samotność zabija....
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)